poniedziałek, 15 marca 2010

"Dom nad oceanem" A. R. Siddons


"Dom nad oceanem" to opowieść o czterech dziewczynach, które studiowały razem w małym college'u na Południu Stanów Zjednoczonych. Spotykają się ponownie po 30 latach w pięknym domu stojącym przy wielkiej plaży nad Atlantykiem, w Outer Banks. Kiedyś przeżyły w nim wspólne szczęśliwe dni. Połączyła je przyjaźń, rozdzieliła miłość, a ich losy potoczyły się inaczej, niż sobie to niegdyś wyobrażały.

Amerykańscy recenzenci tej książki, która znalazła się na liście bestsellerów, podkreślali mistrzostwo autorki w kreśleniu psychologicznych sylwetek bohaterów, dramaturgię akcji, realizm w opisie obyczajów i stylu życia mieszkańców Północnej Karoliny. Autorkę porównano do Margaret Mitchel i pisano, że jej powieść to jakby opis losów wnuczek Scarlett O'Hary i Rhetta Butlera z "Przeminęło z wiatrem"



Jest to ostatnia książka, którą postanowiłam przeczytać w ramach południowego wyzwania. Ostatnia jeśli chodzi o wymogi wyznania, a na pewno nie ostatnia jeśli chodzi o południowe książki w moim życiu. Cieszę się bardzo, że się na nią zdecydowałam, choć w ogóle nie brałam jej pod uwagę. Kiedyś czytałam "Kuzynkę Norę" i dobrze ją wspominam, więc postanowiłam dać szansę kolejnej książce tej autorki.
Już po pierwszej stronie bardzo mi się spodobała, ogarnęło mnie uczucie, że to książka dla mnie i na pewno mnie nie zawiedzie. I nie zawiodła. Po raz kolejny historia przyjaciółek, różnych, może zważając na ich losy nawet przyjaciółkami ciężko byłoby je nazwać. Zafascynowała mnie historia opowiadana przez Ginger na początku książki, dziewczyny będą do niej wracać jeszcze wiele razy, szczególnie w swych starszych, kobiecych latach. Narratorką w powieści jest Kate, która wydawałoby się, że jako kobieta ma wszystko, to jednak ciąży w jej pamięci historia z przeszłości, z którą musi się spotkać.
Autorka opisuje to wszystko wspaniale, te domy nad oceanem, przystanie, wschody i zachody słońca, sztormy a także postacie bohaterów. Każda jest inna, prawdziwa. Naprawdę bardzo mi się to wszystko podobało. Wczułam się w tą powieść, zaprzyjaźniłam z Kate i Cecie. Strasznie się zdenerwowałam czytając o liście Paula, w którym wszystko wyjaśnia. Tak bardzo, że musiałam odłożyć książkę na jakiś czas. Zaskoczyło mnie też zakończenie, a przynajmniej ta cała sprawa ze sztormem i końcem ich wspólnego tygodnia. Dodało to całej sytuacji pikanterii i jeszcze bardziej mnie wciągnęło.

6/6 jak dla mnie :)

5 komentarzy:

  1. Uuuu, 6/6 :) Historia przyjaciółek, psychologiczne portrety - mmm, coś dla mnie!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłabym dużo bardziej sceptyczna niż ty do tej książki, sama historia i to że amerykańska... jestem książkową rasistką. No nie wiem. :) Co do alicji - szkoda kasy na 3d.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej, ale mnie zachęciłaś do tej lektury! Zdecydowanie pozycja dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi ciekawie... Bardzo zachęcająco piszesz. Jeśli gdzieś trafię, to na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książki Anne R.Siddons mają swój klimat: malowmicze opisy otoczenia, ciekawa, wyczerpująca charakterystyka postaci, zaskakujące zakończenia...Jestem pod wrażeniem "Kuzynki Nory", wcześniej, chociaż trochę mniej, po przeczytaniu "Zdarzyło się pewnego lata", a po "Dom nad oceanem" sięgnę z pewnością :) Anna Strzelec

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails