W ostatnim roku wśród „przeczytanych”
przeze mnie książek coraz bardziej wzrasta liczba audiobooków. Jeszcze ponad
rok temu rękami i nogami zapierałam się, że książka w drukowanej postaci to
jest to, co lubię i na nic innego nie dam się namówić. Pierwsza powieść w
postaci audio to „Mężczyzna, który się uśmiechał” Henninga Mankella, lektorem
jest Adam Ferency i to wysłuchany fragment, z jego wspaniałym głosem, przekonał
mnie bym spróbowała. I to był strzał w 10!
Od tej pory trochę już ich
wysłuchałam, jeszcze więcej czeka na półce na swoją kolej. Stwierdziłam, że
najlepiej pochodzą mi kryminały i reportaże, przy powieściach obyczajowych po
prostu się nudzę, może dlatego, że kiepsko dobierani są lektorzy. Cieszę się
także ze współpracy z Biblioteką Akustyczną, bo ceny audiobooków nie są małe, a
moja biblioteka niestety ich nie posiada.
Na czym słucham? Najprościej – w telefonie,
albo ze słuchawkami (w grupie osób, w podróży itd.) albo po prostu z głośnika
telefonu, zwłaszcza gdy jestem sama w domu lub słuchawki przeszkadzają mi w
wykonywaniu różnych czynności. Nie bawię się z mp3 czy innymi zabawkami. Z
prostego powodu – jestem dość roztrzepana, często się spieszę, więc mogłabym
zapomnieć zabrać to urządzenie, za to telefonu nie zapominam prawie nigdy, do
tego mam jednocześnie cały czas go pod ręką, jakby ktoś usiłował się ze mną
skontaktować.
Kilka razy spotkałam się z zarzutem,
że słuchanie książek to nie czytanie, że jako osoba widząca, powinnam pozostać
przy książkach drukowanych, audiobooki pozostawiając niewidomym. Zabawne, dla
mnie nie liczy się forma książki tylko jej treść, a to w jaki sposób ją
odbieram nie powinno nikomu przeszkadzać. W porównaniu z poprzednim rokiem
wzrosła także liczba przeczytanych przeze mnie książek, niewiele, bo tylko o
kilka, ale właśnie te kilka stanowią audiobooki w moim przypadku.
Dzięki audiobookom nie rozstaję
się z literaturą na czas sprzątania, zmywania, spacerów, nudnej drogi np. do
sklepu czy na uczelnię, a także w ciemności. Teraz brak światła podczas burzy
nie jest już żadnym problemem ;) Wyrobiłam w sobie także większą podzielność
uwagi i uodporniłam się na to opowiadanie do ucha, tak, bym nie zasypiała.
A jak u Was wygląda przygoda z
audiobookami? Wahacie się podobnie jak ja jeszcze niedawno czy stanowczo im
odmawiacie? A może jeszcze nie mieliście okazji żadnego posłuchać, mimo
ogromnych chęci? Miło mi będzie poczytać także o Waszych ulubionych lektorach i
książkach audio.
Moim pierwszym audiobookiem był bodajże "Zły" Tyrmanda i to stosunkowo niedawno. Ale się przekonałam i jest to praktyczne tak jak pisałaś np.przy sprzątaniu czy robieniu zakupów:D
OdpowiedzUsuńA u mnie jest na odwrót. Nie jestem w stanie słuchać kryminałów (Mankell, Krajewski) czy horrorów (King), bo nie pasują mi lektorzy. Za to cudownie mi się słucha Anny Dereszowskiej w literaturze kobiecej np. Jedz, módl się, kochaj. Dzięki audiobookowi zapałałam sentymentem do powieści Emily Giffin.
OdpowiedzUsuńAktualnie utknęłam na "Good night, Dżerzi", którego chyba w końcu usunę z telefonu (mp3 w telefonie to cudowna rzecz!) i wezmę się za coś lżejszego.
Czasem trafiam na tak fantastyczne audiobooki, że mam ochotę słuchać ich ciągle, jeden po drugim, a czasem zniechęcam się na długie miesiące.
Pierwszym audiobookiem była Księga bez tytułu, którą otrzymałam do recenzji (ku memu wówczas przerażeniu, bo nie spodziewałam się otrzymać egzemplarza recenzenckiego w tej formie).
Pozdrawiam i życzę miłych dla ucha książek ;-) (jakkolwiek to brzmi)
Moim pierwszym audiobookiem już nawet nie pamiętam co było, serio. Robiłam tak wiele prób, tak długo szukałam różnych tytułów i ciągle nie mogłam. Mimo tego, że wybierałam lektorów, których cenię i lubię ich głos jako aktorów (np. Fronczewski). I w końcu pierwszym audiobookiem przesłuchanym w całości od początku do końca i to z wiecznym uśmiechem na twarzy byli "Handlarze czasu" Jachimka. W przypadku audiobooków naprawdę wiele zależy od lektora i ja się nie dziwię ludziom, że się do słuchania książek zrażają, jak trafią raz, drugi i trzeci na lektora, który czyta strasznie monotonnie i w ogóle tak jakby sam się niesamowicie przy tym nudził, na tym niestety może stracić nawet najlepsza książka. Dlatego ja zawsze, zanim zdecyduję się na jakiegokolwiek audiobooka muszę sobie posłuchać fragmentów (na audiotece są umieszczone przy każdym utworze, przy niektórych można posłuchać nawet darmowych rozdziałów w całości). I zauważyłam, że jakoś lepiej mi się słucha jednak kobiet. Zgadzam się z poprzedniczką - Dereszowska jest świetna! Ja akurat słuchałam "Igrzysk śmierci" w jej wykonaniu no i miodzio. Ona nie tylko czyta, ona po prostu gra tym głosem, i to gra genialnie ;).
OdpowiedzUsuńja też zawsze słucham wcześniej darmowych fragmentów :) z Dereszowską miałam styczność tylko raz, w audiobooku "Łabędź i złodzieje", czytała go z Rozenkiem i bardzo kiepsko wspominam ten duet. Może, gdy jest jedynym lektorem wypada lepiej.
UsuńNie miałam jeszcze styczności z audiobookami, ale chętnie jakiś wypróbuję. Zgadzam się w stu procentach z tym co piszesz. Nie liczy się forma, w jakiej poznajemy książkę, a ten akurat sposób jest z pewnością bardzo wygodny w miejscach, w których, z różnych względów, na czytanie zwykłej książki nie możemy sobie pozwolić. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńjeśli będziesz miała okazję to polecam :)czekam na opis wrażeń ;)
UsuńNie słuchałam do tej pory audiobooków, bo jestem raczej wzrokowcem i słuchając czuję, że coś mi umyka. Jednakże teraz jestem w posiadaniu audiobooka "Służące", który wiele osób bardzo chwaliło, zatem zamierzam ponownie spróbować :)
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem warto spróbować, oczywiście nawyk wsłuchiwania się i niegubienia akcji czy szczegółów wyrobisz sobie po jakiś czasie, ale nie ma się czym przejmować :) mam nadzieje, że będzie Ci się podobało.
UsuńMam dwa audiobooki, ale z tym jednym strasznie się męczę - ogólnie są fajne, tylko chodzi o to, że książkę którą czytam ok. 4 godziny wtedy muszę słuchać nawet 22..
OdpowiedzUsuńJak ćwiczę słucham audiobooków, też dobry sposób polecam.
OdpowiedzUsuńMam podobnie do Ciebie - jeszcze rok temu nie pomyślałabym nawet, że będę słuchać audiobooków. Teraz bardzo je lubię, są dobrą alternatywą. Ostatnio, będąc w Holandii, dużo spaceruję sama, więc wtedy włączam audiobooka.
OdpowiedzUsuńJa korzystam z mp3, bo nie mam innej możliwości - na telefonie nie mam pamięci ani kabla usb. Audiobooki wypożyczam z biblioteki, chociaż na wyjazd wzięłam chyba wszystkie ciekawe.
I chyba też najlepiej słucha mi się kryminałów.
Ja miałam dwa podejścia i oba zakończyły się fiaskiem. Ciągle gdzieś uciekała mi uwaga, nie mogłam się skoncentrować. Choć forma jest zachęcająca, nie potrafię się przekonać.
OdpowiedzUsuńMoże, jak piszą dziewczyny wyżej, nie trafiłam na dobrego lektora.
Zainteresowałyście mnie Dereszowską, bo ona rzeczywiście ma świetny głos. Może do trzech razy sztuka. :)
Również podpisałbym się pod Twoim postem :)
OdpowiedzUsuńUważam, że audiobooki to świetna alternatywa i wcale nie jest to "gorsze" czytanie. Również współpracuję z Biblioteką Akustyczną i bardzo sobie cenię współpracę, ponieważ jak wspomniałaś, takie audiobooki wcale nie należą do tanich, więc cieszę się, że mam taką możliwość.
A tak na marginesie, według nowej podstawy programowej w szkołach jest wręcz wskazane, aby dzieci od najmłodszych lat miły styczność z „książką czytaną”.
Witaj w klubie - mam tak samo. Dzięki audioksiążkom więcej ich teraz poznaję.
OdpowiedzUsuńA wmawianie, że słuchane książki są mniej wartościowe, wrzucam do worka z różnymi snobizmami i inną nietolerancją. Pomniejszanie czegoś tylko dlatego, że ja tego nie lubię, tak właśnie traktuję.
Wyznaję zasadę - żyj i daj żyć innym.
Zauważyłaś, że ostatnio zrobiła się moda na audiobooki? Jakby wszędzie ich więcej. Albo to ja je zaczęłam dostrzegać, odkąd ich szukam?
"Kilka razy spotkałam się z zarzutem, że słuchanie książek to nie czytanie, że jako osoba widząca, powinnam pozostać przy książkach drukowanych, audiobooki pozostawiając niewidomym."
OdpowiedzUsuńHahahahaha... Sorry, dawno nie słyszałam bardziej kretyńskiej argumentacji. Czy jeżeli słucham audiobooka przy gotowaniu/sprzątaniu/w trakcie spaceru to oznacza, że już go mogę słuchać nawet wtedy, gdy widzę? :P Naprawdę, ludzie bywają tacy ograniczeni, że to aż zabawne.
Lubię audiobooki, a zdolność ich słuchania rozwija się z czasem. I tyle a propos zarzutów o niemożności koncentracji. Też przerwałam 3 pierwsze próby, kilka kolejnych było nie do końca fajnych, ale potem poszło jak z bicza strzelił :)
Też się wzbraniałam i zapierałam rękami i nogami. Właściwie nadal mam wątpliwości... Fragmenty pierwszego audiobooka puścił mi partner i stopniowo zachęcał, zachęcał, aż w końcu po jednego sięgnęłam sama. Przeczytałam Twój wpis właśnie z ciekawości, jak to kalkulować - czy taka książka jest "przeczytana"? W sumie, kiedy w dzieciństwie tata czytał książki, zalicza się je do poznanej treści. Co za różnica, czy czytał to wtedy tata, czy teraz lektor. Ktoś czyta mi książkę i ja ją znam ;) A rączki wolne do pracy :)
OdpowiedzUsuń