Wydawnictwo: Słowo/Obraz TerytoriaJęzyk oryginału: norweskiTłumaczenie: Agata BeszczyńskaRok wydania: 2010Ilość stron: 288
Moja słabość do
skandynawskich kryminałów sprawiła, że gdy tylko na mojej półce pojawiło się
nieznane mi dotąd nazwisko Gunnara Staalesena, nie mogłam się
powstrzymać i zabrałam się za czytanie. Zbyt późno zorientowałam się, że „Zimne
serca” są szesnastym tomem z serii o przygodach detektywa, choć w Polsce to
dopiero trzecia przetłumaczona powieść norweskiego pisarza. Ciężko mi
powiedzieć czy nieznajomość poprzednich książek, jakoś szczególnie wpływa na
odbiór tego tytułu. Uważam, że „Zimne serca” są jakby zamkniętą całością, choć
z pewnością przeczytanie całej serii dawałoby pełniejszy obraz życia detektywa Varga
Veum.
Do detektywa zgłasza
się młoda prostytutka, która zleca mu odszukanie swojej przyjaciółki, która
zaginęła kilka dni wcześniej. W trakcie rozmowy wychodzi na jaw, że
zleceniodawczyni jest szkolną koleżanką syna Veum. Detektyw mimo innych
problemów podejmuje się odszukania dziewczyny, w trakcie odkrywając dawno zapomniane
tajemnice, skryte za drzwiami domów porządnych rodzin w Bergen.
Zadziwiające, jak mało
znany w Polsce na tle innych pisarzy norweskich jest Gunnar Staalesen. Autor debiutował
w roku 1970 i do tej chwili wydał już kilkanaście powieści, których bohaterem
jest Varg Veum, w „Zimnych sercach” spotykamy go jako mężczyznę po
pięćdziesiątce, mającego za sobą blisko trzydzieści lat pracy zawodowej, nie
tylko jako detektyw. Dodatkowo, autor stosuje nietypowy chwyt, który rzadko występuje
w norweskich kryminałach, a mianowicie narracje pierwszoosobową.
W prowadzonym śledztwie
Varg musi skorzystać z doświadczenia, jakiego nabył podczas pracy w opiece
społecznej. Za jego pośrednictwem Staalesen rozprawia się ze zmową milczenia,
jaka często występuje w małych społecznościach i rodzinach. Ukazuje, w jaki
sposób patologia i piekło dzieciństwa ma wpływ na późniejsze życie człowieka. Książka
skłania do przemyśleń, bo mimo oczywistego wątku kryminalnego przemyca tematy
uniwersalne dla każdego społeczeństwa i ludzkiej zbiorowości.
Z przyjemnością
zapoznam się z pozostałymi wydanymi w Polsce książkami Gunnara Staalesena,
jednocześnie mając nadzieję, że za jakiś czas polscy czytelnicy będą mogli
poznać wszystkie losy Varga.
hm interesująca :) i gdzie tu znaleźć czas na to wszystko :D
OdpowiedzUsuńbrak czasu jest zawsze największym problemem :)
UsuńMam na półce już od dosyć dawna i chętnie przeczytam, ale teraz nie mam ochoty na kryminalno- skandynawskie klimaty. w sumie to dziwne, ze wydają tak od środka, a nie po kolei serię o V. V.
OdpowiedzUsuńDokładnie, ale nie wiem, tłumacze to sobie tak, że może były jakieś problemy z prawami autorskimi, albo coś. Na szczęście nie odczułam, że aż tyle książek było przez "Zimnymi sercami", myślałam, że góra 2-3, więc można śmiało czytać :)
Usuń