czwartek, 7 października 2010
Mario Vargas Llosa z Noblem!
Bardzo bardzo się cieszę. Zasłużył moim zdaniem, zdobył moje serce swoimi książkami. Z niecierpliwością wyczekuję każdej kolejnej. Z radością dowiedziałam się, że to właśnie on jest Laureatem Literackiej Nagrody Nobla 2010! :)
Choć podejrzewam, że Wy mieliście inne typy, prawda? :)
A dla zainteresowanych wspaniała wiadomość, którą potwierdza prezes wydawnictwa Znak! Laureat Nobla ma w przyszłym roku odwiedzić Polskę!
A ja jednocześnie dodam tu wiadomość o jego najnowszej książce "Raj tuż za rogiem":
Pełna pasji opowieść o dwóch niespokojnych duszach.
Paul Gauguin, wybitny malarz, ucieka od życia paryskich koterii artystycznych i jedzie na Tahiti. Liczy na to, że życie z daleka od Francji, złożone z seksu oraz najbardziej pierwotnych emocji pozwoli mu zdrapać nalot cywilizacji i powrócić do korzeni sztuki.
Flora Tristan to rewolucjonistka, pisarka i agitatorka, która wierzy, że dobroć, miłość i seks mogą zbawić świat. Opuszcza męża i wyrusza na misję tworzenia utopijnego społeczeństwa wśród bohemy i robotników francuskich miast.
Oboje są uciekinierami. Oboje mają wizję wielkiego przeobrażenia. Łączy ich gorączkowy upór i wiara w to, że człowiek znów może być autentyczny. Jednak utopii nie sposób stworzyć... Lecz można się zbawić na własny rachunek?
W swej przesyconej erotyką powieści o dwóch autentycznych postaciach XIX wieku Llosa szuka odpowiedzi na zasadnicze pytania nurtujące współczesnych czytelników: czy można wyrwać się z szarzyzny życia i naprawdę zmienić świat, choćby wokół siebie?
”Raj tuż za rogiem to wspaniała powieść o tym, że raju na ziemi nie ma, ale że warto walić głową w mur.”
Artur Domosławski, „Gazeta Wyborcza”
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Owszem, stawiałam na Murakamiego, ale i tak nagroda dla Llosy była megapozytywnym zaskoczeniem :) Cieszę się bardzo!
OdpowiedzUsuńJa również stawiałam na Murakamiego :/ I to z mojej czystej sympatii do jego książek. A na Oza ze względu na całokształt.
OdpowiedzUsuńDo Llosy mam na razie stosunek właściwie obojętny. "Szelmostwa..." nie powaliły mnie na kolana, ale jeszcze coś przeczytam i może zmienię kiedyś ten stosunek ;)
Nie miałam okazji nic czytać tego autora i trochę mi wstyd.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu chwycić za jakąś jego książkę ;)
OdpowiedzUsuń