Od tej małego formatu książki bije entuzjazm i radość, a także chęć rozwijania swoich pasji i spełniania marzeń. Autorka, choć miała małego, zaledwie 14-miesięcznego synka Mikołaja, postanowiła wybrać się po raz kolejny do kraju, który pokochała – Norwegii. Zdawała sobie sprawę, że nie jest to łatwe zadanie, że może być różnie, bo przecież podróż z dzieckiem na taką odległość zawsze jest ryzykiem i wymaga od rodziców niemałego poświęcenia. Jednak udało się, a trudy i radości z podróży były na bieżąco opisywane na laptopie, którego także nie mogło na wyjeździe zabraknąć. Wszelakie błędy i powtórzenia sprawiają, że opowieść autorki zyskuje na autentyczności i sprawia, że nie jest to zwyczajna historia podróżnicza, jakich teraz wiele.Wszystko to sprawia, że książkę czyta się łatwo, lekko i przyjemnie.
Dzięki tej książce, wielu rodziców może zrozumieć i zobaczyć, że posiadanie dziecka nie zmusza kobiet do siedzenia w domu, i że nie trzeba czekać kilku lat, by móc ze swoją pociechą spokojnie podróżować. Być może wszystko tak naprawdę leży w chęciach i podejściu człowieka, ale jak widać taki wyjazd nie jest niewykonalny. Ilość informacji, które pani Aldona umieściła w książce, na pewno ułatwi sprawę osobom niezdecydowanym.
Uwielbiam podróże i zdecydowanie jestem zwolenniczką zwiedzania świata z dzieckiem, dlatego chętnie sięgnę po tę książkę:)). I do tego skandynawskie rejony...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Nie miałam czasu żeby przeczytać tę książkę, tylko obrazki przejrzałam i rzeczywiście piękne. Musze też w wolnej chwili zagłębić się w treść.
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu mam ogromną ochote na tą książkę! Na pewno trafi w moje ręce! Oczywiście jest na mojej liście!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hmmm... recenzja interesująca, a książka... chyba wypożyczę ;P :)
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna recenzja tej książki, na jaką trafiłam ostatnimi czasy. Chyba muszą ją pożyczyć od kogoś albo z biblioteki:D A w samej Norwegii byłam kilka dni i to rzeczywiście piękny kraj:)
OdpowiedzUsuńTa książka może być genialna ;D Uwielbiam podróże i to coś dla mnie ;) 7 krajów, 18 dni... Kurcze muszę zapisać na mojej liście ;)
OdpowiedzUsuń