Czyta: Andrzej Mastelarz
Język: polski
Czas trwania: 11h 12 m
Format: mp3
Rok wydania: 2012
Już od dłuższego czasu chciałam
zapoznać się z dorobkiem literackim Johna Theorina, lecz było nam bardzo nie po
drodze. Brak czasu na czytanie książek drukowanych, próba ograniczenia
książkowych zakupów i nowa współpraca z Audeo.pl sprawiła, że kryminał
szwedzkiego pisarza poznałam w formie audiobooka. Poniewczasie zorientowałam
się, że „Nocna zamieć” to druga książka z „kwartetu olandzkiego”, ale chyba nie
ma to większego wpływu na odbieranie historii.
Joakim i Katrine Westin
przeprowadzają się razem z dziećmi ze Sztokholmu na północną Olandię. Zamiast
miejskiej willi, kupują stary, drewniany dom wymagający remontu. Mają nadzieję
na spokojną egzystencję na wyspie, nie wiedzą jednak, że z terenem, na którym
stoi dom wiąże się kilka tajemniczych historii. Przeszłość dopomina się o
pamięć w dość drastyczny sposób. Drugi wątek dotyczy młodej policjantki Tildy,
która w tym samym czasie trafia na wyspę, by rozpocząć tam pracę. W trzecim
wątku autor wprowadza postacie trzech złodziei, którzy okradają opuszczone
przez letników domy. Chłodna, niebezpieczna Olandia jest idealnym tłem tego
kryminału.
John Theorin zabiera czytelników
w podróż na szwedzką wyspę Olandię, serwując powieść, która nie jest typowym
kryminałem. Autor nie skupia się na samym wątku śmierci, ale snuje opowieść o duchach
i przeszłości. W ciekawy sposób przedstawia studium żałoby oraz legendy
związane z tą częścią Szwecji. Warto wspomnieć także o niezwykle sugestywnym
klimacie powieści, której czytelnik momentami naprawdę może poczuć ciarki na
plecach. Zimna, mroczna wyspa ukrywa najciemniejsze myśli i czyny jej
mieszkańców, wypuszczając je na światło dzienne w najmniej oczekiwanych
momentach. Dodatkowo Theorin w zgrabny sposób łączy wszystkie trzy wątki, dając
odpowiedź na wiele postawionych wcześniej pytań.
Początkowo trudno było mi się
przyzwyczaić do głosu lektora – Andrzeja Mastelarza, jednak przeskoczyłam ten
króciutki moment i wtedy już najchętniej nie wyciągałabym słuchawek z uszu.
Chociaż lektor nie jest moim ulubionym, to z pewnością jego stonowany głos i brak
zbędnych ozdobników bardzo pasował do aury powieści.
Bardzo chętnie wrócę na Olandię w
najbliższym czasie.
Ja tę książkę czytałam całkiem niedawno w sposób tradycyjny ;) Bardzo mi się podobała, to naprawdę fajny, oryginalny kryminał. I ten klimat, i lekki dreszczyk strachu. Skończyłam czytać jakoś o pierwszej w nocy, a potem jeszcze poszłam się kąpać. Spacer przez ciemny dom był wtedy naprawdę straszny ;)
OdpowiedzUsuńKolejna osoba przerzuca się na audiobooki?
OdpowiedzUsuńJa audiobooków słucham już jakiś czas, więc nie określiłabym tego jako "przerzucanie się", a jedynie dodatkowy sposób na zgłębianie literatury :) i osobiście cieszę się bardzo, że są coraz bardziej popularne.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie...;)
OdpowiedzUsuń