Wydawnictwo: Świat Książki
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jan Kraśko
Ilość stron: 224
Rok wydania: 2011
Opis książki „Przebiśniegi” A.D.
Millera mocno mnie zmylił, przyznaję, że spodziewałam się rosyjskiego kryminału
z rozbudowany tłem społecznym. Owszem, tego tła miałam całkiem sporo, ale
samego kryminału niewiele. Nastawienie sprawiło, że bardzo długo nie mogłam się
odnaleźć w tej książce, spodziewałam się czegoś innego i długo na to czekałam.
Prawie tak długo, aż skończyła się powieść. Z jednej strony jestem zawiedziona,
a z drugiej wiem, że sama popełniłam błąd – „zwłoki” w opisie nie powinny
sprawiać, że miałam klapki na oczach.
Wzrok przykuwa okładka – prosta,
ciekawa, kontrastowa, spodobała mi się. Czytelnika z pewnością zainteresuje też
Rosja: czasami zimna, trochę dziwna, można nawet zaryzykować stwierdzenie
egzotyczna. Tym bardziej, że miała być „krainą hedonizmu, desperacji, rozpaczy,
korupcji, dobra i zła, bajecznych zakątków i rozpustnych nocnych klubów”.
Także opinia o „Przebiśniegach”, jako jednym z najlepszych debiutów roku
sprawia, że czytelnik chce przekonać się na własnej skórze o tej świetności. Mi
niestety przeszkodziło w tym usilne wypatrywanie kryminalnego wątku.
Jedno mogę stwierdzić na pewno –
nie polubiłam głównego bohatera, był taki nijaki, niepewny, a nawet zwyczajnie
naiwny. Taki stereotypowy facet, któremu kobieta zawraca w głowie. Sama
narracja powieści jednak jest ciekawa: autor wykorzystał pomysł pierwszoosobowej
relacji o przeszłości z poziomu teraźniejszości. A jeszcze ciekawsze jest to,
że opowiada on swoją przeszłość, że wszystkimi szczegółami swej przyszłej
żonie, nie mającej nic wspólnego z Moskwą.
Za jakiś czas chciałabym dać tej
książce jeszcze jedną szansę, by cieszyć się w pełni tym, co autor miał mi do
zaoferowania. A myślę, że było tego więcej niż zauważyłam.
Wpis bierze udział w konkursie Syndykatu ZwB.
Pamiętam, ze 2 lata temu zapisałam się na tę książkę w bibliotece, czekałam, czekałam, w końcu była moja, rozpoczęłam lekturę i po wielu rewelacyjnych, pełnych zachwytu opiniach w sieci przeżyłam takie rozczarowanie...nie dałam rady skończyć czytać, nie spodobała mi się książka.
OdpowiedzUsuńNie dawno skończyłam czytać tą książkę. Porażka na całej linii. Jakimś cudem dotrwałam do końca... Koszmar!
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam. Nie cierpię takich bohaterów.
OdpowiedzUsuńU mnie wręcz przeciwnie. Dałem się "porwać" tej sennej (i trochę chcąc nie chcąc) psychodelicznej atmosferze. A tak w ogóle to czytałem ją mniej więcej w czasie gdy kupowałem mieszkanie. I to nie był dobry pomysł, bo przy załatwianiu tych wszystkich papierkowych spraw miałem naprawdę stracha, że zostanę wyrolowany jak główny bohater.
OdpowiedzUsuń