Ten wpis zapoczątkuje serię
wpisów o tym, co mi przeszkadza/męczy mnie/irytuje w dzisiejszym świecie. Na
początek o Facebook’u, bo mam wrażenie, że dla niektórych to cały świat.
Podobnie pewnie jak Wy, mam w
znajomych sporo osób, w końcu przez tyle lat nagromadziło się sporo tych
znajomości – kilka lat edukacji, różne zainteresowania i spotkania, ale także
imprezy. Z tej racji bardzo się ucieszyłam, gdy portal wprowadził podział na
bliskich, zwykłych i dalszych znajomych – w końcu mogłam ograniczyć wpisy od
osób, które kiedyś znało się dobrze, a po latach okazywało się, że np. dziecko,
nowa miłość czy praca poprzewracały tej osobie w głowie zupełnie, a
jednocześnie ich irytujące wpisy nie mogą być powodem urwania kontaktu.
Nie wiem czym dla Was jest ten
portal, ale dla mnie to przede wszystkim miejsce, w którym mam wszystko w
jednym miejscu: przede wszystkim nowości z różnych stron – już nie potrzebuję
przeglądania kilkunastu portali codziennie, by wiedzieć co i jak, dalej
oczywiście kontakt z ludźmi, niektórzy od dołączenia do FB nagle przestali
odbierać telefony i smsy, bo przecież „pogadamy na fejsie”, a na końcu możliwość
uczestniczenia w dyskusjach i grupach.
Wydaje mi się jednak, że sporo
ludzi FB potraktowało po prostu jak bardziej rozbudowaną „Naszą Klasę”. I ku
mej zgrozie publikując ze swojego życia prawie wszystko! A później dziwią się,
że ich zdjęcia lądują na wiocha.pl czy innych tego typu portalach, dziwią się,
że znajomi o nich rozmawiają, bo jak nie rozmawiać, gdy ktoś publikuje zdjęcia
usg zanim wspomni o tym rodzinie? Albo przykład z wczoraj (przyznam, że to
chyba on przelał czarę) znajoma wrzuciła wpis za pośrednictwem komórki o treści
„Pogotowie...” – no przepraszam bardzo, ale gdybym ja miała taką sytuację to
chyba ostatnie, co bym robiła to wrzucała takie informacje na Facebooka. Nie wiem
czym to jest powodowane. Albo np. informowanie wszystkich znajomych, że przed
chwilą/dziś „rzuciła mnie dziewczyna/rozpadł się mój związek/itd.” ludzie
naprawdę szukają współczucia na FB? Ja z reguły uważam, że publicznie nie
powinno się pisać o sprawach, które nas bolą/nie udały nam się itd., zwłaszcza,
gdyby podpisujesz się imieniem i nazwiskiem, bo ludzie są zazdrośni, zawistni i
tak naprawdę cieszą się z porażek innych – nie zawsze oczywiście, ale sporo
takich osób każdy w tych znajomych pewnie ma, nie wrogów, ale właśnie takich,
co cieszą się, jak się coś komuś nie uda, bo sami za wiele tego szczęścia w
życiu nie mieli. I powiem Wam, że ja bardzo długo byłam taką naiwną, co zawsze
widziała w ludziach dobro, niestety za wiele już kopniaków miałam, więc im mniej
inni wiedzą tym lepiej. Nawet nie wiecie do ilu osób tak naprawdę dociera to, o
czym piszecie w swoich statusach. Nie karmcie trolli ;)
Podobna sprawa ma się ze
zdjęciami – rozumiem wrzucić 1-2 lub kilka z danej okazji, ale cały folder? W
którymi widać, że nawet fotki nie zostały przejrzane i wyselekcjonowane? Do
tego ta moda na oznaczanie, zwłaszcza w nieporadnych sytuacjach/z głupią miną –
warto wtedy pomyśleć czy chciałoby się być na miejscu tej osoby. Nie raz
widziałam jak dziewczyna, która namiętnie „fociła” i publikowała zdjęcia z
imprez, później oznaczając znajomych, sama obraziła się, gdy dwa razy wypłynęło
jej niekorzystne zdjęcie. Podobnie sytuacja ma się z młodymi matkami,
rekordzistka dodaje zdjęcia codziennie, a dziecko ma dopiero 2 miesiące plus to
całe informowanie o każdym kroku, kupce, nowym słowie lub menu na dzisiejszy
dzień dla maleństwa.
Ostatnio widzę także modę na
informowanie wszystkich o tym, gdzie dana osoba jest na imprezie, z kim, ile i
co pije, itd. Cieszę się, że się bawią, bo od tego jest młodość, ale z drugiej
strony nie rozumiem powodu pojawiania się tych komunikatów. Skoro jest tak
dobrze, to po co wchodzić na FB za pośrednictwem telefonu? Takie wpisy dają
zupełnie inny sygnał.
I pamiętajcie, Facebook to fajny
portal, ale warto korzystać z niego trochę rozważniej. Bo czy sami
chcielibyście być bombardowani informacjami o tym wszystkim, co zazwyczaj
serwujecie innym? Myślę, że po jakimś czasie z pewnością było by to męczące ;) No i jakby nie patrzeć - chociaż to daleko idący wniosek - to także w jakimś stopniu wizytówka każdego z nas.
W dodatku FB nigdy niczego nie zapomina... o czym zapomina chyba większość użytkowników...
OdpowiedzUsuńNiestety niektórzy traktują facebooka jako rodzaj pamiętnika...W przypadku paru moich znajomych jest to niekończący się serial. Osobiście nie czuję potrzeby pochwalenia się ugotowanym obiadem czy nową fryzurą, a zdjęć nie publikuję i nie lubię być oznaczana. Wielu znajomych musiałam zablokować bo ich ciągłe wynurzenia na tym portalu były nie do zniesienia - niestety rodzaj ludzki nie zna umiaru.
OdpowiedzUsuńPodpisuję się rękoma i nogami pod całym wpisem! Myślałam, że tylko ja jestem "najeżona" na FB. Sama mam tam konto i nie żałuję tego, bo dzięki temu odnalazła mnie koleżanka z Syberii, z którą kontakt uważałam za stracony. Ale jak ze wszystkim, tak również z Facebookiem trzeba mieć jakiś umiar :)
OdpowiedzUsuńdokładnie, sama mam, bardzo lubię, ale bez przesady :) ja konto założyłam po namowie znajomych z Belgii, dla których to była najlepsza możliwość utrzymania kontaktu :)
UsuńDo FB mam bardzo obojetny stosunek. Konto posiadam, poblokowane dokladnie, aby nikt obcy nie mogl niczego zobaczyc;)
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz czesciej mysle o usunieciu konta, waham sie jedynie dlatego, ze tylko przez FB mam kontakt z bardzo wazna dla mnie osoba, ktora jest daleko, a zostawiajac wiadomosc wiem, ze kiedys odczyta, a moze rowniez w ten sposob da znak zycia.
Sama nie publikuje wiadomosci o sobie, bo nie znajduje sprawy, o ktorej chcialabym wszystkim powiedziec. Szanuje swoja prywatnosc, a swoje zale problemy rozwiazuje w inny sposob.
U mnie przed przyjeciem do pracy zawsze sprawdzaja profil na FB;)
Najbardziej zdenerwowalo mnie to, ze moja nowa szefowa chciala sie "zaprzyjaznic" z czescia pracownikow, w tym ze mna. Wiedzialam, ze ignorowanie lub odrzucenie odbije sie na mnie w ten czy w inny sposob, a nie mam ochoty byc inwigilowana takze w ten sposob, szczegolnie, ze bardzo rozgraniczam prace i zycie prywatne. W zwiazku z tym nie pisze juz niczego, a lajki stawiam sporadycznie.
Powoli dojrzewam do tego, aby konto jednak usunac, codzienne raportowanie przez innych co sie jadlo na obiad lub gdzie sie bylo doprowadza mnie do szewskiej pasji.
Właśnie kwestia pracy, jak sama przyznajesz pracodawcy sprawdzają profil na FB, więc warto się zastanowić, co publikuje się i na ile jest to publiczne. Druga kwestia to nieodłączne dodawanie do znajomych współpracowników/szefów itd., więc poruszanie publicznie tematu pracy w ogóle trzeba odpuścić, bo jak wiadomo, wieści szybko się rozchodzą. A już inną kwestią jest to, że moim zdaniem mimo wszystko takie rzeczy nie powinny wpływać na czyjąś karierę, niestety wiele przypadków już pokazało, że jednak czasami wpływa i to mocno. A o pracę nie jest łatwo.
UsuńCelne uwagi.
OdpowiedzUsuńNajbardziej dobijają mnie zdjęcia dzieci. Rozumiem - dodać kilka, nawet kilkanaście. Ale ludzie z reguły wrzucają całe sesje - bobas umazany jakąś papką - bach, dziesięć zdjęć. Bobas w wannie - bach, kolejnych pięć. W ten sposób roczna córeczka moich znajomych miała na fejsie i NK ponad tysiąc zdjęć [teraz nawet nie zaglądam, wolę nie wiedzieć]. Oznaczanie koleżanek które wyszły niekorzystnie? Brak klasy. Mam całe mnóstwo zdjęć, na których ktoś wygląda przypałowo, ale w życiu nie puściłabym tego w świat, bo nie ma w tym nic fajnego. Chociaż tutaj też zależy od sytuacji - mam ze 2-3 znajome osoby, które celowo robią głupie miny albo lubią takie kosmiczne zdjęcia - wtedy jednak najpierw pytam, zanim cokolwiek zjawi się na fejsie. Wiadome ;)
OdpowiedzUsuńRelacje z imprez, z kina, informowanie, że właśnie balanguje się tu i tam - bezsens. To prawda - skoro jest tak fajnie, to po kiego wyciągać komórkę i klepać o tym na fejsie?
Dokładnie tak :) Matką nie jestem, ale nawet jak będę to nie potrafię uwierzyć, że ludziom tak się wszystko nagle zmienia i nagle normalnie dziewczyny stają się super eko matkami, które muszą się światu pochwalić swoim potomstwem i tym jak się nimi zajmują. Bo co? Inaczej ktoś im zarzuci, że się interesują się swoimi dziećmi?
UsuńNigdy nie byłam fanką serwisów społecznościowych, mam profil tylko na fejsie i... Nie znoszę go serdecznie. Niewygodny, nieprzyjazny mniej widzącej klienteli, irytujący... Grrr
OdpowiedzUsuńZgadzam się absolutnie z każdym Twoim słowem. Naprawdę świetnie się czytało :D.
OdpowiedzUsuńFacebook to zło.
Nie, moim zdaniem Facebook nie jest zły, po prostu jak wiele innych rzeczy/narzędzi na świecie powinien być używany z głową :) a wtedy wszystko jest w porządku.
UsuńHa, sprawdziłam, faktycznie masz pokaźną grupę znajomych, wyobrażam sobie, ileż to ciekawych niusów musisz chłonąć każdego dnia ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie Facebook jest zakłamany. Mam bardzo dobry kontakt z ludźmi w realnym świecie a nie mogę ich poznać w tym wirtualnym. Prywatnie wiodą szare życie, a przed ludźmi robią z siebie królów dyskotek, znawców kina i dobrej kuchni.
Generalnie mam wśród swoich znajomych:
chwalipięty (Pójdzie taki raz na ruski rok do kina, koniecznie musi o tym fakcie poinformować publiczność, daj Bóg żeby jeszcze polubili...) i informatorów ("na bilardzie z moim cudownym misiem", "zupa cebulowa była pyszna") dziwne, że jeszcze nikt nie zamieścił informacji o porannej wizycie w wc...
Nie mam w zwyczaju chwalenia się, popisywania, wynurzania i żalenia. I nie okłamujmy się, guzik kogoś obchodzi czy właśnie piję latte z koleżanką, oglądam Hobbitta (w 3D!!) czy gram w kręgle...
Nie chwalę się nową fryzurą, krzesłem ogrodowym i własnym mężem. I tak, przemogłam się - dodałam kilka zdjęć córki. Nie tysiąc, parę tylko. Mam nadzieję, że moi znajomi jakoś to przetrawili :)
I o to właśnie chodzi - o umiar. Fajnie jak ktoś wstawi zdjęcie dziecka, zwłaszcza, jak to u Ciebie było - miało fajną sesje, ale już nie mogę znieść tych codziennych fotek i to jeszcze komórkami, gdzie prawie i tak nic nie widać.
UsuńNo właśnie, bo kogo tak naprawdę to obchodzi, każdym ma swoje życie i raczej takimi informacjami nikomu nie zaimponuje. Chciałabym za to by moi znajomi udostępniali informacje o jakiś ciekawych wydarzeniach wcześniej, a nie np. w trakcie lub po. Tak jakby na siłę "chomikowali" dla siebie mniej nagłaśniane szkolenia, koncerty i inne eventy.
Ja konta na FB nie mam i raczej mieć nie będę. Ale chciałam dodać coś z mojego szkolnego podwórka.
OdpowiedzUsuńMoi uczniowie (gimnazjum czyli nielaty zupełne) urządzili sobie prywatkę z której zdjęcia i wpisy "co, kto, kiedy i z kim robił/wypił" zamieścili oczywiście na fejsie. A, że wśród znajomych mają również kilkoro nauczycieli sprawa obiła się szerokim echem w szkole. Poleciały sprawowania, dyrektor zablokował udział w imprezach a i policja się przez szkołę przewinęła (w celach prewencyjnych co prawda, ale zawsze to organy ścigania).
Jeden pozytyw to taki, że może choć kilka osób na drugi raz poważnie się zastanowi co i gdzie swoim nazwiskiem i twarzą firmuje...
Zgadzam się w 100%! Dla mnie to absurd, co niektórzy tam wypisują, a przegięciem już było, kiedy spotkałam ostatnio znajomą
OdpowiedzUsuńi ta widząc mój ciążowy brzucho z oburzeniem zakrzyknęła "I nic się nie pochwaliłaś na FB?!" Mało się na mnie kobieta nie obraziła :)
O jak dobrze, że są ludzie z takim podejściem jak Ty :D
OdpowiedzUsuńPodpisuję się wszystkimi kończynami!
Ja myślę, że FB to tylko przedłużenie w internecie realnej osobowości. Ludzie, którzy zawsze lubili dużo o sobie opowiadać, teraz mają ku temu narzędzie, o jakim poprzednie pokolenie mogło tylko pomarzyć.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony, mamy publikujące zdjęcia dziecka robiącego pierwszą kupkę, mogłyby pomyśleć, czy one by chciały, żeby ich zdjęcia z dzieciństwa krążyły w internecie. A taką atrakcję fundują swoim dzieciom, że już nawet nie wspomnę o fakcie, iż te zdjęcia przestają do nich należeć, mogą wypłynąć gdziekolwiek, choćby na pedofilskiej stronie.
I jeszcze jedno, Facebook niedawno zmienił politykę prywatności, przekazując sobie prawa autorskie do naszych zdjęć (tak, na gruncie prawa amerykańskiego to możliwe, a w Polsce nie mają siedziby). Naprawdę chcemy je oddawać?
PS Jak dobrze było dorastać w czasach, kiedy jeszcze nie każdy miał aparat w telefonie i człowiek nawet upijając się wiedział, że wszyscy tego nie zobaczą.
Też cieszę się, że moje dorastanie przypadło na czasy bez komórek i innych portali. Facebook założyłam już z całą świadomością konsekwencji jakie za tym idą. Też pomyślałam o tym, jak te dzieci będą czuły się w wieku "rozumnym", gdy nagle się okaże, że internet jest pełen zdjęć z pierwszych lat ich życia. Osobiście jestem zadowolona, że moje fotki z dzieciństwa są tylko w albumie, który w swoim pokoju trzymają moi rodzice.
UsuńNiewiele osób czyta regulaminy i interesuje się tym, gdzie mogą trafić ich zdjęcia. A później są problemy, gdy nagle ktoś znajdzie je na innych portalach.
Sama na Facebook'a zaglądam niemal codziennie i kiedy widzę nieustającą zmianę statusu znajomych z "wolny" na "w związku" i to jest ciągle ta sama osoba, aż krew mnie zalewa. No, ale niektórzy uzależnili się od dzielenia każdą myślą z ludźmi, nawet całkowicie obcymi.
OdpowiedzUsuńNie wspomniałaś o wysyłaniu zaproszeń przez osoby, które się tylko widzi przelotnie na ulicy, w pracy czy w szkole. Bo to też jest wkurzające i nigdy nie wiesz, czy masz przyjąć, żeby nie urazić tej drugiej osoby, czy olać i dać sobie spokój.
Poruszyłaś dwa tematy, które sobie już odpuściłam, ale które faktycznie także są denerwujące. Najzabawniejsze jest jak niektóre pary przy każdej kłótni zmieniają status :D Z takich osób widzianych przelotnie to najczęściej zaproszeni wysyłają mi dzieci/nastolatkowie z klubu sportowego, w którym jestem fotografem. Je akurat przyjmuje, bo one chcą być oznaczane na zdjęciach z meczów i innych sportowych wydarzeń. Ale inne osoby, jeśli uważam, że znam zbyt krótko itd. to najczęściej klikam "nie teraz" - tym samym nikogo nie urażam, a zaakceptowanie zaproszenia odkładam w czasie.
UsuńJa założyłam konto na facebooku, by mieć kontakt ze znajomymi z Anglii. Dzięki temu łatwo mi z nimi utrzymać kontakt i mogę wiedzieć mniej więcej co się u nich dzieje, bo nie są jakimiś nałogowcami, jeśli chodzi o statusy. Oczywiście mam też multum osób z Polski, a to z zespołu tanecznego (byłego), a to gdzieś kiedyś na jakiś eventach spotkanych. Rzecz w tym, że niektórzy piszą np. smutną minkę i od razu pod nią milion komentarzy, co się stało. Gdybym ja chciała się komuś zwierzyć, to raczej nie na forum publicznym, tylko w realu lub ostatecznie zadzwoniłabym.
OdpowiedzUsuńDenerwują mnie też zdjęcia publikowane przez aplikacje automatycznie. Owszem, ja też czasami z takich korzystam, jednak specjalnie ustawiam w publikacji, że tylko ja to widzę, taka mała rzecz, a od razu przejrzyściej by się zrobiło na głównej tablicy. Jeśli już o zdjęciach, to rozumie, pstryknąć kilka fotek dziecku itp., ale jest jakiś umiar. Ja sama nie dodaję nawet zdjęć z wakacji, bo podczas nich nie wchodzę nawet do internetu, a po nich zazwyczaj staram się zachować jakiś dystans do tego. Poza tym nie lubię się chwalić gdzie, kiedy, z kim, o której godzinie byłam. Wiedzą o tym osoby zainteresowane i to mi wystarcza.
Jeżeli razi cię facebook, to nie polecam ci twittera. Ja jakoś się w niego w biłam i śmieję się z ludzi, którzy piszą: "rozlałam mleko", zamiast go wytrzeć.
Trochę długie wyszło, ale chciałam pokazać swój punkt widzenia. ;)
Nie przejmuj się, lubię długie wypowiedzi :) Mnie facebook nie razi - rażą mnie ludzkie, przesadne i często nieprzemyślane zachowania. I niestety nie w liczbie kilku, ale kilkudziesięciu tygodniowo. Twitter jakoś nigdy mnie mocno nie zainteresował ;)
UsuńJa Facebooka również używam nie jako portalu społecznościowego, a dostawcę pożądanych newsletterów. Wygodniej sprawdzać wszystko w jednym miejscu niż szukać każdej informacji na innym portalu. Zgadzam się także z Kingą - Facebook nie jest przedłużeniem osobowości (jak napisała Zapiekanka kulturalna), lecz wyrażeniem osobowości pożądanej w towarzystwie. Ludzie lansują się pisząc o imprezach, wyjściach i wydarzeniach, czym własnie pokazują, że nie jest to ich codzienność, a jedynie obraz, do którego dążą. Jeśli stale bywałabym na imprezach, znudziłoby mi się wypisywanie o tym. Trafnie zauważyła Futbolowa - po co trąbić wszem wobec, co się robi i gdzie się jest? Moim faworytem jest status: 2 tygodnie w... (tu koniecznie należy wstawić egzotyczną nazwę, nikogo nie interesuje urlop w Tenczynku czy Bobrownikach). Czemu nikt nie dopisze, gdzie zostawił klucz dla złodzieja?
OdpowiedzUsuńKonkludując - Facebook jako portal społecznościowy jest dla zakompleksionych, którzy chcą podnieść swoją wartość, nie tylko w oczach znajomych, ale i swoich. I przykre, że juz nie potrzebujemy spotkania w realu, bo jest Facebook i internet w ogóle. Niedługo ludzie wyewoluują, znakiem szczególnym homo interneticus będą wyłupiaste oczy, garb, zwiotczałe mięśnie i wydłużone palce.
Dobry tekst i naprawdę mogę się pod nim podpisać. Mam oczywiście FB, którego założył mi nawet mój Szwagier i którego blokowałam już chyba z miliard razy. Teraz tak naprawdę FB używam do swojego Fanpage'u i tyle. Jasne, mam kilka zdjęć, ale nie publikuję absolutnie żadnych wpisów czy statusów. Na cholerę mi to? A osoby, które mnie wkurzały intensywnością wpisów, zablokowałam i nie śledzę ich "złotych myśli".
OdpowiedzUsuńTaaaak, ja zwątpiłam, kiedy znajomy wrzucił na tablice post informujący o tym, że od dwóch dni ma biegunkę... cały wpis bardzo trafiony, ale szczerze? Większość ludzi tak uważa i mówi, śmiejąc się przy tym ze znajomych, a połowa robi dokładnie tak samo ;-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoimi przemyśleniami. Ja czasami piszę o jakimś swoim sukcesie czy wydarzeniu, ale chyba nie tak często. Zdjęć dodaję mało. Jedynym moim grzechem, do którego przyznaję się bez bicia, jest robienie z mojej tablicy playlisty. ;) Nawet mi to kiedyś jeden z kolegów powiedział, hehe. :D
OdpowiedzUsuń