poniedziałek, 17 grudnia 2012

"Pretty Little Liars. Kłamczuchy" S. Shepard


Wydawnictwo: Otwarte
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie:Mateusz Borowski
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 288



Serial „Pretty Little Liars” oglądam na bieżąco. Kiedyś natknęłam się na niego przypadkiem i wciągnął mnie na amen. Nieraz spotkałam się z opiniami, że jak większość seriali jest głupi, naciągany i skierowany do nastolatek, ale przecież serial ma być rozrywką, a nie ciężkim filmem, po którym widz jeszcze kilka miesięcy myśli o poruszanych w nim problemach. Nie wstydzę się, że go oglądam. Zainteresowanie serialem (i oczekiwanie na nowy odcinek) sprawiło, że postanowiłam poznać pierwowzór książkowy stworzony przez Sarę Shepard. 

„Kłamczuchy” czyli pierwsza część serii „Pretty Liile Liars” przedstawia najważniejsze wątki historii pięciu przyjaciółek: Alison, Arii, Emily, Hanny i Spencer, czyli najbardziej znanej paczki w Rosewood. Wszystkie mają swoje sekrety i chociaż o większości spraw rozmawiają ze sobą, to tylko Ali zna tajemnice pozostałych dziewczyn. Jej wiedza sprawia, że dziewczyny jednocześnie kochają ją, ale i nienawidzą. Pewnego letniego wieczoru Alison znika, wraz ze wszystkimi tajemnicami. Tygodnie poszukiwań nie dają żadnego rezultatu, paczka rozpada się, ponieważ okazuje się, że łączyła je Alison, a jej niestety już nie było. Każda z dziewczyn poszła w swoją stronę, w jakiś sposób realizując, to na co nie miały czasu wcześniej pod „rządami” swojej przyjaciółki. Jednak po powrocie Arii z Islandii, dziewczyny zaczynają otrzymywać niepokojące wiadomości, ktoś je śledzi, grozi wyjawieniem tajemnic, o których wiedziała tylko Alison, a dodatkowo te wiadomości podpisane są A. Czyżby ich przyjaciółka nieoczekiwanie wróciła?

Sama fabuła nie jest dla mnie zaskoczeniem: większość została pokazana także w serialu. Owszem są jakieś rozbieżności w niektórych szczegółach, i wtedy oczywiście jestem za serialem, bo zwyczajnie się do niego przyzwyczaiłam i to tamte bohaterki są dla mnie pierwsze. Realizatorzy serialu całkiem dobrze wybrnęli z doborem aktorek, mimo, że dziewczyny różnią się od książkowych pierwowzorów w kilku przypadkach wyglądem. Styl pisarki pozwala na szybkie czytanie, a fabuła podobnie jak w innych młodzieżówkach wciąga i czytelnik czuje nasycenie dopiero po przeczytaniu ostatniej strony. Chociaż nawet wtedy od razu chciałbym przeczytać kolejną część. 

Denerwujące jest tylko lokowanie produktów często występujące w książce Sary Shepard, jakby dla podkreślenia bogactwa bohaterów, przez odwoływanie się do nazwisk znanych projektantów czy marek. W serialu na szczęście tego nie widać. 

„Kłamczuchy” to zaledwie zarysowanie fabuły, dużo większe niespodzianki czekają czytelników pozostałych części tej serii. To, że książka przeznaczona jest dla młodzieży widać zarówno w doborze bohaterów, jak i języku. Nie jest to wybitna lektura, i chyba nikt się takiej nie spodziewa, ale jeden dzień z pewnością Wam umili. Od razu radzę zaopatrzyć się także w pozostałe części, bo niebezpiecznie wciąga.
 

3 komentarze:

  1. Zarówno serial jak i książki mam w planie, ale pewnie za książki wezmę się najpierw ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki bardzo lubię, aczkolwiek można też im wiele zarzucić. Bo kogo obchodzi, że ktoś wychodzi ze sklepu w płaszczu od Marca Jacobsa?

    OdpowiedzUsuń
  3. Fabuła zapowiada się ciekawie, znacznie ciekawiej od większości produkcji kierowanych do nastoletniego widza, parę razy miałam ochotę zobaczyć o co tyle szumu, do tej pory nie wzięłam się ani za serial, ani za książkowy pierwowzór ^^ Być może przerwa świąteczna pozwoli na nadrobienie zaległości (choć samych zaległości i tak spiętrzyło się tyle, że szkoda mówić... ^^).
    BTW, kiedy wspomniałaś o wyliczaniu marek, zapachniało "Plotkarą", "Na topie" i pierdylionem innych serii, od których odstrasza mnie ta nachalna lanserka :/ Chyba daruję sobie czytanie i przejdę od razu do wersji telewizyjnej, zdaje się lepiej zrealizowana niż oryginał :/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails