Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Język oryginału: polska
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 264
Opis z okładki kryminału Anny Trojan
był niezwykle przyciągający, dlatego bardzo szybko zabrałam się za jego
czytanie. Lubię XIX wiek w literaturze, i chociaż preferuje angielską z tego
okresu, to zainteresowałam się także książką polskiej autorki. Dodatkowym
atutem było dość makabryczne postępowanie mordercy, którego miała odszukać
lokalna policja i oczywiście seria „Asy kryminału”, która zobowiązuje. Niestety
lektura nie szła mi tak szybko, jakbym tego oczekiwała.
W jednej z miejscowości Mazowsza,
ktoś na cmentarzu wykopuje i okalecza zwłoki. Policja jest bezsilna, mimo
patroli i nocnego czuwania. W tym samym czasie do policji dociera także
informacja o zaginięciu Adeli, córki rzeźnika, o której ludzie mówią, że
uciekła z chłopakiem. Samobójstwo popełnia student, który był bardzo
zainteresowany badaniami jednego z lekarzy. Coraz więcej spraw pozostaje do
odkrycia, a policja posuwa się do przodu bardzo powoli.
Chciałabym się zachwycać, ale
raczej mi się to nie uda. Długo wczytywałam się w tą historię, a z racji że od jej
przeczytania minął już prawie miesiąc to muszę stwierdzić, że dość szybko
ulatuje z pamięci i pozostawia niewiele wrażeń. „Jak makiem zasiał” to kryminał
dość statyczny, nie trzyma w napięciu i nie ma zbyt wielu zwrotów akcji.
Owszem, pomysł niezły, szkoda tylko, że z wykonaniem nie było tak dobrze. Autorka
nie wykorzystała do końca występujących w powieści miejsc: cmentarza i szpitala
psychiatrycznego – oklepane, ale jakże fascynujące, niestety tu były za mało
mroczne, a nawet nudne. Za mało czuło się także ducha tamtej epoki, a szkoda,
bo naprawdę warto było by bardziej rozwinąć tło powieści.
Jednak zachęcam każdego, by sam
przekonał się o wartości owej książki. Może ja po prostu czytałam już zbyt
wiele kryminałów i trudno mnie zadowolić.
Zauważyłam, że ostatnie książki z Asów Kryminału już przestają trzymać wysoki poziom. Jeszcze niedawno brałam te lektury całkowicie w ciemno, a teraz rozczarowania są na porządku dziennym.
OdpowiedzUsuńNiestety "Jak makiem zasiał" też mam na swej półce i muszę jakoś przejść nad nią do porządku dziennego. Oby chociaż troszkę mi się spodobała!