poniedziałek, 8 listopada 2010
"Kod emocji" J. Kwiatkowska
„Kod emocji” to powieść o czterech przyjaciółkach: nauczycielce Irenie, kosmetyczce Krystynie, manikiurzystce Zosi i jej siostrze Uli. Ich poznanie się sprawiło, że można uwierzyć w przyjaźń, w spotkanie bratnich dusz od tak, w codziennych zajęciach.
Książka rozpoczyna się od wypadku dziewczyn, wszystkie są w szpitalu, a dzięki Irenie udaje im się nawet leżeć w jednej sali. Od tego momentu dziewczyny zabierają nas w przeszłość. Poznajemy ich życie zanim się poznały, moment gdy się spotkały i ich dalsze losy. Dziewczyny stały się najlepszymi przyjaciółkami, wydawało się, że choć przeżywają ciężkie chwile to nic ich nie rozłączy. Bo oczywiście nie brak problemów, smutnych chwil, mężczyzn którzy zawiedli, choć jedną z dziewczyn. Autorka w niewiarygodny sposób poplątała wątki wszystkich bohaterów książki. Bo co może łączyć Irenę, jej byłego chłopaka Krzysztofa i Krystynę? Albo Ulę, jej męża, mamę Ireny, Wieśka, Zosię i ojca jej dziecka? Prawdziwe pomieszanie z poplątaniem. I jak to bywa w życiu, ktoś kogoś przyprowadzi, pozna ze sobą, a nagle okazuje się, że to ta osoba na którą czekało się całe życie. W takich momentach cieszyłam się razem z bohaterkami. Przecież o to chodzi w książkach, tak polubić postacie, by kibicować im i czekać na dobre zakończenie.
Tytułowy kod emocji bardzo dobrze wyjaśnia jeden z uczniów Ireny. Niestety później autorka nadużywała tego kodu w relacjach między przyjaciółkami i osobami, które się z nimi stykają. Momentami było to dość denerwujące, bo jak można powtarzać trzy razy jedno zdanie tylko po to, żeby ukazać ten kod w praktyce?
„Jestem koktajlem emocji z pytajników, wykrzykników i malutkiej domieszki kropek.” (s. 187)
Początkowo bałam się tej książki, bo przyjaciółki, sielanka po pierwszym rozdziale, wszyscy tak miło się do siebie odnoszą... Pomyślałam, że się tam nic dziać nie będzie, a wszystko będzie cukierkowe, aż do samego końca. Na szczęście się myliłam i książka pani Kwiatkowskiej zrobiła na mnie dobre wrażenie. Tak się wciągnęłam, że gdy przeczytałam ostatnie zdanie chciałam krzyknąć: „Gdzie dalsza cześć? To nie może się tak skończyć! Jak chcę wiedzieć co dalej!”. I mimo, że na co dzień nie gustuję w takich książkach to miło było spędzić przy niej czas.
4,5/6
Książkę otrzymałam do recenzji od wydawnictwa MG.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hmmm, brzmi nieźle, ale na takie lektury potrzeba lata! ps. zrób coś z tą weryfikacją ;( słowną
OdpowiedzUsuńchyba już się pozbyłam ;)
OdpowiedzUsuńJestem już po lekturze. Również mi się podobała. Ot taka lekka książka dla pewnych urozmaiceń ;)
OdpowiedzUsuńByć może mogłaby mi się spodobać ta książką, aczkolwiek moje metrowe stosy na półkach nie pozwalają mi już na dokładanie do nich nowych pozycji. :)
OdpowiedzUsuńNiestety dla mnie priorytetem są książki do konkursu ;P Przyjemności potem ;D
OdpowiedzUsuń