Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Tomasz Krzyżanowski
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 432
„Judaszowe dziecko” to thriller
jakich wiele, kolejny raz wykorzystujący podobne schematy i pomysły. W obecnych
czasach ciężko jednak napisać coś, czego nie byłoby wcześniej u innych autorów.
Szczególnie tyczy się to tworzenia w jednym podgatunku literackim, jakim jest
np. thriller. Autorom, jak i czytelnikom wydaje się, że tylko konkretne
schematy pozwalają na zakwalifikowanie książki do odpowiedniego działu. Szkoda,
bo pomysł w tym przypadku był całkiem niezły, ale podobnie jak w wielu innych
książkach trochę zawiodło wykonanie.
Piętnaście lat wcześniej porwano
i zamordowano 10-letnią Susan Kendall. Policja odnajduje jednak mordercę i
skazuje go na wiele lat więzienia. Szczęśliwi mieszkańcy miasteczka zapominają
o tym koszmarze, jednak wciąż trwa ono dla rodziny dziewczynki, a przede
wszystkich dla jej brata bliźniaka. Rouge po latach dołącza do policji, by raz
na zawsze wyjaśnić sprawę morderstwa swojej siostry, a dwie 10-letnie
dziewczynki znów stają się ofiarami porywacza. Czyżby policja złapała nie tego
zwyrodnialca? A może ktoś podszywa się pod porywacza sprzed kilkunastu lat?
Porwanie dzieci, trauma z
przeszłości u jednego z głównych bohaterów, powracający/naśladujący morderca
oraz jeszcze kilka innych elementów sprawia, że czytelnik „słyszy,
że dzwonią,
ale nie wie, w
którym
kościele”. Tak, tak, już gdzieś to było, i to nie raz. Zawsze jednak można
odnaleźć w takim thrillerze fragment/element/postać, która leciutko rozprasza
schematyczność i daje nadzieję, że może autor nas jednak zaskoczy.
Od początku coś mi w powieści nie
pasowało, kolejny raz nie mogłam „wejść” w opisywaną historię. Opis książki
zachęcił mnie, miałam nadzieję na góra dwa dni lektury – niestety, czytałam ją
prawie tydzień, a dodatkowo czułam się niezbyt skupiona, nie starałam się w
myślach odgadnąć tego złego. Wśród minusów można także wymienić zachowanie
porwanych dziewczynek, które także ze swej strony relacjonują wydarzenia. Ich
postępowanie i słowa wskazywały na zdecydowanie starsze dzieci może nawet
dorosłych, rozumiem, że autorka starała się to wyjaśni zainteresowaniami jednej
z nich, ale nawet filmy grozy, nie są w stanie w taki sposób rozwinąć w
wiarygodny sposób małych umysłów.
Podsumowując: kilka niezłych
postaci, w tym jedna bardzo ciekawa, dużo schematyczności, ale tym, którzy mają
rzadko do czynienia z thrillerami, „Judaszowe dziecko” może się spodobać.
Nie przepadam za schematycznymi historiami, dlatego chyba odpuszczę sobie tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńZa mało jak dla mnie by się tym zainteresować.
OdpowiedzUsuńa ja może kiedyś sprawdzę;)
OdpowiedzUsuńCiekawa opinia. Mi się książka ogólnie podobała, nawet sięgnąłem po kolejną produkcję tej autorki - "Trzy kubki". I ta była lepsza. Teraz stwierdzam, że w "Judaszowym dziecku" minusem były wskazane przez Ciebie schematyczność i słaby warsztat pisarski autorki.
OdpowiedzUsuń