wtorek, 23 listopada 2010

"Łąka umarłych" M. Pilis


Książka "Łąka umarłych" Marcina Pilisa przyciągnęła mnie do siebie okładką. Straszną, ale jednocześnie fascynującą. Oczywiście obok samego tytułu i opisu książki także nie można przejść obojętnie… Wszystko to sprawiło, że od razu postanowiłam ją przeczytać. Za udostępnienie egzemplarza bardzo dziękuję serwisowi nakanapie.pl.

Historia opowiedziana przez autora dotyczy wioski Wielkie Lipy. O małej wsi pamięta już tak naprawdę niewielu, a mieszkańców łączy tajemnica z przeszłości, od której nie mogą się uwolnić. Przestrzeń w książce toczy się w trzech ramach czasowych: podczas wojny w 1942, w 1970 i w 1996-1997 roku. W każdej z tych historii kto inny jest bohaterem i narratorem. Ostatecznie wszystkie łączą się w spójną całość ukazując nam, jak wiele złego może się wydarzyć w tak małej miejscowości. Pierwszym narratorem jest Jerzy Hołotyński, jego wrażenia z czasów wojny poznajemy dzięki jego pamiętnikowi, który prowadził podczas pobytów w wiosce. To on jest naocznym świadkiem tego, co wydarzyło się, gdy niemiecki oddział wkroczył do Wielkich Lip.
W 1970 roku do wioski przybywa syn Jerzego – Andrzej. Chciał spełnić ostatnią wolę ojca. Niestety Jerzy nie wspomniał mu nic o swoim drugim życiu i może nieświadomie naraził na niebezpieczeństwo. Zamknięta społeczność wsi bardzo źle odbiera jego obecność. Czują się zagrożeni. Andrzej bardzo szybko odkrył czego wieśniacy się obawiają, niestety ta wiedza bardzo dużo kosztuje…
Do Wielkich Lip w 1996 roku powraca jeden z niemieckich żołnierzy, będących w wiosce w 1942 roku. Chce jeszcze raz zmierzyć się z tym, co się wtedy wydarzyło. Udowodnić sobie, że nie zmieniło się nic z jego postawy, jego myślenia…

"Tak to już jest, że to, co straszne, to, co nie do uwierzenia, dzieje się bardzo często w najpiękniejszych zakątkach, jakby na zasadzie przedziwnego kontrastu właśnie w ten sposób wyrównywała się niezgłębiona zagadka świata, całej naszej natury." (s. 50)

Temat podjęty przez autora książki nie jest łatwy, ale jednocześnie został przedstawiony w bardzo przystępny sposób. Marcin Pilis ma niesamowity talent do pisania, delektowałam się jego książką. Żadne błędy stylistyczne czy źle wyrażone myśli nie miały tu miejsca. Nie przeszkadzały w snuciu opowieści o złu pierwotnym, ale także tym wszechobecnym, które kryje się w każdym z nas. Bo właśnie o tym jest ta książka. Zło odsłoni swoje oblicze w historii nie raz, a walka z nim będzie bardzo trudna. Możemy zobaczyć, jak wiele mieszkańcy potrafią zrobić by ich wina nigdy nie została poznana przez obcych.

Uważam, że każdy powinien ją sam przeczytać i ocenić. Ja nie mogę się już doczekać „Relikwii” tego autora. Niech to będzie najlepszą oceną.

6 komentarzy:

  1. Wydaje się być naprawdę fajne. Po okładce zapowiada się horrorystycznie, ale z tego co napisałaś wnioskuję, że typowy horror to nie jest. A w dodatku napisał to polak, a ja lubię polskie książki. Z pewnością przeczytam.
    Zapraszam do mnie:
    recenzje-ciekawych-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak się składa, że książkę właśnie czytam, a właściwie już kończę. I Pilis zaskakuje mnie z każdą stroną, ba, z każdym zdaniem! Wciąż nie wiem, co się za chwilę wydarzy, wciąż wiele zagadek jest nierozwiązanych.

    Takie książki lubię - trzymające w napięciu do ostatniej strony, ale jednocześnie inteligentne, pomysłowe i przede wszystkim realistyczne.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo tajemniczo, nic nie odkrywasz, a jednak zachęcasz do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobra recenzja :)
    To wydawnictwo (SOL) ma w ofercie kilka bardzo ciekawych książek młodych polskich autorów (Seria Autorska).

    OdpowiedzUsuń
  5. I mnie ta okładka przyciąga :)
    Sama historia raczej średnio, ale może się przekonam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny tytuł, rewelacyjna okładka i w 100% zachęcająca recenzja ;) Z miłą chęcią przeczytałabym ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails