15 lutego odbył się wernisaż wystawy moich zdjęć pt. "Moje Roztocze". Jak już wcześniej tutaj pisałam, pomysł wystawy nie był mój, ale wykorzystałam daną mi okazję przez Studenckie Koło Informacji Naukowej "Palimpsest", do którego należę i spróbowałam swoich sił jako "artysta fotograf", co w moim przypadku było bardzo amatorskie, jak mi powiedział pewien znający się na tym fachu pan.
Przed wystawą było wiele różnego stresu: brak odpowiednich zdjęć, problemy z tytułem wystawy, organizacją, plakatem, promocją w mediach itd. Straszona wywiadami, fotografami i innymi krytykami sztuki miałam wiele wątpliwości odnośnie tej całej akcji. Szczęście w nieszczęściu sprawiło, że o wystawie dowiedziało się niewiele osób, w większości moi znajomi. Ale owszem, w lokalu o tej krytycznej godzinie 20:00 było bardzo tłumnie, choć raczej nie z mojego powodu. Dobrym zabiegiem, który pozwolił zapełnić sale był występ grupy "No Potatoes" w tym samym czasie.
Czy naprawdę spodziewałam się wielu osób? Nie, bo jestem nikomu nieznaną osobą, szczególnie w dziedzinie fotografii. W tym samym czasie odbywało się chyba kilka innych wernisaży w Lublinie, więc o mediach mogłam pomarzyć, choć od razu zaznaczam, że bardzo się ciesze, że nie było mnóstwa wywiadów i pytań w stylu: "dlaczego zrobiła Pani to i to zdjęcie?", "co Pani czuła fotografując tego motyla?". Było miło i kameralnie. Wywiad był, ale tylko jeden, do Radia Lublin i właściwie nie o zdjęciach, a o Roztoczu.
Jednak chciałabym wspomnieć o osobach, które przyszły, wśród nich byli przede wszystkim moi bliżsi i dalsi znajomi. Niezmiernie cieszę się, że niektórym chciało się przebyć ten kawałek drogi od ich mieszkań i ciepła pokojów, co w taką pogodę było wyczynem. Niektórych przybycia byłam pewna, bo wiem, że zawsze są by mnie wspierać, ale też przybyli tacy, którzy mnie bardzo zaskoczyli, z racji tego, że na co dzień nie mamy może jakiegoś super kontaktu. Niestety zabrakło też osób, na które bardzo liczyłam, a jak się okazało, tego dnia nie miałam w nich wsparcia.
Dziękuję jeszcze raz tym, którzy tego dnia ze mną byli i świetnie się bawili. Dziękuję pomysłodawcy wystawy, którego niestety zabrakło i organizatorom, w tym przede wszystkim "Palimpsestowi" i właścicielowi lokalu Caxmafe. Może to mój pierwszy i ostatni raz, a może to wszystko dopiero się zaczyna.
Tutaj prezentuję tylko część zdjęć (z tych, które wystawiałam pokazuje Wam jedynie 1/3), pozostałe możecie oglądać na moim facebook'owym profilu, a wystawa będzie czynna jeszcze przez miesiąc, więc zapraszam do Caxmafe, ul. Staszica 1, Lublin.
No cudne!!!
OdpowiedzUsuńKobieto zajmij się fotografią tak na poważnie, masz świetne oko :)
Roztoczę z Twojego punktu widzenia - cudne!
Piękne te Twoje zdjęcia...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak daleko od mnie do Lublina:(
Bardzo ładne zdjęcia:) dla mnie bardzo "klimatyczne"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wielu sukcesów :)
Masz do siebie dystans, z jednej strony to dobrze, ale z drugiej - Twoje zdjęcia są naprawdę dobre więc w buty włóż komentarze "fachowców". Twoje zdjęcia emanują pasją, to ze słońcem wyłaniającym się zza drzew jest mega. Do powieszenia na ścianie, a co! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia. Z przyjemnością bym oglądnęła Twoją wystawę, gdyby nie ta odległość, jaka nas dzieli.
OdpowiedzUsuńKażdy Wielki Artysta zaczynał kiedyś od bycia amatorem, prawda :)? Gratuluję i żałuję, że Lublin tak daleko, chętnie bym się wybrała podziwiać Twoje prace :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Niesamowite...Podoba mi się szczególnie ławka w parku i motyl :-)
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia, masz oko. Piękna fotka w lesie i wspaniałe widoki nad wodą. Mam nadzieje, że nadal będziesz się rozwijać w tym kierunku i że dalej będę mogła cieszyć oko twoim talentem.
OdpowiedzUsuńJak będziesz miała czas możesz zajrzeć na blog mój i mojej koleżaki, serdecznie zapraszam.
Piękne impresje... Gratuluję wystawy, mimo tych wszystkich niedociągnięć i małych rozczarowań, o których piszesz. Następnym razem będzie lepiej :-).
OdpowiedzUsuńSerdeczne gratulacje! Chętnie obejrzałabym twoją wystawę, niestety trochę ogranicza mnie odległość, więc pozostaje mi przejrzeć FB :)
OdpowiedzUsuńEdyto, przede wszystkim gratuluje ci odwagi. Nie każdy ma jej tyle, by upubliczniać swoje prace, zwłaszcza, jeśli nie były tworzone z myślą o rozgłosie, a raczej na użytek własny, dla prywatnej przyjemności. Żałuję, że nie mogłam być na wernisażu, ale mam nadzieję, że można jeszcze obejrzeć fotografie. Jeśli zaś chodzi o krytykę, to myślę, że choć czasem brutalna, to jednak na dłuższą metę jest ona bardzo konstruktywna. Ufam, że porozmawiałaś dłużej z fotografem, który zarzucił ci amatorstwo i zasięgnęłaś kilku wskazówek. Bardzo chętnie posłuchałabym o nich.
OdpowiedzUsuńŻyczę dalszych sukcesów, Kama.
Porozmawiałam z fotografem i jego rady były dla mnie cenne, choć uważam, że prawie skazywanie mojej wystawy na porażkę w dniu jej wernisażu to przesada. Jednak wiele jego porad z pewnością mi się jeszcze przyda. Wystawę można oglądać jeszcze przez miesiąc.
UsuńMnie również bardzo się podobają - naprawdę piękne zdjęcia. Pozdrawiam i gratuluję.
OdpowiedzUsuń