Wydawnictwo: Dolnośląskie
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jan Zakrzewski, Ewa Krasnodębska
Ilość stron: 272
Rok wydania: 2009
Mam słabość do Herkulesa Poirota,
dlatego, gdy mam ochotę na kolejny kryminał Agathy Christie, najpierw dowiaduję
się czy spotkam w nim ulubionego detektywa. Podobnie było i w tym przypadku,
chociaż trochę musiałam poczekać na jego pojawienie się w opisywanej historii. „Morderstwo
w Mezopotamii” to dwunasta powieść z detektywem Poirotem, a po raz pierwszy
została wydana w 1936 roku.
Tym razem akcja powieści toczy
się w miejscu egzotycznym, jakże innym od Anglii, którą zazwyczaj za cel obiera
sobie autorka, a mianowicie na terenie Mezopotamii – starożytnej krainy
położonej na Bliskim Wschodzie. Główną bohaterką i jednocześnie narratorką jest
trzydziestoletnia pielęgniarka, siostra Leatheran. Podczas rozmowy ze znajomym
doktorem dowiaduje się o możliwości zatrudnienia u archeologa Erica Leidnera.
Miałaby zajmować się jego żoną, o której krążyły różne plotki, jednak nikt nie
był w stanie powiedzieć, co tak naprawdę jej dolega. Siostra bardzo szybko
orientuje się, że jej podopieczna obawia się o swoje życie. Nikt jej nie
wierzy, większość osób myśli, że chce tylko zwrócić na siebie uwagę. Wszystko
się zmienia, gdy pewnego popołudnia pani Leidner zostaje znaleziona martwa.
Jak zwykle autorka roztoczyła
przez czytelnikami całą paletę ludzkich charakterów i fascynujące krainy, które
stały się bardzo ciekawym tłem dla wydarzeń. Pielęgniarka styka się z czymś, o
czym wcześniej w życiu by nie pomyślała – morderstwem. Jej podopieczna zostaje
zamordowana, mimo, że ona miała się nią opiekować, więc nic dziwnego, że stara
się jak najszybciej odnaleźć zabójcę. Na szczęście niedaleko wykopalisk
przebywał Herkules Poirot, który zostaje bardzo szybko zaproszony do
uczestnictwa w śledztwie. Także tym razem jego niezwykła szybkość w kojarzeniu
faktów i umiejętność wyciągania szczegółów od nieświadomych rozmówców bardzo
pomogła mu w odnalezieniu sprytnego mordercy. Intryga, którą tym razem
zaserwowała Christie jest niezwykle wciągająca, a rozwiązanie zagadki nie jest
łatwe – przynajmniej mi nie udało się poznać tożsamości sprawcy (chociaż przez
chwilę brałam tą osobę pod uwagę). Przez całą powieść co jakiś czas zmieniałam
swojego „pewniaka” – ostatecznie oczywiście nie trafiłam.
Z każdym kolejnym kryminałem
coraz bardziej podziwiam angielską pisarkę – jest zdecydowaną królową tego
gatunku, a jej książki wciąż zachwycają czytelników.
Jedna z moich ulubionych książek Chrsitie. Ale ja w ogóle lubię te jej powieści, które rozgrywają się w Egipcie, te wszystko wykopaliska i takie właściwie początki archeologii, pierwsze ważne odkrycia, to wszystko ma w sobie niepowtarzalny klimat.
OdpowiedzUsuńWypadałoby w końcu zapoznać się z twórczością tej Pani :)
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczęłam jakąś tam książkę Christie, ale nawet jej nie skończyłam. Chyba czas, aby ponownie przysiąść do powieści tej pani i przekonać się, czy np. ta pozycja by mi odpowiadała. ;)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńJako nastolatka przeczytałam jakąś książkę tej autorki, ale nie pamiętam tytułu. Myślę, że warto byłoby powrócić do twórczości A. Christie i przeczytać jakiś jej kryminał:)