czwartek, 25 lipca 2013

"Śmierć lorda Edgware'a" A. Christie

Recenzja bierze udział w konkursie portalu Zbrodnia w Bibliotece.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Agnieszka Bihl
Ilość stron: 181
Rok wydania: 2001



Co jakiś czas staram się przeczytać kolejny kryminał Agathy Christie. Tym razem wybór padł na „Śmierć lorda Edgware’a” – powieść z 1933 roku. Tu pozwolę sobie na małą dygresję: wciąż zadziwia i jednocześnie bardzo cieszy mnie to, że nikt nie postrzega Christie i jej twórczości za „przestarzałą”, dodatkowo stale zyskuje ona nowych czytelników, a wydawnictwa wciąż wznawiają jej powieści. Królowa kryminału jest bardzo cenną postacią w historii tego gatunku, z powodzeniem wyprzedzała swoją epokę i do tej pory niewielu autorów może się z nią równać. Wiadomo, są gusty i guściki, ale chyba warto docenić twórczość autorki, zwłaszcza, że okres, w którym pisała przypada na początek XX w. 

Kolejny raz do ciekawego śledztwa zostaje zaangażowany Herkules Poirot, a akcję relacjonuje jego nieodłączny towarzysz Arthur Hastings. Mężczyźni po pewnym przedstawieniu mają okazję poznać dwie świetne aktorki: Jane Wilkinson i Carlottę Adams, w pewnym momencie pierwsza z nich prosi Poirot o rozmowę, ma nadzieje, że detektyw nakłoni jej męża lorda Edgware’a do decyzji o rozwodzie. Mały Belg podejmuje się nietypowego zadania, jednak nie wie jeszcze, że to dopiero początek historii. Gdzie w tym wszystkim miejsce na morderstwo? I co ma z tym wspólnego piękna aktorka?

„Żaden człowiek nie powinien uczyć się od drugiego. Każdy musi maksymalnie rozwinąć własne umiejętności, a nie usiłować naśladować innych.”

Po przeczytaniu kryminału, znów poczułam się jakbym zeszła z karuzeli. Kolejne moje typy zawodziły, a pisarka zgrabnie kręciła faktami i z radością podrzucała kolejne (oczywiście błędne) tropy, na co ja za każdym razem się nabierałam. Z drugiej strony cieszy mnie to, bo pomimo tylu przeczytanych książek Christie, wciąż czuję się jakbym dopiero zaczynała przygodę z jej twórczością i nie widziała żadnych oczywistości i stałych zagrań. 

Herkules Poirot z pewnością będzie musiał się natrudzić, by móc przedstawić sprawcę, bo ma do czynienia z niezłymi przeciwnikami, którzy w imię różnych wartości będą starali się (także nieświadomie) naprowadzić go na błędny trop. Jednak czy Belg byłby sobą, gdyby dał się zwodzić zbyt długo? Nic z tych rzeczy, on zawsze znajdzie sprawcę.
 

7 komentarzy:

  1. Jedna z moich ulubionych książek Agathy. Czytałam kilka razy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tę książkę i to chyba nawet ze dwa razy, ale zupełnie jej nie pamiętam :) Co w kryminałach jest zaletą, bo bez przeszkód można do takiego wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też często wracam do Agathy, a sprawa Edgwara to jedna z lepszych jej książek. pozdrawiam, tommy.
    www.samotnia1981.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobał mi się bardzo ten kryminał. Miał humor, taki brytyjski, sarkastyczny. I ta ksenofobia, miimo że tyle lat minęło, tyle problemów wciąż jest żywych. A karuzela po zakończeniu Christie - norma ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj,
    nominuję cię do Versatile Blogger Award ^^
    Szczegóły u mnie:
    http://mirror-of--soul.blogspot.com/2013/07/versatile-blogger-award.html

    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaskakujące, wciągające, przyjemne w czytaniu.
    Ma wszystko co jest potrzebne dobrej książce.
    Polecam i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kryminały czytam raczej rzadko, ale z Agatą Christie planuję się wkrótce zapoznać. Coś czuję, że to będzie coś wielkiego :) zwłaszcza, że jak mówisz - wszystkie tropy zawodzą.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails