piątek, 22 stycznia 2010

"Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" S. Larsson


"Pewnego wrześniowego dnia w 1966 roku szesnastoletnia Harriet Vanger znika jak kamień w wodę. Prawie czterdzieści lat później Mikael Blomkvist otrzymuje nietypowe zlecenie od Henrika Vangera. Stojący na czele wielkiego koncernu magnat przemysłowy prosi znajdującego się na zakręcie życiowym dziennikarza o napisanie kroniki rodzinnej Vangerów. Okazuje się, że spisywanie dziejów to tylko pretekst do próby rozwiązania zagadki zniknięcia Harriet. Mikael Blomkvist, skazany za zniesławienie redaktor czasopisma Millennium, przechodzi kryzys wartości i rezygnuje z obowiązków zawodowych. Podejmuje się niezwykłego zlecenia, opuszcza Sztokholm i osiada w niewielkiej wiosce na północy kraju. Po pewnym czasie dołącza do niego młoda ekscentryczna hackerka, Lisbeth Salander. Wspólnie, choć nie zawsze ramię w ramię, biorą pod lupę przeszłość klanu Vangerów i wykrywają prawdę o wiele bardziej mroczną i krwawą niż ta, którą spodziewali się odnaleźć..."

W końcu i ja mogłam przeczytać bestseller Larssona, tak chwalony na wielu blogach. Na rozwinięcie akcji trzeba trochę poczekać, ale jest nam to dobrze wynagrodzone. Cała zagadka kryminalna wydaje się tylko tłem do ukazania prawdziwych bohaterów, o których nie da się tak szybko zapomnieć, jak w innych kryminałach. Przyciągnęło mnie także miejsce, w którym rozgrywana jest akcja. Zawsze miałam słabość do skandynawskich książek. Postać Salander ogromnie mi się spodobała, jest wykreowana bardzo wyraziście, wydaje się że czytelnik nie może pozostać wobec niej obojętny. Albo ją polubi, albo nie. Przyznam, że czytało się bardzo przyjemnie, choć jakby czegoś mi brakowało. Nie umiem tego jednak nazwać. Z radością zabieram się za kolejną część "Millennium", licząc na jeszcze lepszą czytelniczą ucztę.

5,5/6

4 komentarze:

  1. Witam:-) Wiesz ja miałam podobne odczucia co Ty, czegoś mi brakowało. I po jakimś czasie doszłam do wniosku co to było: po tych licznych wpisach, głównie w superlatywach, spodziewałam się czegoś ach-och. A gdybym wzięła tą książkę sama, bez tego szumu, który wokół niej nastał to bym niczym nie skażona przeczytała ją z większą myślę, przyjemnością.
    No ale może Ty masz inaczej;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak,tak,tak :) Larssson i na samą myśl oczy zachodzą mi mgłą :) A Lisbeth - dziewczyna torpeda - idealnie wykreowana postać.
    Miłego czytania kolejnych części.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie na wszystkich, ja nie chwaliłam :P

    OdpowiedzUsuń
  4. I tu masz Anno rację, trzeba poprawić to wyrażenie co by się nie wkradał błąd ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails