Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jan Hensel
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 368
Lubię książki sensacyjne,
kryminalne, thrillery – ot, jakoś w ostatnich miesiącach lżej mi z taką
literaturą. Opis „Opactwa” Chrisa Culvera brzmiał zachęcająco, więc już
wyobrażałam sobie wieczory, które mi ta książka uprzyjemni. Przyznam, że
podobnie jak innych czytelników, zainteresowała mnie postać głównego bohatera –
detektywa muzułmanina. Jednak zdziwiło mnie określenie, że to temat tabu, bo
dla mnie to kultura i religia jak każda inna, szczególnie w obecnych czasach. W
skrócie: jak to często bywa, pomysł jest dobry, tyle że z wykonaniem trochę
gorzej.
Ash Rashid to muzułmanin, a także
były detektyw wydziału zabójstw. W swoim ostatnim roku pracy nie myśli już o zbrodniach
i śledztwach, nie ma też o nich bezpośrednich informacji. Spokojny czas zostaje
przerwany w dość drastyczny sposób, ponieważ od byłych współpracowników Ash
dowiaduje się o śmierci swojej siostrzenicy. Wszystkie wcześniejsze
postanowienia blaknął przy myśli o tym, kto mógł skrzywdzić młodą, bezbronną
dziewczynę. Rashid rozpoczyna własne śledztwo, bez względu na rozkazy „z góry”.
„Opactwo” to początek nowego
cyklu książek Chrisa Culvera z Ash’em Rashidem jako głównym bohaterem. Niestety
już pierwsza część pokazuje, że nie jest to postać, którą można polubić i
tęsknić za kolejnymi wydarzeniami z jej życia, jak to bywa w przypadku innych
serii. W Ash’u jest to, czego nie lubię w mężczyznach: porywczość, brak rozsądnej
oceny sytuacji, skłonność do kłamstw i narażanie innych na niebezpieczeństwo. Czegoś
innego spodziewałam się po mężczyźnie, który twierdzi, że kocha swoją żonę i
córkę, stara się dotrzymywać czasu modlitw i wspólnych posiłków. Jednak jego
postać jest ciekawa właśnie ze względu na bycie muzułmaninem, bo poza domem
oraz w kilku przypadkach postępuje on zupełnie inaczej niż nakazuje mu jego
religia. Ta relacja pomiędzy nim, jako dobrym a złym muzułmaninem, dodaje
powieści charakteru.
Niestety poza tym nie ma zbyt
wielu plusów, które mogłabym wymienić. Sama intryga jest niezwykle
skomplikowana ze względu na ilość występujących szczegółów. Jak na typową
powieść sensacyjną za dużo jest zabójstw, prywatnych przepychanek pomiędzy
policjantami oraz postaci, które uchodzą za mocno negatywne. Trzeba bardzo
uważać, by się w tym wszystkim nie pogubić. Najlepiej byłoby ją czytać, bez
odkładania chociaż na chwilę, ale wtedy Ash zbyt długo działa na nerwy i warto
od niego odpocząć. A rozwiązanie historii? No cóż, jedno z bardziej
przekombinowanych jakie w życiu czytałam.
Jedno jest pewne: ostatnio bardzo
często hasło „Bestseller New York Timesa” to tylko slogan przyciągający uwagę, niewiele
mający wspólnego z rzeczywistością.
Mam dokładnie to samo zdanie. Mówiąc krótko, dupy książka nie urywa, mnie wręcz momentami irytowała do granic :)
OdpowiedzUsuńCzytalem juz wczesniej o tej ksiazce i chetnie siegnalbym po nia w wolnym czasie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!