„Spalone” to druga, po „Zaginionych”, książka Jane Casey wydana w Polsce przez wydawnictwo Prószyński i S-ka. Pochodząca z Dublina autorka na co dzień pracuje w wydawnictwie jako redaktorka książek dla dzieci. W wolnych chwilach, jakby odskoczni od codziennej pracy, pisze wciągające i klimatyczne thrillery, które zyskały już wielu fanów.
W Londynie grasuje seryjny morderca kobiet, nazywany Podpalaczem, z powodu palenia ciał swoich ofiar w odludnych zakątkach miasta. Do tej pory zamordował w ten sposób cztery kobiety, a w krótkim czasie odnalezione zostaje także ciało piątej. Policja nie ma żadnych poszlak, kieruje się jedynie portretem psychologicznym sprawcy: dorosły mężczyzna, nienawidzący kobiet, odczuwający seksualne zaspokojenie przez zabijanie i spalanie ofiar. Jedną z osób zajmujących się dochodzeniem, jest młoda policjantka, Maeve Kerrigan, której życie toczy się prawie całkowicie wokół pracy. Za wszelką cenę chce ona udowodnić pracującym z nią mężczyznom, że potrafi dać sobie radę w policji, a jej atuty, to coś więcej niż ładny wygląd. Może dzięki zawziętości, to właśnie jej udaje się przestawić dochodzenie na właściwe tryby?
„Spalone” to książka nierówna, autorka rozpoczyna ją od mocnego akcentu, stale podnosząc napięcie, gdzieś tak do 2/3 objętości powieści. Niestety później napięcie całkowicie opada, by po jakimś czasie znowu lekko wzrosnąć. O ile Jane Casey dobrze radzi sobie z prowadzeniem akcji podczas poszukiwania mordercy, o tyle samo rozwiązanie zagadki wydaje się być zepchnięte na margines, a autorka od razu przeskakuje do kolejnej sprawy. Jako czytelniczka i wielbicielka tego gatunku wolałabym bardziej odczuwać zagubienie policji, ich starania i poszukiwania mordercy, nie twierdzę, że tego tutaj nie ma, ale jednak uważam, że mogło być to bardziej widoczne.
Dużo miejsca autorka poświęca policjantce Kerrigan i jej życiu osobistym, kontaktom z kolegami z pracy i kiepskiej relacji z matką. Maeve musi walczyć z ciągłymi dogryzkami policjantów, ich seksistowskimi i rasistowskimi uwagami, a także poglądem na miejsce kobiety w społeczeństwie. Dochodzenie i poszukiwanie mordercy jest więc dla niej czymś więcej, niż pracą, to szansa na pokazanie się i udowodnienie swojej wiedzy i zmysłu detektywistycznego. Detektyw Kerrigan z pewnością można polubić, a wiele dziewczyn będzie się z nią identyfikować, bo jest typem nowoczesnej kobiety, dla których praca, jest czasem ważniejsza niż dom i rodzina.
Oczywiście mimo zauważonych przeze mnie wad książki, nie należy skreślać „Spalonych”, a nawet warto poświęcić dwa wieczory na przeczytanie nowej powieści Jane Casey. Z pewnością to dobry thriller, który zapewni wielu czytelnikom rozrywkę, a także odrobinę napięcia i towarzyszącego mu strachu. Dodatkowym atutem książki jest prowadzenie narracji na przemian przez Maeve i jedną z bohaterek powieści Louise, ten zabieg daje czytelnikowi pełniejszy obraz sytuacji oraz odczuć głównych postaci.
W Londynie grasuje seryjny morderca kobiet, nazywany Podpalaczem, z powodu palenia ciał swoich ofiar w odludnych zakątkach miasta. Do tej pory zamordował w ten sposób cztery kobiety, a w krótkim czasie odnalezione zostaje także ciało piątej. Policja nie ma żadnych poszlak, kieruje się jedynie portretem psychologicznym sprawcy: dorosły mężczyzna, nienawidzący kobiet, odczuwający seksualne zaspokojenie przez zabijanie i spalanie ofiar. Jedną z osób zajmujących się dochodzeniem, jest młoda policjantka, Maeve Kerrigan, której życie toczy się prawie całkowicie wokół pracy. Za wszelką cenę chce ona udowodnić pracującym z nią mężczyznom, że potrafi dać sobie radę w policji, a jej atuty, to coś więcej niż ładny wygląd. Może dzięki zawziętości, to właśnie jej udaje się przestawić dochodzenie na właściwe tryby?
„Spalone” to książka nierówna, autorka rozpoczyna ją od mocnego akcentu, stale podnosząc napięcie, gdzieś tak do 2/3 objętości powieści. Niestety później napięcie całkowicie opada, by po jakimś czasie znowu lekko wzrosnąć. O ile Jane Casey dobrze radzi sobie z prowadzeniem akcji podczas poszukiwania mordercy, o tyle samo rozwiązanie zagadki wydaje się być zepchnięte na margines, a autorka od razu przeskakuje do kolejnej sprawy. Jako czytelniczka i wielbicielka tego gatunku wolałabym bardziej odczuwać zagubienie policji, ich starania i poszukiwania mordercy, nie twierdzę, że tego tutaj nie ma, ale jednak uważam, że mogło być to bardziej widoczne.
Dużo miejsca autorka poświęca policjantce Kerrigan i jej życiu osobistym, kontaktom z kolegami z pracy i kiepskiej relacji z matką. Maeve musi walczyć z ciągłymi dogryzkami policjantów, ich seksistowskimi i rasistowskimi uwagami, a także poglądem na miejsce kobiety w społeczeństwie. Dochodzenie i poszukiwanie mordercy jest więc dla niej czymś więcej, niż pracą, to szansa na pokazanie się i udowodnienie swojej wiedzy i zmysłu detektywistycznego. Detektyw Kerrigan z pewnością można polubić, a wiele dziewczyn będzie się z nią identyfikować, bo jest typem nowoczesnej kobiety, dla których praca, jest czasem ważniejsza niż dom i rodzina.
Oczywiście mimo zauważonych przeze mnie wad książki, nie należy skreślać „Spalonych”, a nawet warto poświęcić dwa wieczory na przeczytanie nowej powieści Jane Casey. Z pewnością to dobry thriller, który zapewni wielu czytelnikom rozrywkę, a także odrobinę napięcia i towarzyszącego mu strachu. Dodatkowym atutem książki jest prowadzenie narracji na przemian przez Maeve i jedną z bohaterek powieści Louise, ten zabieg daje czytelnikowi pełniejszy obraz sytuacji oraz odczuć głównych postaci.
Czytałam i bardzo mi się podobała. Uważam, iż autorka napisała naprawdę interesujący thriller wart uwagi.
OdpowiedzUsuńFabuła zachęcająca, tym bardziej, że lubię, gdy głównym bohaterem - w dodatku policjantem - jest kobieta :). Aczkolwiek wolę, gdy jej relacja z kolegami w pracy jest przyjacielska, a bohaterka ta jest uznana za silną i dobrą w swoim fachu. Jednak książka powinna wzbudzać emocje, niekoniecznie pozytywne i pewnie złość na policyjnych partnerów Maeve Kerrigan, a później (jak przypuszczam)uznanie w ich oczach generalnie wywołałaby takowe uczucia :). Szkoda tylko, że jak powiedziałaś akcja jest tak wystopniowana, a ja po pewnym czasie potrafię się zniechęcić do dalszej lektury. Jeżeli jednak przypadkiem trafię na "Spalone" w bibliotece, to sama przekonam się czy moje odczucia będą podobne, ponieważ opis naprawdę zachęca :).
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że to całkiem ciekawy i wciągający thriller - stąd jego obecność na liście planów czytelniczych :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam pierwszego tomu i pierw chciałabym sięgnąć po niego wtedy i Spalone przeczytam bo wydają się kusząca ;)
OdpowiedzUsuń@Bujaczek - "Spalone" nie są kontynuacją, to oddzielne historie.
OdpowiedzUsuńJako, że lubię thrillery to dodaje do listy. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńThriller to nie moja bajka, więc raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńAle ja o czym innym - dziś dotarła Twoja przesyłka - dziękuję! Śliczna zakładka :) Jedna z moich pierwszych otrzymanych.
Serdecznie dziękuję,
Pozdrawiam! :-)