Wydawnictwo: Anakonda
Język oryginału: polski
Ilość stron: 360
Rok wydania: 2013
Korupcja w piłce nożnej –
najbardziej popularnym sporcie na świecie – od lat wzbudza wiele emocji. Nie ma
się jednak czemu dziwić, bo przecież tysiące ludzi kibicuje takiej czy innej
drużynie, śledzi jej wyniki, jeździ na mecze, a gdy w pewnym momencie okazuje
się, że wszystko, co brało się za prawdę, było jedynie przemyślnym układem, za
którym stały duże pieniądze, to ludzie czują się zwyczajnie oszukani. Podobnie
pewnie jest z piłkarzami, którzy dają z siebie wszystko na boisku, nie wiedząc,
że wynik spotkania został ustalony znacznie wcześniej, a wygrał ten, kto mógł
zapłacić więcej. Przedstawienia tematu korupcji w polskiej lidze podjął się
Maurycy Nowakowski – dziennikarz i biograf, ale żeby było ciekawiej, ta
fikcyjna powieść jest niesamowicie urealniona, więc czytelnik może mieć
wrażenie, że czyta reportaż, a nie powieść.
Na rok przed Euro 2012
postanowiono rozprawić się z korupcją w polskiej piłce nożnej. Szybka akcja i w
krótkim czasie wypływa nazwisko szefa „piłkarskiej mafii” znanego dotąd jako
Cyrulik. Wraz z nim na dno trafia jeszcze kilka innych osób, m.in.: ze
środowiska sędziowskiego czy piłkarskiego. Dziennikarze doszukują się kolejnych
śladów, a redakcje walczą o najlepsze wywiady i newsy. Akcja relacjonowana jest
z dwóch stron: z jednej strony jest młody, obiecujący dziennikarz Marcin Faron,
który dostaje zlecenie na napisanie szeregu artykułów o ustawionych meczach, a
z drugiej słynny sędzia piłkarski Maciej Bojarski, który mimo, że przez
większość czasu sprawia wrażenie „czystego”, to czytelnik już na początku książki
dowiaduje się, że jest zupełnie inaczej. Dzięki tym dwóm głównym bohaterom,
odbiorcy dowiadują się najwięcej, nie bez znaczenia jest jednak szereg bardzo
wielu postaci drugoplanowych, które sprawiają, że historia jest jeszcze
bardziej wiarygodna i plastyczna.
„– Wiesz dlaczego to się nazywa „okrągły przekręt”? – zapytał nie licząc
na odpowiedź. – Bo on trwa na okrągło. Kiedyś tam się zaczął, dawno temu i trwa
ciągle. Nie ma większego znaczenia kto go nakręca, czy Cyrulik, czy ktoś inny.
On wynika z ogólnej, ludzkiej potrzeby, a nie widzimisię jakiejś czarnej owcy.
Przekręt daje zbyt wiele kuszących możliwości, zbyt kuszących, aby się im
oprzeć. Taka jest ludzka natura. Ludzie lubią oszukiwać i lubią być oszukiwani.
Przekręt musi trwać, bo zbyt wielu ludzi tego chce, a drugie „zbyt wielu” nie
ma nic przeciwko temu.”
Chociaż to wszystko fikcja, a poszczególne
postacie są jedynie wymysłem autora, to ciężko odpędzić się od myśli, że to jedynie
przykrywka, a wiele z przedstawionych sytuacji zdarzyło się naprawdę. Nawet
zmienione nazwy klubów bez trudu można dopasować do obecnie istniejących. Nie
można jednak odmówić Maurycemu Nowakowskiemu świetnego pomysłu i dobrej
realizacji tematu. Z pewnością można uznać tę książkę za jedną z ciekawych
nowości związanych z tematyką piłkarską.
Rzeczywistość środowiska
piłkarskiego w tej książce jest pełna brudu, układów, „korzystających” i „kupujących”,
a przede wszystkim daleka od tego, co kibice kochają w piłce najbardziej –
stadionowych emocji i ciekawych meczów. Autor starannie pokazał, gdzie jest
granica, co chce pokazać, a czego zdecydowanie nie chce naruszać. Kibice w „Okrągłym
przekręcie” są gdzieś w tle, raczej jako niewidoczny tłum, który chociaż
urażony, nie ma znaczenia dla większości bohaterów książki.
Warto przeczytać, zwłaszcza, że fabuła
„Okrągłego przekrętu” składnia do rozmyślań i dyskusji. Zwłaszcza mecze
czytelnicy książki zaczną odbierać zupełnie inaczej.
Coś dla mojego męża
OdpowiedzUsuń