czwartek, 12 lipca 2012

Audiobooki! - jak to wygląda u mnie


W ostatnim roku wśród „przeczytanych” przeze mnie książek coraz bardziej wzrasta liczba audiobooków. Jeszcze ponad rok temu rękami i nogami zapierałam się, że książka w drukowanej postaci to jest to, co lubię i na nic innego nie dam się namówić. Pierwsza powieść w postaci audio to „Mężczyzna, który się uśmiechał” Henninga Mankella, lektorem jest Adam Ferency i to wysłuchany fragment, z jego wspaniałym głosem, przekonał mnie bym spróbowała. I to był strzał w 10! 

Od tej pory trochę już ich wysłuchałam, jeszcze więcej czeka na półce na swoją kolej. Stwierdziłam, że najlepiej pochodzą mi kryminały i reportaże, przy powieściach obyczajowych po prostu się nudzę, może dlatego, że kiepsko dobierani są lektorzy. Cieszę się także ze współpracy z Biblioteką Akustyczną, bo ceny audiobooków nie są małe, a moja biblioteka niestety ich nie posiada. 

Na czym słucham? Najprościej – w telefonie, albo ze słuchawkami (w grupie osób, w podróży itd.) albo po prostu z głośnika telefonu, zwłaszcza gdy jestem sama w domu lub słuchawki przeszkadzają mi w wykonywaniu różnych czynności. Nie bawię się z mp3 czy innymi zabawkami. Z prostego powodu – jestem dość roztrzepana, często się spieszę, więc mogłabym zapomnieć zabrać to urządzenie, za to telefonu nie zapominam prawie nigdy, do tego mam jednocześnie cały czas go pod ręką, jakby ktoś usiłował się ze mną skontaktować. 

Kilka razy spotkałam się z zarzutem, że słuchanie książek to nie czytanie, że jako osoba widząca, powinnam pozostać przy książkach drukowanych, audiobooki pozostawiając niewidomym. Zabawne, dla mnie nie liczy się forma książki tylko jej treść, a to w jaki sposób ją odbieram nie powinno nikomu przeszkadzać. W porównaniu z poprzednim rokiem wzrosła także liczba przeczytanych przeze mnie książek, niewiele, bo tylko o kilka, ale właśnie te kilka stanowią audiobooki w moim przypadku. 

Dzięki audiobookom nie rozstaję się z literaturą na czas sprzątania, zmywania, spacerów, nudnej drogi np. do sklepu czy na uczelnię, a także w ciemności. Teraz brak światła podczas burzy nie jest już żadnym problemem ;) Wyrobiłam w sobie także większą podzielność uwagi i uodporniłam się na to opowiadanie do ucha, tak, bym nie zasypiała. 

A jak u Was wygląda przygoda z audiobookami? Wahacie się podobnie jak ja jeszcze niedawno czy stanowczo im odmawiacie? A może jeszcze nie mieliście okazji żadnego posłuchać, mimo ogromnych chęci? Miło mi będzie poczytać także o Waszych ulubionych lektorach i książkach audio.

16 komentarzy:

  1. Moim pierwszym audiobookiem był bodajże "Zły" Tyrmanda i to stosunkowo niedawno. Ale się przekonałam i jest to praktyczne tak jak pisałaś np.przy sprzątaniu czy robieniu zakupów:D

    OdpowiedzUsuń
  2. A u mnie jest na odwrót. Nie jestem w stanie słuchać kryminałów (Mankell, Krajewski) czy horrorów (King), bo nie pasują mi lektorzy. Za to cudownie mi się słucha Anny Dereszowskiej w literaturze kobiecej np. Jedz, módl się, kochaj. Dzięki audiobookowi zapałałam sentymentem do powieści Emily Giffin.
    Aktualnie utknęłam na "Good night, Dżerzi", którego chyba w końcu usunę z telefonu (mp3 w telefonie to cudowna rzecz!) i wezmę się za coś lżejszego.
    Czasem trafiam na tak fantastyczne audiobooki, że mam ochotę słuchać ich ciągle, jeden po drugim, a czasem zniechęcam się na długie miesiące.
    Pierwszym audiobookiem była Księga bez tytułu, którą otrzymałam do recenzji (ku memu wówczas przerażeniu, bo nie spodziewałam się otrzymać egzemplarza recenzenckiego w tej formie).

    Pozdrawiam i życzę miłych dla ucha książek ;-) (jakkolwiek to brzmi)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim pierwszym audiobookiem już nawet nie pamiętam co było, serio. Robiłam tak wiele prób, tak długo szukałam różnych tytułów i ciągle nie mogłam. Mimo tego, że wybierałam lektorów, których cenię i lubię ich głos jako aktorów (np. Fronczewski). I w końcu pierwszym audiobookiem przesłuchanym w całości od początku do końca i to z wiecznym uśmiechem na twarzy byli "Handlarze czasu" Jachimka. W przypadku audiobooków naprawdę wiele zależy od lektora i ja się nie dziwię ludziom, że się do słuchania książek zrażają, jak trafią raz, drugi i trzeci na lektora, który czyta strasznie monotonnie i w ogóle tak jakby sam się niesamowicie przy tym nudził, na tym niestety może stracić nawet najlepsza książka. Dlatego ja zawsze, zanim zdecyduję się na jakiegokolwiek audiobooka muszę sobie posłuchać fragmentów (na audiotece są umieszczone przy każdym utworze, przy niektórych można posłuchać nawet darmowych rozdziałów w całości). I zauważyłam, że jakoś lepiej mi się słucha jednak kobiet. Zgadzam się z poprzedniczką - Dereszowska jest świetna! Ja akurat słuchałam "Igrzysk śmierci" w jej wykonaniu no i miodzio. Ona nie tylko czyta, ona po prostu gra tym głosem, i to gra genialnie ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też zawsze słucham wcześniej darmowych fragmentów :) z Dereszowską miałam styczność tylko raz, w audiobooku "Łabędź i złodzieje", czytała go z Rozenkiem i bardzo kiepsko wspominam ten duet. Może, gdy jest jedynym lektorem wypada lepiej.

      Usuń
  4. Nie miałam jeszcze styczności z audiobookami, ale chętnie jakiś wypróbuję. Zgadzam się w stu procentach z tym co piszesz. Nie liczy się forma, w jakiej poznajemy książkę, a ten akurat sposób jest z pewnością bardzo wygodny w miejscach, w których, z różnych względów, na czytanie zwykłej książki nie możemy sobie pozwolić. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli będziesz miała okazję to polecam :)czekam na opis wrażeń ;)

      Usuń
  5. Nie słuchałam do tej pory audiobooków, bo jestem raczej wzrokowcem i słuchając czuję, że coś mi umyka. Jednakże teraz jestem w posiadaniu audiobooka "Służące", który wiele osób bardzo chwaliło, zatem zamierzam ponownie spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moim zdaniem warto spróbować, oczywiście nawyk wsłuchiwania się i niegubienia akcji czy szczegółów wyrobisz sobie po jakiś czasie, ale nie ma się czym przejmować :) mam nadzieje, że będzie Ci się podobało.

      Usuń
  6. Mam dwa audiobooki, ale z tym jednym strasznie się męczę - ogólnie są fajne, tylko chodzi o to, że książkę którą czytam ok. 4 godziny wtedy muszę słuchać nawet 22..

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ćwiczę słucham audiobooków, też dobry sposób polecam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam podobnie do Ciebie - jeszcze rok temu nie pomyślałabym nawet, że będę słuchać audiobooków. Teraz bardzo je lubię, są dobrą alternatywą. Ostatnio, będąc w Holandii, dużo spaceruję sama, więc wtedy włączam audiobooka.
    Ja korzystam z mp3, bo nie mam innej możliwości - na telefonie nie mam pamięci ani kabla usb. Audiobooki wypożyczam z biblioteki, chociaż na wyjazd wzięłam chyba wszystkie ciekawe.
    I chyba też najlepiej słucha mi się kryminałów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja miałam dwa podejścia i oba zakończyły się fiaskiem. Ciągle gdzieś uciekała mi uwaga, nie mogłam się skoncentrować. Choć forma jest zachęcająca, nie potrafię się przekonać.
    Może, jak piszą dziewczyny wyżej, nie trafiłam na dobrego lektora.
    Zainteresowałyście mnie Dereszowską, bo ona rzeczywiście ma świetny głos. Może do trzech razy sztuka. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Również podpisałbym się pod Twoim postem :)
    Uważam, że audiobooki to świetna alternatywa i wcale nie jest to "gorsze" czytanie. Również współpracuję z Biblioteką Akustyczną i bardzo sobie cenię współpracę, ponieważ jak wspomniałaś, takie audiobooki wcale nie należą do tanich, więc cieszę się, że mam taką możliwość.

    A tak na marginesie, według nowej podstawy programowej w szkołach jest wręcz wskazane, aby dzieci od najmłodszych lat miły styczność z „książką czytaną”.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj w klubie - mam tak samo. Dzięki audioksiążkom więcej ich teraz poznaję.
    A wmawianie, że słuchane książki są mniej wartościowe, wrzucam do worka z różnymi snobizmami i inną nietolerancją. Pomniejszanie czegoś tylko dlatego, że ja tego nie lubię, tak właśnie traktuję.
    Wyznaję zasadę - żyj i daj żyć innym.
    Zauważyłaś, że ostatnio zrobiła się moda na audiobooki? Jakby wszędzie ich więcej. Albo to ja je zaczęłam dostrzegać, odkąd ich szukam?

    OdpowiedzUsuń
  12. "Kilka razy spotkałam się z zarzutem, że słuchanie książek to nie czytanie, że jako osoba widząca, powinnam pozostać przy książkach drukowanych, audiobooki pozostawiając niewidomym."

    Hahahahaha... Sorry, dawno nie słyszałam bardziej kretyńskiej argumentacji. Czy jeżeli słucham audiobooka przy gotowaniu/sprzątaniu/w trakcie spaceru to oznacza, że już go mogę słuchać nawet wtedy, gdy widzę? :P Naprawdę, ludzie bywają tacy ograniczeni, że to aż zabawne.

    Lubię audiobooki, a zdolność ich słuchania rozwija się z czasem. I tyle a propos zarzutów o niemożności koncentracji. Też przerwałam 3 pierwsze próby, kilka kolejnych było nie do końca fajnych, ale potem poszło jak z bicza strzelił :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Też się wzbraniałam i zapierałam rękami i nogami. Właściwie nadal mam wątpliwości... Fragmenty pierwszego audiobooka puścił mi partner i stopniowo zachęcał, zachęcał, aż w końcu po jednego sięgnęłam sama. Przeczytałam Twój wpis właśnie z ciekawości, jak to kalkulować - czy taka książka jest "przeczytana"? W sumie, kiedy w dzieciństwie tata czytał książki, zalicza się je do poznanej treści. Co za różnica, czy czytał to wtedy tata, czy teraz lektor. Ktoś czyta mi książkę i ja ją znam ;) A rączki wolne do pracy :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails