Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Język oryginału: polski
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 296
Lubię proste, przyjemne historie,
których bohaterami są ludzie, tak uniwersalni, że można ich spotkać na każdym
kroku. Podobnie jest z miejscem akcji – większość miasteczek mogłaby być na
miejscu tego tytułowego. Autorka za pomocą prostych chwytów, możne nawet
banalnych historii, urzekła mnie łatwością w snuciu opowieści, w przedstawianiu
ludzkich losów i czarowaniem rzeczywistości. O jakiej książce mowa? Oczywiście
o „Czarach w małym miasteczku” Marty Stefaniak.
Jednoosobowe historie, małe i
duże dramaty rozgrywające się na kilku lub kilkunastu kilometrach kwadratowych
w anonimowym miasteczku wciągają czytelnika w życie poszczególnych bohaterów.
Zalewają nas różne emocje, od smutku, przez współczucie, aż do złości. Bohaterowie
borykają się z alkoholizmem, korupcją, przemocą czy molestowaniem, mając
jednocześnie nadzieję na jakieś zmiany czy realizację głęboko skrywanych marzeń.
Odmiana rzeczywistości, czy może raczej czary pojawiają się wraz z pewną
niepozorną starszą panią, która postanowiła zamieszkać w tytułowym miasteczku. Od
tego dnia wszystko się zmienia...
Autorka zgrabnie prowadzi
czytelnika przez wszystkie historie, z wątków mocno realnych przechodząc do fantastycznych.
Teoretycznie, gdyby ktoś mnie zapytał co sądzę o takiej budowie książki,
stwierdziłabym, że to nie mogłoby się udać, a tu jednak się udało. Czyta się
przyjemnie, Marta Stefaniak zręcznie posługuje się piórem, a wszystko wydaje
się być takie jak sobie wyobraziła. Bardzo ważny jest uniwersalizm tego
miasteczka i tych bohaterów – czytelnik dzięki temu może wyobrazić sobie, że to
jego miasteczko jest właśnie tym opisywanym. Szkoda tylko, że taka starsza pani
nie może w rzeczywistości zmienić tego, co się dzieje w takich miejscach. A
może to tylko kwestia wiary?
Chętnie bym przeczytała :-)
OdpowiedzUsuńMnie jednak ten tytuł w ogóle nie kusi - ja akurat mam już dość tych wszystkich uniwersalnych opowieści, everymanów i cudów, które mogłyby się zdarzyć pod moim blokiem. Mam wrażenie, że wszystkie te książki są pisane na jedno kopyto i niczym nie są w stanie mnie zaskoczyć. A już te 'Czary' spotykają się z tak skrajnymi opiniami, że na pewno mnie nie skuszą.
OdpowiedzUsuńCały czas przekonuję się do polskiej literatury, więc z chęcią sięgnę po tę książkę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie...:-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że ta książka jest ostatnio bardzo popularna wśród blogerów. Czytałam już naprawdę ogrom recenzji na jej temat i sama chętnie się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka w moim guście. Twoja recenzja tylko mnie przekonała, że warto książkę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńo to, to. Taka staruszka by i u mnie się przydała...
OdpowiedzUsuńgenialnie to wszystko opisałaś, normalnie aż chce mi się czytać- szkoda, że już książkę przeczytałam, :), przynajmniej opinie mamy podobne:)
OdpowiedzUsuńMi z kolei ta książka wydała się bez emocjonalna. Czytałam byle przeczytać. Trzeba jednak przyznać, że autorka miała fajny pomysł ;)
OdpowiedzUsuń