wtorek, 9 marca 2010

"Imię róży" U. Eco


"Listopad 1327 roku. Do znamienitego opactwa benedyktynów w północnych Włoszech przybywa uczony franciszkanin, Wilhelm z Baskerville, któremu towarzyszy uczeń i sekretarz, nowicjusz Adso z Melku. W klasztorze panuje ponury nastrój. Opat zwraca się do Wilhelma z prośbą o pomoc w rozwikłaniu zagadki tajemniczej śmierci jednego z mnichów. Sprawa jest nagląca, gdyż za kilka dni w opactwie ma się odbyć ważna debata teologiczna, w której wezmą udział dostojnicy kościelni, z wielkim inkwizytorem Bernardem Gui na czele. Tymczasem dochodzi do kolejnych morderstw. Przenikliwy Anglik orientuje się, że wyjaśnienia mrocznego sekretu należy szukać w klasztornej bibliotece. Bogaty księgozbiór, w którym nie brak dzieł uważanych za niebezpieczne, mieści się w salach tworzących labirynt. Intruz może tam łatwo zabłądzić, a nawet - jak krążą słuchy - postradać zmysły."

To moje drugie podejście do tej książki, pierwsze było gdzieś na początku liceum, ale po kilku stronach zrezygnowałam. Wtedy nie był czas na czytanie tej książki. Teraz po prawie 3 latach studiów do niej wróciłam, ponieważ jakoś wydawało mi się, że zahacza bardzo o temat mojej pracy licencjackiej. Bo i ja ma styczność z biblioteką klasztorną i starymi drukami (choć w książce akurat są rękopisy). Niestety trafiłam z książką w kiepski dla siebie okres życiowy i nie dała mi ta lektura takiej przyjemności jaką dać mogła i pewnie by dała w innym czasie. Mimo wszystko bardzo mi się książka podobała. Moja wiedza o średniowieczu jest malutka, dlatego ciężko mi się było odnaleźć w szeroko opisywanych momentach historycznych. Oczywiście podobał mi się wątek kryminalny i wszystko, co związane z biblioteką, bo takie starocie strasznie mnie fascynują. ;) Oczywiście pewnie można napisać całe wypracowanie na temat tej książki, mnóstwo sposobów interpretacji, jednak ja potraktuje ją w sposób prosty. Cieszę się, że nie czytałam jej te kilka lat temu, bo po prostu teraz wiem więcej i wtedy bym jej nie doceniła.

"Antychryst może zrodzić się z pobożności, z nadmiernej miłości do Boga lub prawdy, jak kacerz rodzi się ze świętego, a opętany przez demona z jasnowidzącego"

5,5/6

W końcu będę mogła obejrzeć film z czystym sumieniem :)

5 komentarzy:

  1. Hmmm...ja na początku liceum też nie przebrnęłam, a teraz jestem na etapie podchodów. Możliwe, że wkrótce wyjdę z nią z biblioteki, tym bardziej że wielkiego Eco czytałam bardzo mało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie chyba najbardziej podobała się kreacja postaci w tej książce, zakochałam się w zakonniku dosłownie. Kryminał w średniowieczu? Pff, co tam wiedzieć o średniowieczu trzeba do tej książki? Belkę, jaką zajmowało duchowieństwo i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaak, ja też co chwilę robię podchody, ale coś nie mogę się przemóc. Kto wie, może mnie też zmusi do tego w końcu praca licencjacka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam jako lekturę dodatkową na język polski :)
    Skoro jesteśmy już przy pracy licencjackiej, to właśnie powinnam kończyć kolejny rozdział, a nie tu siedzieć i komentować :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja także mam ją w planach, choć jestem w liceum. Ciekawe, czy ją odłożę ;)

    Mi się zawsze myli "Imię róży" i "Godzina pąsowej róży" i na przykład w rozmowie ze znajomymi czasem robię z siebie głupka, bo rozmawiają o tej pierwszej lekturze, ja też entuzjastycznie kiwam głową i mówię, że przeczytałam, a kiedy mnie o coś pytają, to stwierdzam, że to chyba jednak nie ta książka ;) To samo było, jak tutaj weszłam i popatrzyłam na tytuł.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails