Czyta: Wiktor Zborowski
Język: polski
Czas trwania: 12 godz. 2 min.
Format: mp3
Rok wydania: 2010
O Stefanie Darda, pisarzu z
Roztocza, usłyszałam kilka lat temu. Zaraz po premierze widziałam jego książkę
nawet w księgarni, ale jako biedna studentka nie mogłam sobie na nią pozwolić.
Później było dużo więcej innych książek do przeczytania i dopiero w tym roku
udało mi się poznać jego debiut w postaci audiobooka. „Dom na Wyrębach” zbiera
różne opinie, szczególnie wśród czytelników, których trudno zaskoczyć czymś
nowym. Dla mnie magią i ogromnym plusem tej książki, jak i całej twórczości
autora, jest umiejscowienie akcji książek w dobrze znanych mi miejscach, takich
roztoczańskich zakamarkach.
Marek Leśniewski, wykładowca
akademicki, z powodu rozwodu musi wyprowadzić się z domu. Chce zacząć życie od
nowa, więc podejmuje odważną decyzję i przenosi się z Wrocławia do rodzinnej
Lubelszczyzny. Kupuje stary dom w tytułowych Wyrębach, z dala od cywilizacji,
jednak zupełnie się tym nie przejmuje. Już na początku wymarzoną sielankę
narusza wiadomość, że jego najbliższy sąsiad, był kiedyś podejrzany o
zabójstwo. A to dopiero rozgrzewka przed czekającymi go wyzwaniami.
Miło było posłuchać o
Uniwersytecie, na którym jeszcze do niedawna studiowałam, o bliskim mi Lublinie
oraz okolicznych wioskach. Serce mi się raduje na samą myśl, że nie samym
Mazowszem, Pomorzem i wielkimi miastami pisarska wyobraźnia żyje. Dobrze, że
jeszcze ktoś o Roztoczu pamięta, bo to naprawdę fajny i ładny region, chociaż
może nie ma szału, jeśli chodzi o pracę. Osobiście nie wyobrażam sobie bym
mogła mieszkać gdzieindziej, więc doceniam twórczość regionalistów, takich jak:
Stefan Darda czy Marcin Wroński.
Autor stworzył ciekawą,
wciągającą i pełną grozy historię. Bardzo lubię wykorzystywanie lokalnych
legend, strachów z dawnych wierzeń, trochę zapomnianych przy modnych teraz
wampirach, wilkołakach i zombie. Siłą tej książki jest jej prostota: zwykły
bohater, osobista tragedia, chęć zmiany życia, a do tego nadprzyrodzone
zdarzenia, które dla ścisłych umysłów nie mają prawa bytu. Darda świetnie
stopniuje napięcie, wprowadza element grozy, w taki sposób, że prawie ma się
wrażenie, że to za naszym oknem huczy puszczyk. Ciekawi są także bohaterowie –
zindywidualizowani przez język, postawę i zachowanie. Wielkim plusem tej
powieści jest przyjaciel głównego bohatera – Hubert, który odpowiada za
humorystyczną stronę powieści, za sprawą swoich anegdotek, żartów i dosadnych
określeń.
Lektorem „Domu na Wyrębach” jest
Wiktor Zborowski, znany aktor filmowy i teatralny. Moim zdaniem nieźle
interpretuje tę książkę, chociaż momentami jego głos jest zbyt sztywny i
nienaturalny. Do wszystkiego można się jednak przyzwyczaić, i z ciekawością
wsłuchiwałam się w kolejne wciągające rozdziały.
Warto zwrócić uwagę na tę
książkę, choćby przez wzgląd na przywołanie strachów z naszych rodzimych
wierzeń. Nastrój i intryga także mają tu duże znaczenie i z pewnością mogą spodobać
się wielu osobom. Książka bardziej należy do działu fantastyki niż horroru,
lecz posiada i jego elementy. Siłą powieści jest również okładka – sugestywna i
jednoznacznie kojarząca się z tematyką powieści. Skutecznie przyciąga wzrok
stojąc na księgarnianej półce. Dacie się namówić?
chętnie się z nią zapoznam.
OdpowiedzUsuńJuż dawno dałam się namówić;) Wprawdzie czytałam papierową wersję powieści, ale słuchałam również fragmentów audiobooka - i muszę powiedzieć, że jak dla mnie Wiktor Zborowski naprawdę dobrze się spisał. A sama opowieść..cieszę się, że pojawił się polski autor, który pisze tak dobre horrory.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że dam się namówić :) Czytałam dwie inne książki Dardy i polubiłam jego styl i klimat jaki stwarza w swoich książkach.
OdpowiedzUsuńChyba nie bardzo w moim guście ta książka :)
OdpowiedzUsuńbardzo dobra książka
OdpowiedzUsuń