środa, 6 lipca 2011

"Wysypisko" M. Ołdakowski

„Wysypisko” jest pierwszą książką Marka Ołdakowskiego, którą przeczytałam. Zauważyłam, że autor ma na swoim koncie kilka książek, które wydają się należeć do różnych gatunków literacki. Mnie oczywiście najbardziej skusiły kryminały jego autorstwa, ale sama lektura nie była już taka łatwa.

Pewnego ranka na wysypisku śmieci zostaje znalezione ciało nieznanego mężczyzny. Identyfikację utrudnia zmasakrowana twarz ofiary i brak dokumentów. Policjanci wiedzą, że czeka ich trudne śledztwo, a sprawę utrudnia dodatkowo wiadomość o zabójstwie 15-letniego chłopca w wiosce Lipki i kradzież zabytkowych stacji drogi krzyżowej z tamtejszego kościoła. Wszystko wskazuje na to, że morderstwa może coś łączyć, jednak nie ma żadnych dowodów, które mogłyby naprowadzić policję na ślad zabójców.

Autor barwnie przedstawia środowisko warszawskie z lat 70. XX wieku. Bohaterowie powieści trudnią się różnymi zajęciami, a wśród nich nie brakuje bandytów, złodziei i prostytutek. Społeczeństwo podzielone jest na wyższe sfery i robotników, którzy pracują w wielu istniejących jeszcze wtedy w Warszawie zakładach i fabrykach. Każdy stara się jakoś zarobić na utrzymanie, niekoniecznie w sposób porządny i zgodny z przepisami. W tym okresie kwitnie handel dziełami sztuki, a także ich kopiami, hurtowo sprzedawanymi za granicę za duże pieniądze. Osoby chcące zdobyć obraz czy cenną figurę nie cofnął się nawet przed morderstwem.

Ołdakowski wtrąca także małe fragmenty historii Warszawy, opowiadając o miejscach i postaciach związanych z miastem. Dla osób ze stolicy może to być interesujący dodatek, jednak innym może wydawać się wydłużeniem na siłę powieści, która i tak jest dość obszerna. Innym wątkiem, do którego można mieć zastrzeżenia są dziwne nazwiska bohaterów, przykładem może być Stefan Zul, Józef Kapuła itd. Może takie było zamierzenie autora, jednak nagromadzenie tych nazwisk na jednej stronie bardzo mnie odrzucało. Rozumiem pseudonimy, które są jak najbardziej na miejscu, ale tego wszystkiego było po prostu za dużo. Minusem powieści jest także zakończenie, czytelnik wie kim jest morderca, ale policja nie jest tego w 100 % pewna, co sprawia, że książka nie wydaje się zakończona.


Książkę otrzymałam od wydawnictwa Telbit.

4 komentarze:

  1. Myślę że to dosyć specyficzna książka, ale dlaczego mam po nią nie sięgnąć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej książce nigdy. Jak tylko gdzieś ją spotkam z chęcią zakupie i przekonam się czy ciekaw jest.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ostatnio dziwne odczucia co do różnych debiutów polskich autorów. Niby są zachęcające, a jednak brzmią tak dziwnie. Jakby wydawano ostatnio każdą 'dobrą' przysłaną pracę losowo eliminując te na które nie starczy kasy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Choć przepadam za kryminałami nie czuje się zachęcona do lektury tej książki. Ta jak mówisz: "Innym wątkiem, do którego można mieć zastrzeżenia są dziwne nazwiska bohaterów, przykładem może być Stefan Zul, Józef Kapuła itd. Może takie było zamierzenie autora, jednak nagromadzenie tych nazwisk na jednej stronie bardzo mnie odrzucało. Rozumiem pseudonimy, które są jak najbardziej na miejscu, ale tego wszystkiego było po prostu za dużo. Minusem powieści jest także zakończenie, czytelnik wie kim jest morderca, ale policja nie jest tego w 100 % pewna, co sprawia, że książka nie wydaje się zakończona." - końcówka wojej recenzji utwierdza mnie w przekonaniu, że książki raczej nie przeczytam ;P

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails