poniedziałek, 14 lutego 2011

"Namiestniczka" (Księga I) W. Szkolnikowa


„Namiestniczka” jest drugą książką z serii „Nowa Fantastyka” wydawnictwa Prószyński i S-ka, którą miałam możliwość przeczytać. Robi wrażenie przede wszystkim objętością, która przekracza 800 stron. Według danych od wydawcy jest to pierwsza część Trylogii Suremu, co oznacza, że kolejne części na pewno nie będą krótsze. Mimo tego, nie zniechęciłam się i szybko zabrałam się za lekturę.

Tytułową namiestniczką jest Enrissa, władcza i doskonale wykształcona kobieta. Znajomość etykiety, tradycji oraz często potrzebnego wyczucia, pomaga jej w sprawiedliwym i mądrym rządzeniem Imperium. Mimo, że nie zawsze wszyscy są zadowoleni z panowania kobiety, to jednak siedzą cicho, bo nie dzieje im się zbyt duża krzywda. W porównaniu do poprzednich namiestniczek, Enrissie nie można zarzucić nic złego. Jednak pewnego dnia wychodzi na jaw, że według starożytnego proroctwa do imperium zbliża się katastrofa. Wcześniej jednak Enrissa będzie musiała sobie poradzić z wieloma innymi problemami...

Oprócz głównego wątku namiestniczki, jest jeszcze szereg historii pobocznych rozbudowanych do tego stopnia, że sprawiają wrażenie równie ważnych. A opowieści jest tyle ile bohaterów. Autorka chyba wzięła sobie za cel, byśmy poznali w miarę możliwości jak najlepiej każdą z postaci. Przez ten zabieg, ponad 500 stron okazuje się właściwie wstępem do prawdziwych wydarzeń zapowiadanych w opisie z okładki książki. Nie warto przytaczać jej streszczenia, gdyż można się pogubić, a sądzę że niewielu by coś z tego zrozumiało.

Momentami miało się wrażenie, że autorka nie wie dokładnie, co chce nam przekazać. Tak jakby objętość tekstu przerosła także ją. Prawie od początku wydaje się ważna pewna stara księga, poszukiwana od dawna przez elfy. To właśnie ona doprowadza do tragedii i sporów, a nagle pod koniec zostaje zapomniana i właściwie nie wiadomo co, tak naprawdę w niej było. Każdy nagle traci nią zainteresowanie. To tylko jeden z przykładów pogubienia się pani Szkolnikowej we własnej historii.

Chciałabym pochwalić polskie wydanie książki. Ładna okładka, choć oczywiście kolejny raz w tej serii nie wiadomo kogo ilustrująca, bo raczej nie Enrisse. Namiestniczka przedstawiana jest jako piękna kobieta, w sukniach i jak się nie mylę z przydomkiem Złotowłosa. Tłumaczenia także mi się podoba, a przy tym można zauważyć małą ilość błędów.

Podsumowując „Namiestniczka” nie jest złą książką. Świat został wykreowany podobnie jak w wielu książkach z tego gatunku. Tu już prawie nic nie zostało przecież do odkrycia. Jednak czytelnicy nie czytający nałogowo fantastyki powinni ją przyjąć całkiem nieźle. Choć nie uznałam jej za wybitną, to z ciekawością sięgnę po pozostałe tomy Trylogii.


Książkę otrzymałam do recenzji od portalu wiadomosci24.pl

4/6



Tytuł: Namiestniczka. Księga I
Autor: Wiera Szkolnikowa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2011
Ilość stron: 824

13 komentarzy:

  1. Hm... Zobaczymy, jakie będą moje odczucia. Na razie przeczytałam 2 z 4 książek w tej serii i jest dobrze, ale nie powala na kolana. Na razie numer jeden to "Czaropis", ciekawe jak to będzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Enga - no u mnie też "Czaropis" numer jeden :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę przeraża te ponad 800 stron, ale chyba zacznę się za nią rozglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejka książek do przeczytania rośnie w zastraszającym tempie... Jeżeli "Namiestniczka" akurat wpadnie mi w ręce, to pewnie przeczytam, choć zdecydowanie bardziej przypadłaby ona do gustu kilku moim znajomym:).
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  5. To moja pierwsza książka z kategorii fantastyki, więc nie miałam dużych wymagań i podobała mi się.
    Kobieta z okładki to moim zdaniem jednak Enrissa - wg mnie pasuje do tej postaci :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Absolutnie jej nie biorę:) Czekałem niecierpliwie na Twoją recenzję i tylko się upewniłem teraz, że miałem słuszne przeczucia:) Dla mnie książka 800 stron musi porywać. 300 stron przemęczę - więcej już nie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. A mnie jakoś nie ciągnie. Jeśli tylko "nie jest złą książką" to trochę szkoda mi czasu na 800 stronic

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiam się nad tą książką ilekroć widzę ją na półce w księgarni :) Ale boję się ją kupić w obawie moich dość mocnych pokładanych nadziei co do głównej bohaterki... dlatego poczekam. Może znajdzie się w mojej kochanej bibliotece:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawi mnie ta książka, ale nie aż tak bardzo, żeby od razu chwycić portfel i iść ją kupić. Poza tym bałabym się, zawsze mogłaby mi się nie spodobać, a wtedy przy 800 stronach nie doszłabym nawet do połowy

    OdpowiedzUsuń
  10. Z pewnością ją przeczytam jak ją dorwę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem czemu owa namiestniczka kojarzy mi się z księżniczką Xeną, która mimo tego jakbym ideałem była dla świata prawda jest taka, że po prostu nikt nie zauważał jej wad (walka: te włosy ? Wystarczające by ją zabić. ) Czekam na recenzję dalszych tomów ;> Jak narazie ambiwalentne uczucia.

    OdpowiedzUsuń
  12. 4/4 książki z serii przeczytane, także Czaropis numer jeden. Namiestniczka numer 2, Wilczy miot namber fri, a Następcy na końcu

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie po prostu przyciągaja takie "grube" i pięknie wydane książki, ale czytałam o niej niezbyt pochlebne opinie,a Twoja recenzja mnie utwierdza, że nie warto wydać 40 zł na tę książkę. Jednak jeślibym na nią trafiła w bibliotece to na pewno bym ją przeczytała ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails