Wydawnictwo: W.A.B.
Język oryginału: polski
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 416
Książka „Ja, diablica” Katarzyny Bereniki Miszczuk od czasu zakupu przeleżała kilka miesięcy na moim regale. Impulsem do przeczytania jej był audiobook drugiego tomu trylogii „Ja, anielica”, który niedawno otrzymałam do recenzji. Mimo dość pozytywnych recenzji, miałam mieszane uczucia przed sięgnięciem po książkę młodej autorki. Obawiałam się czy była w stanie poradzić sobie z tworzeniem powieści tak, by nie powielać utartych schematów i nie przywoływać pomysłów wykorzystanych w innych książkach.
Wiktoria Biankowska to
dwudziestoletnia diablica, która nie może się pogodzić ze swoją śmiercią, więc
gdy powraca na Ziemię, robi trochę niepotrzebnego zamieszania. Obok niej
pojawiają się także dwaj mężczyźni: Piotrek – wielka miłość Wiktorii i Beleth,
który chce zwrócić na siebie jej uwagę. Akceptacja nowego „życia” w jej przypadku to
wiele różnych zabawnych sytuacji i nie zawsze łatwe decyzje. Autorka stworzyła
obraz Piekła w dość barwny sposób, umieszczając w nim wiele postaci znanych z
historii, zarówno współczesnej, jak i np. starożytnej. Niektóre nazwiska mogą
przywołać uśmiech na twarzy czytelników, a wiele nawet dość duże zdziwienie.
Co mi się nie podobało? Przede
wszystkim ciągłe zdrabnianie imienia „Piotr”, autorka robiła to aż do przesady,
a imię wybranka Wiktorii jeszcze długo będzie mi się źle kojarzyć. Innym minusem,
na który zwróciłam uwagę jest schematyczność w dialogach i zachowaniach. Ogromny minus ma u
mnie sama bohaterka, która nie wiedziała czego chce i właściwie była taką
życiową ofiarą. Nie potrafiłam jej polubić.
Faktycznie, zdrabnianie imienia było niesamowicie irytujące i pokazujące infantylną stronę głównej bohaterki. Mimo wszystko jednak ją polubiłam, a jeszcze badziej słowne utarczki z Belethem.
OdpowiedzUsuńDodatkowo na plus był obraz piekła. Zupełnie inny od tego stereotypowego. Nie było tam smutku i kary, była za to jedna wielka impreza.
Książka napisana lekko i zabawnie. :-)
Niestety to nie przeniosło się na drugą część. Tam było już stereotypowo i nudno, może niekiedy nawet męcząco.
Choć druga część bardzo rozczarowała, to mam zamiar przeczytać trzecią i zarazem ostatnią, gdy tylko wyjdzie. Jestem w tym gronie, które będzie czytało dla postaci Beletha. :-)
Pozdrawiam serdecznie. :-)
Jakoś nie przemawia do mnie książka o diablicy. I to jest dziwne bo lubię takie książki...
OdpowiedzUsuńAch, ten Piotruś - mnie też doprowadzał do białej gorączki. Książkę jednak oceniam dość pozytywnie, choć już wiem, że drugi tom będzie o wiele, wiele gorszy... Aż boję się po niego sięgnąć...
OdpowiedzUsuńJedna z moich znajomych strasznie zachwalała tą książkę, więc może nabędę :D.
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam na: http://recenzentka-fawelotte.blogspot.com/