
Przed wystawą było wiele różnego stresu: brak odpowiednich zdjęć, problemy z tytułem wystawy, organizacją, plakatem, promocją w mediach itd. Straszona wywiadami, fotografami i innymi krytykami sztuki miałam wiele wątpliwości odnośnie tej całej akcji. Szczęście w nieszczęściu sprawiło, że o wystawie dowiedziało się niewiele osób, w większości moi znajomi. Ale owszem, w lokalu o tej krytycznej godzinie 20:00 było bardzo tłumnie, choć raczej nie z mojego powodu. Dobrym zabiegiem, który pozwolił zapełnić sale był występ grupy "No Potatoes" w tym samym czasie.
Czy naprawdę spodziewałam się wielu osób? Nie, bo jestem nikomu nieznaną osobą, szczególnie w dziedzinie fotografii. W tym samym czasie odbywało się chyba kilka innych wernisaży w Lublinie, więc o mediach mogłam pomarzyć, choć od razu zaznaczam, że bardzo się ciesze, że nie było mnóstwa wywiadów i pytań w stylu: "dlaczego zrobiła Pani to i to zdjęcie?", "co Pani czuła fotografując tego motyla?". Było miło i kameralnie. Wywiad był, ale tylko jeden, do Radia Lublin i właściwie nie o zdjęciach, a o Roztoczu.
Jednak chciałabym wspomnieć o osobach, które przyszły, wśród nich byli przede wszystkim moi bliżsi i dalsi znajomi. Niezmiernie cieszę się, że niektórym chciało się przebyć ten kawałek drogi od ich mieszkań i ciepła pokojów, co w taką pogodę było wyczynem. Niektórych przybycia byłam pewna, bo wiem, że zawsze są by mnie wspierać, ale też przybyli tacy, którzy mnie bardzo zaskoczyli, z racji tego, że na co dzień nie mamy może jakiegoś super kontaktu. Niestety zabrakło też osób, na które bardzo liczyłam, a jak się okazało, tego dnia nie miałam w nich wsparcia.
Dziękuję jeszcze raz tym, którzy tego dnia ze mną byli i świetnie się bawili. Dziękuję pomysłodawcy wystawy, którego niestety zabrakło i organizatorom, w tym przede wszystkim "Palimpsestowi" i właścicielowi lokalu Caxmafe. Może to mój pierwszy i ostatni raz, a może to wszystko dopiero się zaczyna.
Tutaj prezentuję tylko część zdjęć (z tych, które wystawiałam pokazuje Wam jedynie 1/3), pozostałe możecie oglądać na moim facebook'owym profilu, a wystawa będzie czynna jeszcze przez miesiąc, więc zapraszam do Caxmafe, ul. Staszica 1, Lublin.
No cudne!!!
OdpowiedzUsuńKobieto zajmij się fotografią tak na poważnie, masz świetne oko :)
Roztoczę z Twojego punktu widzenia - cudne!
Piękne te Twoje zdjęcia...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak daleko od mnie do Lublina:(
Bardzo ładne zdjęcia:) dla mnie bardzo "klimatyczne"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wielu sukcesów :)
Masz do siebie dystans, z jednej strony to dobrze, ale z drugiej - Twoje zdjęcia są naprawdę dobre więc w buty włóż komentarze "fachowców". Twoje zdjęcia emanują pasją, to ze słońcem wyłaniającym się zza drzew jest mega. Do powieszenia na ścianie, a co! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia. Z przyjemnością bym oglądnęła Twoją wystawę, gdyby nie ta odległość, jaka nas dzieli.
OdpowiedzUsuńKażdy Wielki Artysta zaczynał kiedyś od bycia amatorem, prawda :)? Gratuluję i żałuję, że Lublin tak daleko, chętnie bym się wybrała podziwiać Twoje prace :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Niesamowite...Podoba mi się szczególnie ławka w parku i motyl :-)
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia, masz oko. Piękna fotka w lesie i wspaniałe widoki nad wodą. Mam nadzieje, że nadal będziesz się rozwijać w tym kierunku i że dalej będę mogła cieszyć oko twoim talentem.
OdpowiedzUsuńJak będziesz miała czas możesz zajrzeć na blog mój i mojej koleżaki, serdecznie zapraszam.
Piękne impresje... Gratuluję wystawy, mimo tych wszystkich niedociągnięć i małych rozczarowań, o których piszesz. Następnym razem będzie lepiej :-).
OdpowiedzUsuńSerdeczne gratulacje! Chętnie obejrzałabym twoją wystawę, niestety trochę ogranicza mnie odległość, więc pozostaje mi przejrzeć FB :)
OdpowiedzUsuńEdyto, przede wszystkim gratuluje ci odwagi. Nie każdy ma jej tyle, by upubliczniać swoje prace, zwłaszcza, jeśli nie były tworzone z myślą o rozgłosie, a raczej na użytek własny, dla prywatnej przyjemności. Żałuję, że nie mogłam być na wernisażu, ale mam nadzieję, że można jeszcze obejrzeć fotografie. Jeśli zaś chodzi o krytykę, to myślę, że choć czasem brutalna, to jednak na dłuższą metę jest ona bardzo konstruktywna. Ufam, że porozmawiałaś dłużej z fotografem, który zarzucił ci amatorstwo i zasięgnęłaś kilku wskazówek. Bardzo chętnie posłuchałabym o nich.
OdpowiedzUsuńŻyczę dalszych sukcesów, Kama.
Porozmawiałam z fotografem i jego rady były dla mnie cenne, choć uważam, że prawie skazywanie mojej wystawy na porażkę w dniu jej wernisażu to przesada. Jednak wiele jego porad z pewnością mi się jeszcze przyda. Wystawę można oglądać jeszcze przez miesiąc.
UsuńMnie również bardzo się podobają - naprawdę piękne zdjęcia. Pozdrawiam i gratuluję.
OdpowiedzUsuń