Wydawnictwo: Anakonda
Język oryginału: polski
Ilość stron: 454
Rok wydania: 2013
Zespół „Kombi”, którego czas
świetności przypadł na lata ’80 z pewnością kojarzą wszyscy. Można go lubić,
albo nie, ale słowa do Nasze
Randez Vous czy Słodkiego miłego życia, swego czas (a może także i teraz) śpiewała z radiem cała Polska. Nie
bez powodu wspominam o tym zespole, ponieważ bardzo dużo można o nim przeczytać
w książce Przemysława Jurka „Kochanowo i okolice”.
Wielkim
fanem starego Kombi jest, a właściwie był – Marcyś, wokalista amatorskiego
zespół Exterminator. Koledzy wiedząc o jego sentymencie do przeszłości,
postanowili zrobić mu niespodziankę i zaaranżować wszystko tak, by ich zespół
zagrał jako support przed Kombii na dożynkach powiatowych. Wbrew
przypuszczeniom założyciel grupy wcale nie jest zadowolony z takiego prezentu, jednak
po jakimś czasie zgadza się na to, jak i na inne poświęcenie, które jak się
okazuje idzie z tym wszystkim w parze. Rozpocznie się walka z ideami, lokalnymi
władzami, środowiskiem muzycznym i własną przeszłością. Brzmi poważnie? Może i
tak, ale jest przy tym – przynajmniej z założenia - całkiem śmiesznie.
Nie przepadam za Kombii, ani za tym obecnym, ani za wcześniejszym. Wszystko zależy od gustu, a przecież o gustach się nie dyskutuje. Jednak ta moja wewnętrzna niechęć sprawiła, że do książki Jurka podchodziłam aż trzy razy. Przeszkadzały mi te wszystkie zdrobnienia, zupełnie nie „mroczni” członkowie deathmetalowego zespołu, którzy borykali się z codziennością – tak wiem, że to miało być prześmiewcze, ale niezupełnie do mnie trafiło. Owszem, uśmiechałam się, ale nie bawiło mnie to tak, jak powinno.
Ze wszystkiego najbardziej
zachwyciło mnie Kochanowo – małe miasteczko znajdujące się gdzieś w Kotlinie
Kłodzkiej i jego mieszkańcy. Przemysław Jurek barwnie przedstawił dzieciństwo
głównego bohatera i jego kolegów, ach, jakże podobne do mojego. Bo ja także
dorastałam jeszcze w czasach, gdy nie było komputerów, a muzyki słuchało się z
kaset i radia. To był naprawdę dobry czas i może właśnie dlatego najciekawsze
były dla mnie fragmenty ze wspomnieniami Marcina.
Powieść zebrała wiele
entuzjastycznych recenzji, i chyba tylko ja nie jestem nią całkowicie
zachwycona. Dlatego nie zniechęcam i uważam, że każdy powinien sprawdzić czy to
powieść dla niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz