czwartek, 26 września 2013

"Sierpniowe niebo. 63 dni chwały" reż. I. Dobrowolski


Reżyseria: Ireneusz Dobrowolski
Gatunek: dramat, wojenny
Czas trwania: 75 min.
Kraj / Rok produkcji: Polska 2013




Ponad tydzień temu byłam w kinie na filmie polskiego reżysera Ireneusza Dobrowolskiego, pt.: „Sierpniowe niebo. 63 dni chwały”. Miało być to nowe, świeże podejście do jakże ważnego tematu. I jedyne jak do tej pory, które miało zostać wyświetlone na dużym ekranie, ponieważ filmów na ten temat po prostu nie ma. Właściwie nie mogłam się doczekać kiedy go zobaczę, więc jak domyślacie się, miałam wobec niego naprawdę duże oczekiwania.
Od początku filmu widać, że jeśli chodzi o zdjęcia i animację to będzie na co popatrzeć. W świetny sposób zmontowano archiwalne i współczesne nagrania. Sceny przechodzą płynnie jedna w drugą i przynajmniej w tym nie ma żadnych zgrzytów. Na uwagę zasługuje czołówka filmu, nad którą z pewnością się napracowano.



źródło
Reżyser obrał drogę przeskoków akcji pomiędzy 1944 rokiem a współczesnością, niestety nie zachowując przy tym chronologii, co chwilę dodając nowe wątki i bohaterów. Miałam wrażenie, że nie może zdecydować się, co chce pokazać i w jak najkrótszym czasie postanowił zrealizować wszystkie swoje pomysły. Początkowo miałam nadzieję na to, że film skupi się przede wszystkim na wątku młodych powstańców, który wydawał się obiecujący, zwłaszcza, że jak wcześniej wspominałam posiłkował się archiwalnymi zdjęciami. Niestety ich historia została ledwo zarysowana, pozostawiając we mnie jedynie uczucie niedosytu, a momentami nawet niezrozumienia.
Współczesny wątek historii byłby nawet ciekawy, gdyby nie został rozbity kolejno dodawanymi epizodami, nijak mającymi się do fabuły. Mniej więcej rozumiem zamysł reżysera, ale tego wszystkiego było zdecydowanie za dużo. Takie rozdrabnianie się na drobne, gdy można było zrobić to naprawdę solidnie. Kolejnym kompletnie niezrozumiałym dla mnie pomysłem, było wprowadzenie do filmu raperów z Hemp Gru. Ich postacie nie dały nic nowego, a momentami nawet przeszkadzały, moim zdaniem najlepiej byłoby  ograniczyć się do wykorzystania ich piosenek w ścieżce dźwiękowej filmu. A puszczenie w całości teledysku (który nie jest niczym nowym i każdy może go sobie zobaczyć w internecie) to już naprawdę przesada, zwłaszcza, że po nim film niespodziewanie się kończy.

źródło
„Sierpniowe niebo. 63 dni chwały” nie wzbogaciło mnie o żadną nową wiedzę o Powstaniu Warszawskim. Wydaje mi się, że właśnie takie filmy – nastawione na bardzo duże grono odbiorów – powinny nieść coś więcej niż przedstawioną po łebkach historię. Chociaż tu nawet ciężko mówić o przestawianiu historii – kilka scen, czasem bardzo niejasnych i niespójnych, wprowadza w widzach po prostu zamęt.
Pewnie można to wszystko tłumaczyć emocjami reżysera, który miał do tematu osobiste podejście, albo chociaż skromnym budżetem. Ale prawda jest taka, że widziałam wiele filmów zrobionych za naprawdę niewielkie pieniądze, a świetnie przedstawiających sedno sprawy. Coś zawiodło, a szkoda.
Po wyjściu z kina czułam rozczarowanie. Mam nadzieję, że powstanie jeszcze film godny nosić miano tego najbardziej prawdziwego, przedstawiający w sposób rzetelny Powstanie Warszawskie. 

2 komentarze:

  1. Miałam nadzieję, że coś lepszego będzie z tego filmu. :/ Ale i tak muszę przekonać się na własnej skórze. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, najlepiej samemu się przekonać, ale nie ma się co nastawiać na arcydzieło.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails