czwartek, 31 marca 2011

"Wszystko z miłości" R. Ligocka


Lubię krótkie teksty Romy Ligockiej. Zawsze wyszukuję na bibliotecznych półkach kolejnej, jeśli jeszcze jakiejś nie czytałam. Książka „Wszystko z miłości” trafiła w moje ręce na praktykach, zaczęłam czytać i musiałam wypożyczyć. Pani Ligocka ma jakiś dar przyciągania czytelników, potrafi w ciekawy sposób pisać o rzeczach oczywistych, pokazując że nad niektórymi sprawami można się zastanowić głębiej niż robimy to zazwyczaj. Oczywiście nie jest to literatura wysokich lotów, ale czy takiej potrzebujemy zawsze? Czasem dobrze po prostu przeczytać, pomyśleć, odnieść do własnego życia i doświadczeń, wyciągnąć wnioski lub nie i zagłębić się w kolejną krótką historię.

„Przez większość życia mówimy o nich ONI. To słowo różne ma odcienie – mówimy je czasem z rozdrażnieniem, w pewnym wieku często ze złością – później już coraz bardziej łagodnie i pobłażliwie. Rzadko – w szczęśliwych chwilach – mówimy je z dumą. Oni – nasi rodzice.”
(s. 143)

W tomiku „Wszystko z miłości” przeczytamy 24 krótkie teksty traktujące o różnych obliczach miłości. Oprócz miłości między dwojgiem zakochanych, autorka pisze także o miłości rodzicielskiej, do przedmiotów, do miejsc, do cech charakteru, do przyjaciół. Teksty tworzone są w lekkim stylu, większość to zbiór luźno powiązanych myśli i wspomnień autorki na różne tematy. Poznajemy wspomnienia autorki związane z rodzicami, pracą, licznymi wyjazdami za granicę, rozstaniami, przeprowadzkami i przyjaciółmi. Roma Ligocka dzieli się z czytelnikami swoim poglądami na temat szczęścia, luksusu, przyjaźni, miłości i pieniędzy. Każdy tekst to jakaś historia z życia autorki, z dodatkiem spojrzenia na to wspomnienie z chwili, gdy ją opisywała.

„Szczęście obcowania z przedmiotami, które lubimy, które do nas mówią. Może jest to tylko doznawanie szczęścia – bez konieczności bycia szczęśliwym. Zwyczajne małe szczęście – nieraz jedyne, jakie znamy – podczas kiedy ciągle nadaremnie czekamy na to wielkie.” (s. 123)

Kilka tekstów powstało specjalnie do tego zbioru, a pozostałe drukowane były na łamach miesięcznika „Pani” w latach 2006-2007. Oczywiście wcześniej zostały przejrzane i jeśli zaszła taka potrzeba zredagowane.

W tym zbiorze tekstów Romy Ligockiej każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Czyta się lekko, a lektura nie zabierze wiele czasu.

środa, 30 marca 2011

"Śmierć na śniegu" K. Staszewski


Powieść „Śmierć na śniegu” Konrada Staszewskiego zapowiadana jest jako „rasowa powieść policyjna”. Trzeba się z tym zgodzić, gdyż główny bohater, jak i większość pozostałych postaci w książce wykonuje zawód policjanta. Mimo niewielkiej objętości powieści, można się spodziewać naprawdę szybkiej akcji i wielu emocji.

Powieść rozpoczyna się od mocnego uderzenia: nagi mężczyzna budzi się na śniegu, choć położył się we własnym łóżku. Okazuje się, że znajduje się w lesie, a obok niego leży zamordowany mężczyzna z pistoletem na plecach. Ślady nie wskazują na obecność innych osób. Mężczyzna nic nie pamięta. Nagle leży z wykręconymi na plecy rękami przez policjanta, który chwilę wcześniej dotarł na miejsce zbrodni. Zostaje zatrzymany pod zarzutem morderstwa i niczego nie zmienia fakt, że jest policjantem. Ogarnia go jeszcze większe zdziwienie, gdy dowiaduje się, że jest na komendzie w Krakowie, choć sam mieszka w Katowicach. Prowadzący śledztwo komisarz Orlicki jest wyraźnie wrogo do niego nastawiony i nie daje sobie nic wytłumaczyć. Jedyna osoba, która może dać Rokickiemu alibi także zostaje zamordowana. Policjant wie jednak, że oprócz jego obecności na miejscu zbrodni, oskarżyciele nie mają przeciwko niemu żadnych dowodów. Pewnego dnia pojawia się na komendzie prywatny detektyw Mierzejski i zabiera policjanta do domu. Czy Rokicki ma szansę na oczyszczenie z zarzutów? I co tak naprawdę ma do niego Orlicki? Kim jest Mierzejski i czemu w trąca się w sprawę, która właściwie go nie dotyczy? Na te pytania dostaniecie odpowiedź po przeczytaniu książki. Dodam, że naprawdę warto.

Autor przedstawił nam znany schemat: dobrego i złego policjanta. Przy tym odsłonił wszelkie tajemnice organów ścigania i niektórych typowych zachowań policjantów. Książka wciąga od pierwszej strony, a czytelnik z ciekawością obserwuję sytuację, w pewnym momencie włączają się do akcji i kibicując dobrym policjantom w walce z tym złym. Podążając za głównym bohaterem zaglądamy do Katowic, Krakowa i Łodzi. Przyjemność takiej literackiej wycieczki jest oczywiście większa dla czytelników mieszkających lub dobrze znających wymienione miasta.

Książka ma niestety także kilka minusów, jednym z nich jest postać głównego bohatera, Krystiana Rokickiego. Autor na początku przedstawił go jako człowieka uczuciowego, zakochanego, jednak gdy ginie jego ukochana to z łatwością przechodzi nad tym do porządku dziennego. Z taką samą łatwością zakochuje się w kolejnej kobiecie i z taką samą ją zdradza. Rozumiem, kryminał, powieść zdecydowanie męska i pisana przez mężczyznę, jednak mi brakuje jakiejś wiarygodności w tworzeniu tej postaci.

Kolejnym minusem jest spłaszczenie fabuły, książka owszem ma szybko toczącą się akcję, historia trzyma czytelnika w napięciu, trup ściele się gęsto, więc nie można narzekać na brak atrakcji. Jednak pozaczynane na początku książki wątki zamiast rozwinąć z powodzenie, autor pokrótce wyjaśnił, jakby właściwie o nich zapomniał. Zauważyłam także liczne literówki, powtórzenia, braki pewnych wyrazów, a nawet zamienione nazwiska. Ktoś mógł jednak lepiej popracować nad korektą.

Podsumowując, przy jedynie 208 stronach, autor stworzył dobry kryminał, który można przeczytać w zaledwie jeden wieczór. Jeśli pominąć głównego bohatera, to można zauważyć w książce postacie, które można polubić i z przyjemnością o nich czytać. Z ciekawością przeczytałabym także inne powieści autora, jeśli powstaną.



Recenzja wcześniej ukazała się na portalu Wiadomości24, od którego otrzymałam także książkę do recenzji.

poniedziałek, 28 marca 2011

Stos na początek tygodnia.

Dziś będzie krótko, lecz na temat.



Od dołu:

"Z dziejów husarii", "Ofiara w środku zimy", "Tajemnica ginącego lasu", "Wirus Ebola w Helsinkach", "Ucieczka", "Między prawem a sprawiedliwością" - książki wygrane w losowaniu uczestników głosujących na "Książkę roku" :)

"Hakus pokus" - od wyd. Prószyński, wielu blogerów jak wiem ją dostało ;)


Dalej zalegam z kilkoma tekstami, ale jakoś dam radę. Lecę na praktyki do biblioteki. Dziś ostatni dzień :) W końcu będzie więcej czasu na czytanie.

niedziela, 27 marca 2011

"Rzeka szaleństwa" M. P. Wiśniewski


Rzeka od zawsze fascynuje i zarazem przeraża człowieka. Spokojny nurt współgrał od wieków z wieloma osadami ludzkimi, pozwalając na przeżycie. Za to ciemna, rwąca toń wciągała w swoje głębiny licznych śmiałków, chcących przeciwstawić się złowrogiemu żywiołowi. Według różnych podań i legend w wodach rzek można spotkać potwory albo dusze topielców czekające na nieostrożnych pływaków. Rzeka w nocy na pewno nie kojarzy się ze spokojem i bezpieczeństwem, za to straszy ruchem szuwar w bezwietrzny czas.

Bohaterem „Rzeki szaleństwa” jest Michał Marlowski, logistyk i specjalista od transportu śródlądowego, mający za sobą także etap nauczania historii w liceum. Pewnego dnia dostaje ofertę dopilnowania transportu pewnego towaru na trasie Szczecin-Sieradz za niewiarygodnie duże pieniądze. Jednym „ale” jest środek transportu, jakim jest barka i wodna trasa, która wydaje się nie do pokonania. Skuszony dużymi pieniędzmi, nowymi możliwościami i chęcią odcięcia się od przeszłości szybko się zgadza na dziwną propozycję. Sam rejs także nie należy do zwyczajnych, pozostali członkowie załogi coś ukrywają i powoli wciągają Marlowskiego w swoją grę. Szalony i nerwowy kapitan oraz często pijany bosman nie są najlepszym towarzystwem na barce, gdy nad rzeką zapada noc. Rozpoczyna się niepokojąca podróż, pełna przerażających sytuacji i niepewności, czy to właśnie o dostarczenie towaru tak naprawdę chodzi. Bo sama podróż to dopiero początek historii…

Książka zafascynowała mnie okładką, tajemniczą i wzbudzającą niepokój. Jest świetnie dobrana do treści. Sama historia ma w sobie coś z szaleńczych wynurzeń. Czytelnik nie wie już komu wierzyć, a autor nie ułatwia tego wprowadzając kolejne postacie, burzące powoli tworzony w myślach porządek. Z każdą kolejną stroną można poczuć jak autor bawi się z odbiorcami, nie pisząc niczego wprost. Książka jest zdecydowanie męska, czuć to w języku, prostocie stylu i braku zbędnych opisów. Dzięki temu dostajemy dawkę mocnej i pełnej szaleństwa przygody, nie otoczonej zbędnymi dodatkami. W świecie mężczyzn nie zabraknie także kobiet, silnych i przebiegłych, których w głębi serca boi się każdy facet.

Nie zapytam autora czemu tak późno zdecydował się na debiut. Za to pochwalę go za decyzję, bo czuję że gdyby chciał tą historię opisać wcześniej, straciłaby na pewno wiele ze swego obecnego kształtu. Z przyjemnością czekam na kolejne książki pana Marka. A wszystki zainteresowanych zapraszam do udziału w rejsie tytułową "Rzeką szaleństwa".

5,5/6


Książkę otrzymałam od wydawnictwa Sol.

sobota, 26 marca 2011

Przeczytaj dziś, zanim nadejdzie Jutro! - akcja organizowana przez wydawnictwo Znak

Przedstawiam Wam informację o akcji, którą otrzymałam od pani Alicji Galandzij z wydawnictwa Znak. Myślę, że warto się nią zainteresować i przestawić szkołom w swojej miejscowości czy okolicy. Nam jako czytelnikom powinno zależeć na wzroście czytelnictwa wśród młodzieży.

Przeczytaj dziś, zanim nadejdzie Jutro


Ostanie badania czytelnictwa potwierdzają tezę, że Polacy przestają czytać. Szkoła – najbardziej naturalne miejsce – nie wyrabia nawyków czytelniczychco trzeci uczeń i student nie sięgnął w ubiegłym roku po książkę.

Musimy to zmienić! Znak, jako wydawnictwo gromadzące wokół siebie środowisko wybitnych pisarzy, filozofów i naukowców, czuje się szczególnie zobowiązany do promocji kultury czytania. Dlatego przed zbliżającym się Światowym Dniem Książki rozpoczniemy akcję wspierającą czytelnictwo wśród młodzieży Przeczytaj dziś, zanim nadejdzie Jutro.

Zainspirowały nas działania, jakie przeprowadzono w Szwecji w ramach Läsrörelsen [Ruch Czytelnictwa]. Jego twórcy uznali, że wysoki poziom kultury czytania jest niezbędnym warunkiem istnienia demokracji. Początkowo była to inicjatywa intelektualistów i edukatorów, jednak z czasem akcja nabrała rozpędu i włączyły się w nią kolejne instytucje, ministerstwa i rząd Szwecji.

W trakcie projektu uruchomiono ponad 120 programów, w tym Ge dina barn ett språk, czyli Dajmy dzieciom język.

Dzieci i młodzież poproszono o wybranie książek, które mają największe szanse, by zachęcić ich rówieśników do czytania. Jutro Johna Marsdena znalazła się w tym zestawieniu jako jedyna książka spoza Szwecji. Właśnie dlatego zdecydowaliśmy się rozpocząć akcję w momencie wydania tej książki w Polsce.

Akcję przeprowadzono także w miejscach niekojarzonych dotąd z czytaniem – wybrane tytuły były między innymi dołączane w McDonald's do zestawów Happy Meal. Łącznie rozdano 1,2 mln egzemplarzy książek.

Przedstawiliśmy nasz projekt uczniom i nauczycielom. Rozmawialiśmy z młodzieżą o tym, co podoba im się w książkach. Dyskutowaliśmy z pedagogami o tym, jak mogą wykorzystać Jutro do rozmowy o uniwersalnych wartościach. Chcemy pokazać, że można o tych wartościach mówić współczesnym, przystępnym językiem. Że lektury szkolne nie muszą być nudne, a czytanie może być po prostu fajne.

W wyniku współpracy z dr Gabrielą Olszowską, recenzentką ministerialną i dyrektor krakowskiego gimnazjum, powstał szereg materiałów dydaktycznych ułatwiających przeprowadzenie lekcji [m.in. z języka polskiego, języka angielskiego, wiedzy o społeczeństwie].

W ramach akcji chcemy przekazać każdemu gimnazjum i szkole ponadgimnazjalnej zestaw materiałów edukacyjnych, egzemplarz powieści Johna Marsdena Jutro oraz materiały informujące o konkursie dla uczniów – przesłane materiały stanowić będą komplet narzędzi potrzebnych do przeprowadzenia lekcji.

Kontaktujemy się już ze szkołami, które bezpośrednio zapraszamy do wzięcia udziału akcji – skontaktowaliśmy się już z ponad dwoma tysiącami gimnazjów.

Wszystkie osoby, które chciałyby zgłosić swoją szkołę do udziału w akcji, prosimy o kontakt mailowy: jutro@znak.com.pl

Wkrótce ruszy również oficjalna strona www.seriajutro.pl

piątek, 25 marca 2011

Spotkanie z Jackiem Hugo-Baderem

Spotkanie z Jackiem Hugo-Baderem odbyło się 28 stycznia o godzinie 14:00 w Opium Cafe. Jednak do Lublina autor przyjechał przede wszystkim na spotkanie mające odbyć się w Filii Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego nr 2, mającej swoją siedzibę przy ul. Hempla 5. To tam wraz z wydawnictwem Czarne organizowane są spotkania pod nazwą „Czarne Inspiracje”. Osoby z Opium Cafe wykorzystały jednak wolny czas autora i za jego zgodą zorganizowały dodatkowe spotkanie.

Opium Cafe mieści się w samym centrum miasteczka akademickiego. Nic więc dziwnego, że chętnych było wielu i to głównie wśród studentów. Ograniczona ilość miejsc nie pozwoliła wszystkim zainteresowany na pozostanie w kawiarni. Z powodu dużej liczby osób i ogrzewania bardzo szybko zrobiło się duszno i nawet otwarcie okien nie dało za wiele.
Na spotkanie wybrałam się z koleżanką, oczywiście nic nie nauczyły mnie tłumy na spotkaniu z Szymonem Hołownią i znów przyszłam przed samym rozpoczęciem, tym samym skazując się na stanie w ciasnocie pod ścianą. Mimo początkowego wahania, postanowiłyśmy zostać i nie żałujemy.



Jacek Hugo-Bader jest reporterem „Gazety Wyborczej”. Napisał „Białą gorączkę” i „W rajskiej dolinie wśród zielska”. Dwukrotnie otrzymał nagrodę Grand Press (w 1999 i 2003), a za książkę „Biała gorączka” nagrodę im. Arkadego Fiedlera "Bursztynowy Motyl" w 2010 roku.

Podczas spotkania pan Jacek w dość luźnej atmosferze opowiadał o pracy reportera, trudność pisania, zbieraniu materiałów i publikowaniu. Publiczność pytała o okładkę „Białej gorączki”, jego podróże do Rosji i powody dla których tak chętnie otwiera się na inne kultury. Jacek Hugo-Bader dał się poznać jako bezpośredni, ciekawy i bardzo miły człowiek, który w niesamowity sposób potrafi opowiadać i wciągać słuchacza w swoje historie. W zabawny sposób często odbiegał od zadanego pytania, bo nagle coś mu się przypomniało i koniecznie chciał o tym powiedzieć. Bardzo lubię osoby, które potrafią dać coś od siebie, których nie trzeba nakłaniać do mówienia, zadając kolejne szczegółowe pytania. Prowadzący spotkanie Marcin Czyż pilnował, by pan Jacek nie zgubił wątku i w miarę możliwości odpowiadał na zadane przez uczestników pytania.



Z racji zbliżającego się spotkania w bibliotece, pan Jacek nie mógł zbyt długo zostać, ale na pewno wywarł w tym czasie bardzo dobre wrażenie na słuchaczach. Dużo było także chętnych osób do zakupienia jego książek i zdobycia autografu znanego reportera.

środa, 23 marca 2011

"Skaza" Z. Borowska-Wyrwa

Książek poruszających temat II wojny światowej jest na rynku bardzo dużo. Głównie są to historie oparte na faktach, pamiętniki, wspomnienia, opowieści świadków. Przy nich pojawiają się także powieści, w całości będące fikcją literacką odnoszącą się jedynie do tego okresu w dziejach świata. Czy jest to jednak fikcja? Przecież w każdej fikcji, jest jakieś ziarnko prawdy. Przecież wojna to czas, w którym nic nie jest normalne i wszystko może się wydarzyć. Może więc, historia stworzona Zofię Borowską-Wyrwę także miała miejsce?

Narracja w książce toczy się dwutorowo. Z jednej strony poznajemy życie Niemca, Arnolda Neugebauera, bohatera I Wojny Światowej, odznaczonego Krzyżem Żelaznym za zasługi dla swego kraju. Inwalida wojenny żyje spokojnie w Niemczech ze swoją rodziną. Jednak widmo nadciągającej wojny i bezgraniczne uwielbienie jego dzieci dla Hitlera, powoduje że znów zaczyna się bać ujawnienia wiadomości o żydowskich przodkach w rodzinie. Wszystko komplikuje się, gdy jego syn chce wejść w szeregi SS, a Arnold zostaje wysłany do dworu w Generalnej Guberni. Z drugiej strony historię opowiada Magdalena Sobańska, żona polskiego majora, więzionego w niewoli. Z powodu wojny mąż wysłał ją do krewnych w Złotnikach, by tam czekała na jego powrót. Magda jako mieszkanka Warszawy nie jest zadowolona z życia na wsi, tęskni za mężem i rozrywkami. Z czasem jednak zaprzyjaźnia się z kuzynem męża i zyskując jego zaufanie staje się jedną z osób działających dla „podziemia”. Dalsze losy bohaterów nabierają tempa, gdy pewnego dnia los zetknie ich ze sobą.

„Skaza” to ciekawa książka, poruszająca „temat-rzeka”, czyli okres II wojny światowej i problemy poszczególnych narodowości. W powieści poznajemy losy zarówno Polaków, Niemców, jak i Żydów. Oprócz wciągającej fabuły, autorka dostarcza tematów do przemyśleń. W wielu momentach czytelnik może zastanawiać się, czy będąc w sytuacji któregoś z bohaterów postąpił by tak jak on, czy wręcz odwrotnie. Przykłady różnych historii stawiają nas przed ogromem problemów, z którymi musieli zmierzyć się ludzie w tamtym okresie czasu. Książka jest także dobrze przygotowana od strony źródłowej. Na końcu książki jest nawet bibliografia źródeł, z których korzystała autorka przy pisaniu pracy.

5/6




Książkę otrzymałam od wydawnictwa Novae Res.

sobota, 19 marca 2011

Stosy, konkurs i prywata

Rozpocznę może od przypomnienia o konkursie. Do zgarnięcie ostatnia książka od wydawnictwa Oficynka, którą jest "Pod gwiazdami Smoka" na facebookowym profilu mojego bloga. Zapraszam! Czas dziś do 20:00.

Teraz czas na stos, a właściwie dwa, bo w poprzednim tygodniu zapomniałam zrobić zdjęcia.



Od dołu:

"Elizabeth i jej ogród" - do recenzji od wydawnictwa MG.
"Proroctwo sióstr", "Gra bez piłki", "Wysypisko" i "We mgłe" - od wydawnictwa Telbit.
"Wschodzący księżyc" - od wydawnictwa Erica.
"Pod gwiazdami Smoka" - od wydawnictwa Oficynka :)

Stos nr 2.:



Od dołu:

"Trzy żywoty świętych" - do recenzji od wyd. Znak
"Czerwone gardło" - od Matrasa :)
"Fotografia jako sztuka współczesna" - z Akademii Piękna Dove, którą dostałam wraz ze zdjęciami i wideo z warsztatów :)
"Złamane serca" - od wyd. Wilga. Akurat nie tą chciałam, więc szybko jej kolej nie nadejdzie.
"Dziewczyna z sąsiedztwa" - efekt wymiany z użytkowniczką LC.
"Mały złoty pierścionek" - nagroda z konkursu organizowanego przez wyd. Czarne na ich profilu fb z okazji Dnia Kobiet.
"Niedziele u Tiffany'ego" - od wyd. Albatros, znów nie to co chciałam. Ta książka miała być na konkurs dla Was a nie do recenzji, więc jak się z nią kiedyś uporam to będzie do wygrania.
"Śmierć na śniegu" - do recenzji od portalu wiadomosci24.pl

Uff. Choć w lubelskim mieszkaniu jeszcze kilka książek zakupionych czeka na prezentacje ;)



Jedno jest pewne, potrzebuję nowego regału. Mam nadzieje, że w najbliższym czasie moje marzenie się spełni, bo na razie książki w 6 dużych stosach czekają na swoje miejsce.


Przeraża mnie także ilość przybywających książek i mój brak czasu. Ostatnio studia, praktyki, Relax i różne inne zajęcia pochłaniają całość mojego czasu. Na książki choć bardzo chcę potrafię czasem znależć najwyżej dwie godziny dziennie. Najgorsze dla czytania jest to, że idzie wiosna i jak wiadomo wtedy czasu jest jeszcze mniej.

Zalegam również z opisaniem kilku wydarzeń kulturalnych, w których uczestniczyłam (spotkanie z Jackiem Hugo-Baderem, wystawa zdjęć w Krośnie, warsztaty fotograficzne z Lidią Popiel, Get Online Week 2011 i promocja książki Marcina Wrońskiego). Chciałabym, żeby chociaż trochę wynikało to z mojego lenistwa, jednak nic z tego.

piątek, 18 marca 2011

"Wyspa mojej siostry" K. Ryrych

Chociaż rzadko czytam książki przeznaczone dla dzieci i młodzieży, to ostatnio z racji zajęć ze specjalizacji na studiach mam to jakby nakazane z góry. Mamy teraz omawiać książki dla dzieci poruszające tematy tabu. Dzięki wydawnictwu Stentor mogę na zajęcia przygotować nowość wydawniczą, jaką jest „Wyspa mojej siostry” Katarzyny Ryrych. Jest to historia dziewczynki, której starsza siostra urodziła się z zespołem Downa.

W książce „Wyspa mojej siostry” autorka zapoznaje nas z rodziną Marysi, do której należy ona, jej starsza siostra Pippi zwana także Fizią i Tata. Marysię nazywaną przez siostrę Mysią, poznajemy jako małą dziewczynkę, na jakiś czas przed pójściem do szkoły. Starsza siostra zastępuje jej trochę mamę, bo gotuje, sprząta i opiekuje się nią. Czasem jednak podobnie jak ona bawi się w piaskownicy i nigdy nie chodziła do szkoły. Mysia nie rozumie dlaczego dzieci naśmiewają się z jej siostry, dlaczego obcy ludzie tak dziwnie na nie spoglądają. Zżyta z siostrą chce razem z nią iść do szkoły, choć Tata im to odradza. W końcu zgadza się, by Marysia sama zrozumiała, że Pippi nie może uczestniczyć w niektórych sferach życia i w ten dość bezpośredni sposób zauważyła, że jej siostra różni się od innych dzieci. Pierwszy dzień szkoły okazał się katastrofą, młodsza siostra wiedziała już dlaczego Pippi nigdy nie usiądzie razem z nią w ławce. Kolejne wydarzenia i lata coraz dotkliwiej pokazują Marysi, że jej siostra nigdy nie będzie taka jak ona. Chęć chronienia młodszej siostry przez Pippi prawie doprowadzi do tragedii…

„Wyspa mojej siostry” to piękna książka omawiająca bardzo trudny temat. Pokazuje jak dziecko postrzega inność i niepełnosprawność drugiego człowieka. Marysia nie wie na początku, że to, co dotknęło jej siostrę nazywa się naukowo zespołem Downa. Dla niej siostra, podobnie jak ona, jest małą dziewczynką w ciele dorosłej dziewczyny. Wie, że choć Pippi nie potrafi pisać, ani czytać, to ma za to doskonałą pamięć, prawdziwy talent kulinarny, wyobraźnię, dużo radości życia i opiekuńczości. Gdy zrozumiała, że to starsza siostra, a nie ona potrzebuje opieki i miłości, to była gotowa na wiele poświęceń, by Pippi nie cierpiała. Kochała siostrę bezgranicznie, ale pewnego dnia zrozumiała, że decyzja ojca jest jedynym możliwym wyjściem. Wiedziała, że wyspa na której żyje ona, jest bardzo oddalona od wyspy siostry. Choć bardzo pragnęła, nigdy nie byłaby w stanie odnaleźć się w świecie Pippi. Mimo tego była pewna, że jej siostra zasługuje na prawdziwe, dobre życie, które powinien mieć każdy bez względu na to, czy jest chory czy nie.

Autorka w świetny sposób przybliża nam życie osoby niepełnosprawnej i jej relacje z otoczeniem. Jestem zachwycona książką i z całą pewnością polecam ją nauczycielom i rodzicom, jako element budowania światopoglądu dziecka. Prosta konstrukcja i jasność przekazu bardzo pomoże młodym czytelnikom w odbiorze powieści. Nic dziwnego, że książka zdobyła pierwszą nagrodę w II konkursie Literackim im. Astrid Lindgren, bo w pełni na nią zasługuje.


5,5/6

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Stentor.

czwartek, 17 marca 2011

"Trolle - Sekretna Księga" D. Willis

Jako miłośniczka Skandynawii nie mogłam oprzeć się książce, której bohaterowie są tak mocno osadzeni w mitologii nordyckiej. Mowa oczywiście o trollach, baśniowych postaciach wywodzących się właśnie z tamtego regionu świata. Według powszechnej wiedzy trolle są kojarzone z olbrzymimi, brzydkimi, starymi i mało inteligentnymi stworami. Spotkanie z nimi było niebezpieczne zarówno dla ludzi, jak i zwierząt. Podobno zamieszkiwały lasy, jaskinie i góry, a na świat wychodziły jedynie w nocy, bo nie znosiły światła słonecznego. Czy tak jest w rzeczywistości?

„Trolle – Sekretna Księga” to pięknie wydana książka dla dzieci przez wydawnictwo Wilga. Przybliża nam w zabawny i prosty sposób postacie tajemniczych trolli, ich rodzaje, zachowania i przyzwyczajenia. Duża ilość rozkładanych stron i ukrytych okienek z pewnością zainteresuje nie jedno dziecko.


Przewodnikiem po świecie trolli jest Wielki Goblin z krainy Grrym, który zebrał wszelkie dostępne informacje o tych dużych stworzeniach, mogące pomóc je rozpoznać i scharakteryzować. Księga pełna jest piękny ilustracji, przepisów, wiadomości, porad, ale także ostrzeżeń odnośnie każdego z przedstawicieli tego gatunku. Dzięki temu dowiadujemy się, że istnieją trolle leśne, lodowe, krwawe i nocne. Doskonała charakterystyka i rysunki nie pozwolą nam pomylić ich ze sobą. Wielki Goblin dodał do księgi także ruchome obrazki obrazujące potwory istniejące w świecie trolli.

Postacie trolli przestawione są w sposób humorystyczny, mogący zachwycić zarówno dzieci, jak i dorosłych. Ilość ilustracji wspaniale działa na wyobraźnię, a różne okienka i ukryte informacje rozwijają zmysł wyszukiwania ukrytych rzeczy i są doskonałą zabawą. Księga ma dość duże rozmiary, ale dzięki temu rysunki są duże i dobrze widoczne. Z przyjemnością zajrzałam do świata trolli widzianego od strony goblinów. Uważam, że każdy może dobrze się bawić oglądają tą książkę. Nie wiem tylko, czy niektóre rysunki nie są zbyt straszne dla małych dzieci (przedział wiekowy według wydawnictwa dla tej książki to 3-9 lat).



6/6

Książkę otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Wilga.



Ostatnia szansa na zdobycie książki "Pod gwiazdami Smoka" TU!

poniedziałek, 14 marca 2011

Przypominam o wygranej!

Do tej pory dziewczyny, które wygrały nie wysłały mi swoich adresów!

Czekam jeszcze 3 dni i jeżeli ich nie otrzymam nagrody zostaną rozlosowane po raz drugi!


Kontakt: edith26@gazeta.pl

niedziela, 13 marca 2011

Wyniki!

W losowaniu posłużyłam się znanym już blogerom programem losuj. Bez zbędnych przedłużeń przedstawiam wyniki:

Fotorelacja:

Do konkursu zgłosiły się 34 osoby. W większości posiadające blogi. Do tego same dziewczyny! (gdzie Ci mężczyźni...?)



Pierwsza książka wędruję do...



Za to drugiej właścicielką zostanie:




Gratuluję! Dziewczyny proszę o kontakt.

Dla niewylosowanych prawdopodobnie już jutro kolejna szansa na wygranie tej książki :)

sobota, 12 marca 2011

"Plan Sary" P. Jaszczuk

Uwielbiam kryminały, dlatego ostatnio często możecie o nich przeczytać na moim blogu. Nie ważne czy autor jest polski, norweski, szwedzki czy angielski. Ważny jest gatunek i to, że jest to lektura ciekawa, nie wymagająca dużego wysiłku i dobra na odstresowanie po męczącym dniu. Jako, że ja takich dni miałam ostatnio kilka to „Plan Sary” wydał mi się idealną pozycją.

Paweł Jaszczuk zabiera nas po raz drugi do przedwojennego Lwowa, na spotkanie ze znanym niektórym czytelnikom z książki „Foresta umbra”, dziennikarzem śledczym Jakubem Sternem. Tym razem akcja ma swój początek w maju 1938 roku. Stern podczas swojego epizodu z nauczaniem na uczelni, proponuje studentom ryzykowny eksperyment. Młodzi ludzie mają za zadanie stworzyć scenariusz zbrodni dla mordercy, próbując wczuć się w jego psychikę. Nikt nie spodziewał się, że największą makabrę jest w stanie wymyślić Sara, która jawiła się jako cicha i spokojna uczennica. W krótkim czasie ktoś zaczyna realizować wymyślone zbrodnie, jedną po drugiej, zostawiając ciała na widoku, tak jakby chciał coś udowodnić i pokazać.

Śledztwo zaczyna bezpośrednio dotyczyć Sterna, skoro właśnie on wpadł na pomysł z eksperymentem. Kolejne osoby blisko związane ze scenariuszami milknął na zawsze. Sprawa wydaje się coraz bardziej pogmatwana i trudna do rozstrzygnięcia, a morderca wciąż nie wykorzystał ostatniego scenariusza…

Autor bardzo sprawnie poprowadził akcję, świetnie utrzymywał napięcie, które rosło z każdą kolejną stroną. Stworzył niepowtarzalny klimat przedwojennego Lwowa, który chciałoby się zwiedzać mając tą książkę za mapę. Ukazał strach mieszkańców spowodowany ciemną chmurą, która zawisła nad miastem na czas opisywanych wydarzeń. Oprócz kryminalnego wątku warto autora pochwalić także za lwowskie tło, barwne przestawienie mieszkańców i ich problemów. Na plus także użycie gwary z tamtego okresu i słowniczek na końcu wyjaśniający poszczególne określenia.

Minusem dla mnie niestety jest sam moment wyjaśnienia tajemniczych morderstw. Wszystko stało się tak nagle, że nawet nie mogłam za bardzo odczuć momentu strachu Sterna, gdy wpadł w pułapkę. Widziałabym to w wersji bardziej rozbudowanej. Jednak nie ma to większego wpływu na moje wrażenia po lekturze.

Polecam miłośnikom kryminałów, choć może nie na początek.

4/6

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka.




Przypominam o KONKUSIE!

piątek, 11 marca 2011

Konkurs z wydawnictwem Oficynka!

Dziś mam okazję ogłosić konkurs z książką "Pod gwiazdami Smoka" Maureen Jenning. Sponsorem książek jest wydawnictwo Oficynka, któremu bardzo dziękuję za możliwość ofiarowania Wam tych książek.

Przed detektywem Murdochem kolejne śledztwo

Latem 1895 roku w zapuszczonym mieszkaniu znaleziono zwłoki Dolly Merishaw. Początkowo Wiliam Murdoch podejrzewa nieszczęśliwy wypadek. Jednak nowy koroner, piękna Julia Ogden, dowodzi, że kobieta została zamordowana. Murdoch odkrywa, że stara Dolly była akuszerką i dyskretnie pomagała wielu kobietom pozbyć się ich kłopotu. Co wiedziała Dolly i komu mogło zależeć na jej śmierci?

Pod gwiazdami Smoka to druga z serii siedmiu książek o kanadyjskim detektywie, ukazujących wiernie realia Toronto z końca XIX wieku. Obdarzony dużą wiedzą i intuicją detektyw Murdoch jest niezwykle oddany swej pracy i wykorzystuje w niej najnowsze zdobycze kryminalistyki. Ten nieśmiały, samotny i doświadczony przez los miłośnik jazdy na rowerze musi się wykazywać stanowczością i odwagą, kiedy śledztwa prowadzą go w najmroczniejsze zakamarki ludzkich dusz, skrytych pod pozorem konwenansów.

Pasjonująca lektura dla każdego miłośnika kryminałów!


Zasady:

W konkursie może wziąć udział każdy, nawet osoby nie posiadające blogów. Osoby prowadzące bloga proszę także o podanie adresu!

Tym razem musicie odpowiedzieć na jedno bardzo proste pytanie: Jaki tytuł nosi pierwsza część z detektywem Murdochem w roli głównej?

Odpowiedzi kierujcie na mój adres mailowy: edith26@gazeta.pl do niedzieli (13 marca) do 22:00.

Wśród prawidłowych odpowiedzi rozlosuję dwa egzemplarze książek.




Od razu zapowiadam też, że po niedzieli na profilu facebookowym bloga będzie do wygrania jeszcze jeden egzemplarz tej książki dlatego miejcie oczy szeroko otwarte ;)

środa, 9 marca 2011

"Jak to robią twardzielki..." M. Zaczyńska

„Jak to robią twardzielki...” to druga po „Gonić króliczka” powieść w dorobku Marioli Zaczyńskiej. Zapowiadana jako typowa powieść dla kobiet, które chcą poczytać o losach trzech przyjaciółek, a przy tym nieźle się pośmiać. Wydaje mi się, że to zamierzenie się udało.

Bohaterkami powieści są trzy trzydziestoletnie przyjaciółki: policjantka Brysia, dziennikarka Gośka i naukowiec Sabina. To właśnie one są tytułowymi twardzielkami. Poznajemy je w trudnych dla każdej z nich sytuacji. Brysia po kolejnym nieszczęśliwym związku wyżywa się na worku treningowym, Gośkę prześladuje mężczyzna, który nie zgadza się z jej artykułami, Sabina za to ma dylemat czy matka, która porzuciła ją w dzieciństwie zjawi się na jej ślubie. Każda z dziewczyn oprócz własnego problemu, stara się pomóc swoim przyjaciółkom, a także pozostać twardzielką. Okazuje się, że nic nie jest łatwe, a problemy dopiero się zaczynają.

Autorka serwuje nam szybką akcję, zabawne sceny i cięte dialogi. Plejada barwnych bohaterów, jak na przykład motocyklista Bodzio z małą suczką na wystawie psów czy reporterka Alberta nie hamująca się w ostrych tekstach nawet w obecności kamery, także wzbogaca książkę. Czyta się szybko i przyjemnie, choć na pierwszy rzut oka widać, że to typowa literatura dla kobiet, rozrywkowa z elementami romansu. Można zauważyć także niedociągnięcia. Autorka mimo iż przedstawia bohaterki jako twardzielki, pełne feministycznego podejścia do życia, to pozwala im na wzdychanie do każdego mężczyzny, który zwróci na nie uwagę. Mnogość wątków, porozpoczynanych bardzo szczegółowo mści się w końcowej części, gdy autorka nie bardzo wiedziała już co z nimi zrobić.

W powieści widać także uwielbienie dla zwierząt autorki, a także jej własne doświadczenia odnośnie hodowli koni czy psów.

Powieść na pewno spodoba się kobietom pragnącym lekkiej historii o przyjaciółkach przezwyciężających przeciwności losu, zakończonej happy ednem.



Książkę otrzymałam od wydawnictwa Sol.

niedziela, 6 marca 2011

Stosy

Stosów dawno nie było, więc pokazuję nabytki z ostatnich 3 tygodni.



"Zapasy z życiem" - wygrana w konkursie na fb.
"Więzień" - wygrana w konkursie organizowanym przez Merlin na fb.
"Mężczyzna, który przychodził w niedziele" - mam w końcu upragniony kryminał z serii wyd. Czarne :) wygrana w konkursie portalu "Zbrodnia w bibliotece".
"Oplątani Mazurami" - do recenzji od wyd. MG. Recenzja TU.
"Las pełen zwierząt" i "Lasy Polski" - to nagrody z konkursu fotograficznego. Naprawdę piękne książki. Pierwsza z autografem autora :) (o konkursie napiszę jak się w końcu zmobilizuję ;)




"Odwet" - do recenzji od wyd. Prószyński i S-ka. Muszę jednak zapoznać się z poprzednią częścią, żeby mieć spojrzenie na całość.
"7 razy dziś" - wygrana u Clevery. Dzięki jeszcze raz, także za piękną kartkę
"Czarny młyn", "Ela- Sanela", "Wyspa mojej siostry" i "A niech to czykolada!" - książki od wyd. Stentor :)

piątek, 4 marca 2011

"Oplątani Mazurami" K. Enerlich

„Oplątani Mazurami” to niewielkiej objętości zbiór osiemnastu opowiadań, których tematem przewodnim są oczywiście Mazury. Teren wielkich jezior, pięknej przyrody i historii, którym warto dać drugie życie. Autorka we współpracy z mrągowskimi regionalistami: Ryszardem Bitowtem i Robertem Wróblem, wspomagając się własnym dorobkiem reporterskim, znanym już wcześniej czytelnikom pism: „Bluszcz”, „Natura i Ty” oraz słuchaczom Radia Planeta postanowiła zebrać wszystkie opowiadania w jedną publikację i zaprezentować ją szerszemu gronu czytelników.

Opowiadania mają wielu bohaterów, różnią się między sobą tematyką. Wszystkie jednak łączy magia Mazur, przywiązanie do ziemi, a także w niektórych przypadkach tęsknota, do dawnego domu i nieumiejętność odnalezienia swojego miejsca. We wszystkich historiach bohaterowie mają imiona i nazwiska dla mnie prawie obce, nieznane, jednak popularne w tamtych regionie, przypisane tradycji i mentalności mieszkańców Mrągowa i okolic. Jak twierdzi sama autorka, w każdym opowiadaniu jest ziarenko prawdy, tak więc poznajemy prawdziwe postacie, miejsca czy nazwy. Niektóre z historii działy się w przeszłości, a autorka nie pozwala o nich zapomnieć. Wszystko łączy otoczka magii mazurskich jezior i dawnej pruskiej legendy o tajemniczej Czarodziejce Jezior, która pływając w olchowej łódce, uwodzi odwiedzających te okolice i zaszczepia w nich miłość do Mazur.

Pani Katarzyna użyła bardzo ładnego języka, wciągając dzięki temu w opisywane przez siebie historie. Umiejętnie poprowadziła akcję, z łatwością posługując się krótką formą. Czytelnik ma ochotę wyruszyć na mazurską wieś i posłuchać opowieści dawnych mieszkańców tych ziem, by choć trochę poczuć to, co bohaterowie poszczególnych historii.

5/6


Książkę otrzymałam od wydawnictwa MG.

wtorek, 1 marca 2011

"Deklaracja" G. Malley

Zastanawialiście się kiedyś co będzie za kilkadziesiąt lat? Jak będzie wyglądał świat, władza, a także sami ludzie? Ja rzadko, jednak ta przyszłość nas czeka i wcale może nie być miła. Przykładem tego może być książka Gemmy Malley „Deklaracja”. Autorka przedstawia w niej świat ludzi legalnych i nadmiarów, którzy nie mają prawa korzystać z dobrodziejstw natury.

Główna bohaterką książki jest Anna, nadmiar mieszkający w ośrodku, stworzonym specjalnie dla osób podobnych do niej. Obecnie ma piętnaście lat, jednak do ośrodka trafiła jako dwulatka. Ze wszystkich sił stara się być wartościowym nadmiarem, który zna Swoje Miejsce i potrafi być Użyteczny dla legalnych. Nie uważa by zamykanie dzieci w starym budynku było niewłaściwie, uczy się nienawiści do rodziców, bo przecież byli egoistami łamiąc Deklarację. Zgadza się na kary i bicie, jeśli uważa że nie oparła się Pokusie i chciała posiadać coś na własność. Dusi w sobie współczucie i inne uczucia, bo nadmiary nie mają prawa do emocji. Cały porządek burzy jednak nowy nadmiar, który pojawia się w Grange Hall. Peter nie chce się przystosować i sprawia wiele problemów. Od początku przyczepia się do Anny, za każdym razem zwracając się do niej imieniem i nazwiskiem, co jest zabronione. Twierdzi, że zna jej rodziców i nie pozwoli jej uwierzyć we wszystkie bzdury, do których chcą ją przekonać. Po jego pojawieniu się w ośrodku nic nie będzie już takie same.

Wszystko jest skutkiem Deklaracji, którą wprowadziła Władza w 2080 roku. To dokument zabraniający rodzicom posiadać dzieci, z powodu przeludnienia na świecie. W czasie wprowadzenia tego dokumentu od wielu lat nie umierają już ludzie, a nawet nie starzeją się. Wszystko przez tabletki na długowieczność oraz wynalezienie lekarstw na aids i raka. Świat nie może sobie pozwolić na kolejnych legalnych. Dlatego każde dziecko, które urodziło się po jej wprowadzeniu jest nadmiarem i nie ma prawa do niczego. Rodzice często starają się omijać prawo i ukrywają dzieci, jednak te prędzej czy później trafiają w końcu w ręce łapaczy. Jedynym ratunkiem dla nadmiarów jest prawo „życie za życie” zwane Rezygnacją. Jedno z rodziców może oddać swój czas na ziemi, za wolność własnego dziecka. Jednak tylko nieliczni potrafili się na to zdecydować...

Myśląc logicznie taka przyszłość jest realna. Szybkość postępu technicznego czy tworzenia lekarstw prędzej czy później doprowadzi naukowców do odkrycia leków na obecnie nieuleczalne choroby. Wtedy wszystko jest możliwe. Z tego właśnie powodu ta książka jest interesująca i czyta się ją bardzo szybko. Autorka sprawnie prowadzi akcję i potrafi zaciekawić czytelnika. Choć książka wpisuję się w kanon literatury młodzieżowej, to przeczytałam ją z wielką przyjemnością i na pewno zapamiętam na długo. Okładka książki także nawiązuje do treści, ale o tym musicie się sami przekonać.


5/6


Książkę otrzymałam od wydawnictwa Wilga.
Related Posts with Thumbnails