Zajęcia w tytułowej „Szkole niezbędnych składników” prowadzi Lilian, właścicielka restauracji i mistrzyni kuchni. Uczestnikami kursu jest osiem osób, z których większość nigdy wcześniej się nie spotkała. Nie każdy z nich sam zdecydował o wybraniu się na zajęcia z gotowania, często kupon był prezentem od bliskiej osoby, lub jak w przypadku jednej z uczestniczek przygotowaniem do pracy. Podczas kolejnych lekcji, w aromacie pieczonych krabów z sosem i innych smakołyków, poznajemy historię wszystkich uczestników kursu. Żadna z nich nie jest prosta i banalna, a ich główni bohaterowie oczekują po zajęciach u Lilian więcej, niż chcą sami przed sobą przyznać. Z każdym tygodniem gotowanie wkracza w kolejne etapy życia uczniów, a potrawy i zapachy wydobywają z nich ukryte wspomnienia. Magia kuchennych aromatów łączy ze sobą osoby, pozwalając na lepsze poznanie siebie, ale także innych. W niektórych przypadkach gotowanie było początkiem zmian koniecznych w życiu, a których bohaterowie nie chcieli podjąć się wcześniej. Ale przede wszystkim książka Erici Bauermeister jest wspaniałą inspiracją do kuchennych eksperymentów bez przepisu, do łączenia wielu ulubionych smaków w jeszcze lepsze danie, a także do dokonywania zmian, których dopełnieniem może być dobra potrawa.
„Wszyscy zaczynają od pytania czym są niezbędne składniki... – Lilian zamilkła i uśmiechnęła się. – Powiem od razu, że nie mam i nigdy nie miałam takiej listy. Nie podaję też gotowych przepisów. Dodam tylko, że nauczycie się tego, co trzeba”. (s. 48)
Wynotowałam sobie wiele fragmentów dotyczących gotowania i tworzenia kolejnych potraw. Kraby, biały tort, ravioli z dynią, nadziewana pierś indycza, polenta z gorgonzolą, espresso, czekoladowe biscotti, makaron z czerwonym sosem, tortilla, szparagi i risotto i wiele innych, wszystkie brzmią pięknie, ale ich opisy są jeszcze lepsze. Czytając tą książkę można poczuć się jak w kuchni pełnej zapachów, aromatów i smaków. Odkrywając kolejną historię, odkrywamy coś nowego także w gotowaniu. Autorka zachwyca opisami, tak barwnym i smakowitymi, że z ochotą chciałoby się jak najszybciej stworzyć opisywaną potrawę i razem z uczestnikami kursu wydawać westchnienia i jęki rozkoszy nad swym dziełem. Powiem Wam, że w kuchni jest wiele magii, której nie potrafię się oprzeć. Nie opierajcie się i Wy.
Nie będę się w takim razie opierać i sięgnę, jak nadarzy się okazja:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Brzmi pysznie, ale dla osoby na diecie jaka staram się być chyba lektura tej książki nie jest najlepszym pomysłem. Odłożę ją na lepsze czasy.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie lubię gotować - mam do tego zbyt mało cierpliwości - jednak lubię czytać o gotowaniu i o jedzeniu pyszności :)
OdpowiedzUsuńNa pewno sięgnę.
Pozdrawiam :)
Może poszerzę swój skromny repertuar:)
OdpowiedzUsuńJa jakiś czas tmu zakupiłem sobie kombiwar i stoi dumnie na blacie, ani raz nie używany :-
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na "swój" czas na półce. Też kocham gotować, a miłość ta dodaje mi objętości ;) Swoją recenzją zachęcasz jeszcze bardziej :) Zdecydowanie sięgnę!
OdpowiedzUsuńJa lubię gotować, ale tylko w domu, gdzie mam całą kuchnię dla siebie :) Może zajrzę do książki, ot z ciekawości
OdpowiedzUsuńLubię gotować i piec, a książkę właśnie wczoraj nabyłam, więc już wkrótce mogę się nią rozkoszować. Już się nie mogę doczekać tej kulinarno-literackiej uczty. Sama okładka jest wysmakowana.
OdpowiedzUsuńBrzmi smacznie, ale ja JUŻ nie mogę się powstrzymać, by przy książce nie ruszać buzią, a muszę pilnować tego, co jem, bo znowu będę przesadzać. Więc książki powiązane z kuchnią mnie zabiją ;)
OdpowiedzUsuńWitaj! Dziękuję za pozostawiony komentarz, który jak po nitce przyprowadził mnie do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, że potrafisz pogodzić dwa, tak czasochłonne hobby jak czytanie i gotowanie! U mnie niestety, albo "stety" wygrały "gary" ;) A odkąd prowadzę bloga, to na czytanie już absolutnie nie mam czasu... :(
Pzdr Aniado
Ps. Pozwolisz, że dodam Twój blog do listy moich ulubionych?
Świetna jest ta książka.
OdpowiedzUsuń