Wiosna sprzyja pracom w ogrodzie, sadzeniu kwiatów, plewieniu, doglądaniu ich oraz radości z każdej kwitnącej rośliny. Szczególną radość takie prace sprawiają osobom, które nie muszą się już troszczyć o nic innego. Mają piękny dom, służbę, niańkę do dzieci oraz wszelkich pomocników. Nie mając zajęć, taka osoba może poświęcić swój czas zainteresowaniom i przyjemnościom. Czasami takim hobby jest przydomowy ogród, a pragnienie pięknych sadzonek jest ważniejsze niż nowa suknia. Przykładem takiej osoby jest autorka książki „Elizabeth i jej ogród”, hrabina von Arnim.
Akcja autobiograficznej książki toczy się w pomorskich włościach hrabiostwa, we wsi Nassenheide (obecnie Rzędziny). Elizabeth wyjechała tam z mężem by otworzyć szkołę, jak nakazywała tradycja. Podczas pobytu na terenie posiadłości zachwyciła się uśpionym jeszcze ogrodem. Postanowiła porzucić miasto i zamieszkać na wsi, poświęcając cały swój czas przywróceniu świetności zarośniętemu ogrodowi otaczającemu dwór. Swój pamiętnik zaczęła pisać 7 maja, rozpoczynając go słowami: „Kocham mój ogród”. Prowadziła go przez 11miesięcy, co jakiś czas dopisując coś nowego. Książka jest skarbnicą wiedzy o trudach prac w ogrodzie, zakupie nowych sadzonek i nasion, rozmieszczeniu ich na licznych rabatach, tak by były w odpowiednich dla siebie miejscach. Elizabeth jako żona dziedzica, nie mogła sama niczego posadzić, a jej tłumaczenia i wskazówki nie zawsze były rozumiane przez szybko zmieniających się ogrodników. Dawało to, więc często bardzo różny efekt, w większości daleki od zamierzonego.
Autorka z humorem przedstawiła zwyczaje i zachowania mieszkańców pomorskiej wsi. Opisała także anegdoty z życia wyższych sfer, z którymi z racji swej pozycji także miała częstą styczność. Elizabeth swoim zachowaniem pokazała, że żona hrabiego nie musi być damą oczekujących ciągłych wygód. Pięknymi słowami opisała otaczającą ją przyrodę i trzeba przyznać, że potrafiła ją docenić. Bo cóż może być przyjemniejszego niż lektura pasjonującej książki pod rozłożystym drzewem w ciepły letni dzień?
Książka z pewnością zainteresuje osoby kochające przyrodę i przebywanie na łonie natury. W odbiorze powieści nie przeszkadza to, że słowa autorki pochodzą sprzed ponad 100 lat. Może nawet dzięki temu czyta się ją z taką przyjemnością i ciekawością? Bardzo ciekawym dodatkiem są także zdjęcia obrazujące obecne tereny hrabiostwa i dawny, nie istniejący już dwór, w którym mieszkała autorka.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa MG.
Akcja autobiograficznej książki toczy się w pomorskich włościach hrabiostwa, we wsi Nassenheide (obecnie Rzędziny). Elizabeth wyjechała tam z mężem by otworzyć szkołę, jak nakazywała tradycja. Podczas pobytu na terenie posiadłości zachwyciła się uśpionym jeszcze ogrodem. Postanowiła porzucić miasto i zamieszkać na wsi, poświęcając cały swój czas przywróceniu świetności zarośniętemu ogrodowi otaczającemu dwór. Swój pamiętnik zaczęła pisać 7 maja, rozpoczynając go słowami: „Kocham mój ogród”. Prowadziła go przez 11miesięcy, co jakiś czas dopisując coś nowego. Książka jest skarbnicą wiedzy o trudach prac w ogrodzie, zakupie nowych sadzonek i nasion, rozmieszczeniu ich na licznych rabatach, tak by były w odpowiednich dla siebie miejscach. Elizabeth jako żona dziedzica, nie mogła sama niczego posadzić, a jej tłumaczenia i wskazówki nie zawsze były rozumiane przez szybko zmieniających się ogrodników. Dawało to, więc często bardzo różny efekt, w większości daleki od zamierzonego.
Autorka z humorem przedstawiła zwyczaje i zachowania mieszkańców pomorskiej wsi. Opisała także anegdoty z życia wyższych sfer, z którymi z racji swej pozycji także miała częstą styczność. Elizabeth swoim zachowaniem pokazała, że żona hrabiego nie musi być damą oczekujących ciągłych wygód. Pięknymi słowami opisała otaczającą ją przyrodę i trzeba przyznać, że potrafiła ją docenić. Bo cóż może być przyjemniejszego niż lektura pasjonującej książki pod rozłożystym drzewem w ciepły letni dzień?
Książka z pewnością zainteresuje osoby kochające przyrodę i przebywanie na łonie natury. W odbiorze powieści nie przeszkadza to, że słowa autorki pochodzą sprzed ponad 100 lat. Może nawet dzięki temu czyta się ją z taką przyjemnością i ciekawością? Bardzo ciekawym dodatkiem są także zdjęcia obrazujące obecne tereny hrabiostwa i dawny, nie istniejący już dwór, w którym mieszkała autorka.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa MG.
Bardzo mnie ta książka ciekawi, zwłaszcza że okładka ma coś w sobie a recenzja jest kusząca:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Książka kusi mnie już od dłuższego czasu, a Twoje słowa utwierdzają w przekonaniu, że warto :)
OdpowiedzUsuńZ tego co czytam widać, że choć te słowa hrabiny von Arnim mają już tyle lat ich wydźwięk wpasowuje się i przemawia do współczesnego czytelnika, co jest niezwykłe. Z wielką radością sięgnę po tą przepiękną książkę :)
Pozdrawiam,
Ala