Wydawnictwo: Bernardinum
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Edyta Urbanowicz
Ilość stron: 232
Rok wydania: 2013
Co jakiś czas słyszę stwierdzenia
w stylu: „ale mam w życiu ciężko”, „nic mi się nie udaje”, „ja to mam pecha”
itp. Warto się jednak zastanowić czy to, co naprawdę bierzemy za pech, jest nim
w rzeczywistości. Czy niemożność wygrania 6 w totolotka jest nieszczęściem? A
może za pech można uznać brak możliwości corocznego wyjazdu na zagraniczne
wakacje, podczas gdy koleżanka z pracy właśnie tylko tam je spędza od wielu
lat? A teraz weźcie pod uwagę jeszcze jedno: rodzicie się bez nóg. Czy wciąż to
są właśnie Wasze najważniejsze problemy? Kevin Connolly będąc właśnie w takiej
sytuacji nie poddał się, a nawet zrobił więcej niż niektóre osoby, które nie
mają problemu z poruszaniem się.
Kevin M. Connolly to zupełnie
zwyczajny chłopak, tyle że bez nóg. Świetnie jeździ na deskorolce, na której
objechał kawał świata, robią zdjęcia ludziom, którzy zwyczajnie się na niego
gapili. Fotografowanie ich miało być sposobem na pozbycie się uczucia
niepewności i bezsilności, które ogarniało go za każdym razem, gdy widział wzrok
innych osób. Aparat miał być bronią, to oni mieli być celem.
Pomysł zwiedzenia świata z
aparatem w ręku był podstawą, na której powstała ta książka. Z góry jednak
zaznaczam, że nie jest to przewodnik z wycieczki dookoła świata, nie ma tu
zdjęć zabytków czy skupiania się na kulturze innych krajów. Kevin napisał coś w
rodzaju pamiętnika czy autobiografii. W lekkim stylu skupia się przede
wszystkim na swojej codzienności, z dystansem opisując dzieciństwo dziecka bez
nóg, które całe życie marzyło o tym by być takie samo, jak pozostałe dzieci. Z
drugiej strony dzięki swojej – co tu dużo pisać – odmienności, wycisnął z
siebie o wiele więcej energii, zwłaszcza tej pozytywnej, by osiągnąć, to co
chciał.
Kevin wiele wspominał o swoich
rodzicach, dzięki którym udało mu się to wszystko. Tak, wiele osób w ten sposób
mówi o rodzicach, ale jego mama i tato zrobili dla niego coś naprawdę dobrego –
nie ukryli go pod kloszem, nie starali się na siłę uchronić przed każdym
niebezpieczeństwem i każdą sytuacją, w której mógłby poczuć się źle. Z
pewnością mieli obawy, ale starali się go wspierać i przede wszystkim nie
ograniczać. Autor książki wybrał trudniejszą ścieżkę, uciekł spod opieki innych
osób, postanowił realizować swoje marzenia i być zwyczajnie szczęśliwy.
Zwiedzenie przez niego ponad 20 krajów, udział w zawodach narciarskich i wiele
innych osiągnięć sprawia, że swoją aktywnością bije na głowę większość
pełnosprawnych rówieśników na świecie.
Naprawdę pouczająca i pełna
energii lektura, którą każdy powinien przeczytać.
Recenzja napisana dla portalu Time4men.pl
Słyszałam o tym człowieku i na prawdę jestem pod wrażeniem tego jak sobie radzi. Po tą książkę zamierzam sięgnąć i mam nadzieję, że kiedyś w końcu ją dopadnę;]
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z ta historią, może człowiekowi dać kopa taka historia :)
OdpowiedzUsuń