„Niewinność zagubiona w deszczu”, znana może być czytelnikom także pod tytułem „Rok potopu”. Początkowo opowiadanie miało być sztuką teatralną, więc łatwo zauważyć charakterystyczne cechy takie jak: oparcie akcji na dialogach, niewielką ilość bohaterów i prawie jednolitą scenografię. Mimo niewielkiego, jakby się wydawać, pola manewru, autor opowiada barwną historię dwójki bohaterów, których uczucie powszechnie oceniane jest jako „grzeszne” i wstydliwe. Całość obrazu dopełnia zdjęcie zakonnicy na okładce, w barwach szarości i fioletu oraz elementów zieleni, które tworzą bardzo ciekawą oprawę. Warto zwrócić także uwagę na zmianę tytułu, obecnie znacznie bardziej pasującego do opowiadania niż jego poprzednik. „Niewinność zagubiona w deszczu” ma w sobie coś z poezji, a jednocześnie czytelnik bardzo szybko zauważy, że tytuł można odebrać bardzo dosłownie.
Historia zaczyna się niewinnie, siostra Consuelo szukając pieniędzy na sfinansowanie przytułku dla starszych osób, postanawia spotkać się z bogaczem, don Augustem, mieszkającym niedaleko klasztoru. Wtedy jeszcze nie wie, że spotkanie w starej rezydencji na zawsze odmieni jej życie, a mężczyzna okaże się nie tylko pomocnikiem w sprawach służbowych, ale krótko mówiąc diabłem uwodzącym młode zakonnice. Choć początkowo spotkania tej dwójki mają charakter jedynie zawodowy, to szybko stają się bliższe i bardziej intymne.
Autor skupia się na ukazaniu zakazanej miłości i walki człowieka z samym sobą, o znalezienie w sobie choć odrobiny nieczystego sumienia, jednocześnie między wierszami wyśmiewając się z ludzkiej naiwności, braku rozsądku i zbyt łatwego ulegania pragnieniom. Oprócz klasycznego przykładu „grzesznego” związku, mamy także elementy sensacji i melodramatu, które dodatkowo ubarwiają tą historię.
Jedyną rzeczą, do której nie mogłam się przyzwyczaić, był brak wyraźnego oddzielenia dialogów od tekstu pobocznego. Nie bardzo potrafię odnaleźć się w takim nagromadzeniu wyrazów, gdzie nie wiadomo, co jest jeszcze wypowiedzią, a co już opisem sytuacji. Stosowanie takiego zabiegu w opowiadaniach, które składają się głównie z dialogów, jest przynajmniej dla mnie męczące.
Jestem zachwycona kolejnym spotkaniem z Mendozą, ale muszę szybko ostudzić zapał tych, którzy czytając tą książkę spotkają się z nim po raz pierwszy. Eduardo Mendoza nie jest autorem, którego twórczość może spodobać się każdemu, dlatego moja recenzja nie powinna być podstawą dla kogoś, kto będzie rozważał zakup tej książki. Podsumowując, „Niewinność zagubiona w deszczu” to świetne opowiadanie, do przeczytania którego fanów autora zachęcać nie muszę.
Historia zaczyna się niewinnie, siostra Consuelo szukając pieniędzy na sfinansowanie przytułku dla starszych osób, postanawia spotkać się z bogaczem, don Augustem, mieszkającym niedaleko klasztoru. Wtedy jeszcze nie wie, że spotkanie w starej rezydencji na zawsze odmieni jej życie, a mężczyzna okaże się nie tylko pomocnikiem w sprawach służbowych, ale krótko mówiąc diabłem uwodzącym młode zakonnice. Choć początkowo spotkania tej dwójki mają charakter jedynie zawodowy, to szybko stają się bliższe i bardziej intymne.
Autor skupia się na ukazaniu zakazanej miłości i walki człowieka z samym sobą, o znalezienie w sobie choć odrobiny nieczystego sumienia, jednocześnie między wierszami wyśmiewając się z ludzkiej naiwności, braku rozsądku i zbyt łatwego ulegania pragnieniom. Oprócz klasycznego przykładu „grzesznego” związku, mamy także elementy sensacji i melodramatu, które dodatkowo ubarwiają tą historię.
Jedyną rzeczą, do której nie mogłam się przyzwyczaić, był brak wyraźnego oddzielenia dialogów od tekstu pobocznego. Nie bardzo potrafię odnaleźć się w takim nagromadzeniu wyrazów, gdzie nie wiadomo, co jest jeszcze wypowiedzią, a co już opisem sytuacji. Stosowanie takiego zabiegu w opowiadaniach, które składają się głównie z dialogów, jest przynajmniej dla mnie męczące.
Jestem zachwycona kolejnym spotkaniem z Mendozą, ale muszę szybko ostudzić zapał tych, którzy czytając tą książkę spotkają się z nim po raz pierwszy. Eduardo Mendoza nie jest autorem, którego twórczość może spodobać się każdemu, dlatego moja recenzja nie powinna być podstawą dla kogoś, kto będzie rozważał zakup tej książki. Podsumowując, „Niewinność zagubiona w deszczu” to świetne opowiadanie, do przeczytania którego fanów autora zachęcać nie muszę.
Nie miałam jeszcze okazji spotkać się z E.Mendozą ale po Twojej recenzji mam taki zamiar.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo chcę poznać twórczość Mendozy i mam nadzieję, że ta książka również mi się spodoba:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Mendoza w Krakowie. Już w październiku :)
OdpowiedzUsuń@Anonimowy - bardzo bym chciała, ale do Krakowa kawałek, może w Warszawie także będzie takie spotkanie?
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za Mendozą, czytałam dawno temu którąś z jego książek i nie spodobała mi się. Może kiedyś zrobię drugie podejście do tego autora, ale póki co się na to nie zbiera:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jego książki, tę oczywiście mam w planach :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że to wcześniej wyszło pod innym tytułem ! a przecież o "Rok potopu" słyszałam
Właśnie ta książka była moim pierwszym spotkaniem z tym autorem, i cóż... trochę się rozczarowałam. Ale może dam mu jeszcze kiedyś szansę ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZ Mendozą tj. jego twórczością już się spotkałam trzykrotnie, więc wiem, czym to pachnie ;-) No jest specyficzny, fakt. Mi się podoba. Na pierwsze spotkanie z jego prozą proponuję może "Przygody fryzjera damskiego", albo "Niezwykłe przygody Pomponiusza..."
OdpowiedzUsuń