„We własny gronie” to trzecia książka Mari Jungstedt, opowiadająca o śledztwach prowadzonych przez komisarza Andersa Knutasa. Dzięki znajomości poprzednich tomów, gładko można zagłębić się w historię toczącą się na Gotlandii. Można nawet powiedzieć, że z bohaterami znamy się już całkiem nieźle, a lektura książki to jakby odwiedziny u dawno niewidzanych przyjaciół.
Na Gotlandię po raz kolejny zawitało lato. Przed wakacjami na wyspie rozpoczął się międzynarodowy kurs archeologiczny, podczas którego studenci z różnych krajów badają pozostałości po osadzie wikingów. W tym samym czasie dwie małe dziewczynki odnajdują na pastwisku nieżywego kuca z odrąbaną głową. Policja w Visby chce jak najszybciej ująć zabójcę zwierzęcia, by uspokoić zdenerwowaną tym bestialskim czynem opinię publiczną. Niestety czas mija, a śledztwo nie rusza naprzód. Pewnego dnia ginie jedna z uczestniczek kursu archeologicznego, Holenderka Martina Flochten. Nikt nie wie co się mogło z nią stać. Od razu wykluczono ucieczkę, gdyż wszystkie jej rzeczy pozostały w schronisku, w którym mieszkała. Kilka dni później jej ciało odnajduje mężczyzna, który wybrał się na spacer z psem. Sekcja zwłok wskazuje, że morderca postanowił pozbawić ją życia na trzy różne sposoby. Policjanci dochodzą do wniosku, że mogło to być morderstwo rytualne. Dochodzenie i przesłuchania świadków nie przybliżają organów ścigania do odkrycia tożsamości sprawcy. Presja rośnie, gdy pojawia się kolejna ofiara, zabita w ten sam sposób, co młoda studentka…
Mari Jungstedt po raz kolejny zabiera nas w podróż na Gotlandię, na której grasuje seryjny morderca. Akcja wciąż toczy się dwuetapowo. Z jednej strony mamy śledztwo prowadzone przez Knutasa i spółkę, a z drugiej miłosne perypetie Emmy i Johana. Każda z historii posuwa się swoim tempem. Autorka pewnymi wstawkami pozwala nam także na zbliżenie się do mordercy, jednak w żaden sposób nie możemy odkryć jego tożsamości posiadając tak niewiele informacji.
Powieść wciąga i pozwala na jakiś czas skutecznie oderwać się od otaczającej rzeczywistości. Z przyjemnością przeczytam kolejne tomy serii, które jak wiem mają duże grono fanów poza granicami Polski.
Książkę otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Bellona.
Na Gotlandię po raz kolejny zawitało lato. Przed wakacjami na wyspie rozpoczął się międzynarodowy kurs archeologiczny, podczas którego studenci z różnych krajów badają pozostałości po osadzie wikingów. W tym samym czasie dwie małe dziewczynki odnajdują na pastwisku nieżywego kuca z odrąbaną głową. Policja w Visby chce jak najszybciej ująć zabójcę zwierzęcia, by uspokoić zdenerwowaną tym bestialskim czynem opinię publiczną. Niestety czas mija, a śledztwo nie rusza naprzód. Pewnego dnia ginie jedna z uczestniczek kursu archeologicznego, Holenderka Martina Flochten. Nikt nie wie co się mogło z nią stać. Od razu wykluczono ucieczkę, gdyż wszystkie jej rzeczy pozostały w schronisku, w którym mieszkała. Kilka dni później jej ciało odnajduje mężczyzna, który wybrał się na spacer z psem. Sekcja zwłok wskazuje, że morderca postanowił pozbawić ją życia na trzy różne sposoby. Policjanci dochodzą do wniosku, że mogło to być morderstwo rytualne. Dochodzenie i przesłuchania świadków nie przybliżają organów ścigania do odkrycia tożsamości sprawcy. Presja rośnie, gdy pojawia się kolejna ofiara, zabita w ten sam sposób, co młoda studentka…
Mari Jungstedt po raz kolejny zabiera nas w podróż na Gotlandię, na której grasuje seryjny morderca. Akcja wciąż toczy się dwuetapowo. Z jednej strony mamy śledztwo prowadzone przez Knutasa i spółkę, a z drugiej miłosne perypetie Emmy i Johana. Każda z historii posuwa się swoim tempem. Autorka pewnymi wstawkami pozwala nam także na zbliżenie się do mordercy, jednak w żaden sposób nie możemy odkryć jego tożsamości posiadając tak niewiele informacji.
Powieść wciąga i pozwala na jakiś czas skutecznie oderwać się od otaczającej rzeczywistości. Z przyjemnością przeczytam kolejne tomy serii, które jak wiem mają duże grono fanów poza granicami Polski.
Książkę otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Bellona.
Chciałabym Wam także złożyć w tym miejscu najlepsze życzenia z okazji Świąt Wielkanocynych. Zdrowia, szczęścia, miłych dni w rodzinnym gronie oraz dobrej pogody i czasu na czytanie oczywiście.
Jako że dziś wypada także Światowy Dzień Książki to życzę Wam tego podwójnie. I oczywiście jak najwięcej książek Kochani!
Przede mną ciągle część pierwsza...
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt, wszystkiego dobrego!
Mam tę książkę w planach:). Pozdrawiam świątecznie!!
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :) I również życzę wesołych Świąt! :)
OdpowiedzUsuńCzy to nie jest ta książka, która swego czasu wywołała tę wielką blogową burzę, odnośnie pisania 'laurek' dla wydawnictw? Bo od tamtego czasu jakoś niechętnie odnoszę się do tej serii...
OdpowiedzUsuń@Futbolowa - a nie wiem, jakoś olałam tą akcję i nawet nie zagłębiałam się w jej początki. Mi się seria nawet podoba, nie jest wybitna, ale czyta się fajnie.
OdpowiedzUsuńMoże zajrzę do książki.
OdpowiedzUsuńWesołych świąt! :)
@Futbolowa a co to za akcja była ?:D
OdpowiedzUsuńSzamajim