piątek, 3 maja 2013

"Rubinowe czółenka" J. Harris

 
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Magdalena Gawlik-Małkowska
Ilość stron: 504
Rok wydania: 2007

 
„Czekoladę” Joanne Harris darzę miłością ogromną, podobne, a możne nawet jeszcze cieplejsze uczucia mam w stosunku do ekranizacji tej książki (z Juliette Binoche i Johnnym Deppem w rolach głównych). Kto oglądał, wie o czym piszę. Kilka lat temu odkryłam, że „Czekolada” ma swoją kontynuację w postaci „Rubinowych czółenek” - odkrycia dokonałam w jednym z antykwariatów, oczywiście zakupując książkę i każąc jej czekać na półce. Bezpośrednim impulsem, który sprawił, że powróciłam do historii Vianne Rocher było ukazanie się trzeciej części.

Akcja „Rubinowych czółenek” rozpoczyna się cztery lata po poprzednich wydarzeniach. Vianne i Anouk mieszkają w Paryżu pod przybranym nazwiskiem. Podobnie jak wcześniej, także i tu prowadzą sklep z czekoladą, niestety nie cieszy się on zainteresowaniem klientów. Smutne, bezbarwne życie kobiet próbuje przywrócić na właściwe tory tajemnicza Zozie de l'Alba, która podstępem wdziera się nie tylko do ich sklepu, ale także do życia i serc Vianne i Anouk. Poprawa interesów sprawia, że dobrze zazwyczaj wyczulone zmysły „czarownic” ulegają uśpieniu, a stamtąd już tylko o krok od katastrofy.

„Rubinowe czółenka” wciąż posiadają cudowną magię swojej poprzedniczki. I chociaż ta magia jest przez bohaterki przytępiona, ukrywana, to jednak wciąż tli się w ich sercach i pamięci. Wydarzenia sprzed czterech lat sprawiły, że chcą żyć normalnie, bez zwracania na siebie uwagi i korzystania z talentu. Niestety odrzucanie tych naturalnych darów sprawia, że ich życie jest trudniejsze i niesatysfakcjonujące.

Harris przemyca w powieści kilka problemów: odrzucenia własnej „inności” na rzec dostosowania się do społeczeństwa, nietolerancji wśród dzieci i dorosłych, przedkładania czyjegoś dobra nad własne, a także problemów na linii matka - córka w momencie dorastania dziecka. W „Rubinowych czółenkach” jest coś, co sprawia, że czytelnik żyje historią bohaterów. Autorce udało się uzyskać coś, czego od dawna poszukuję w powieściach - lekkość, magię i jednoczesny brak płytkości tekstu. W książce mamy całą gamę emocji, a wszystkie z pewnością udzielają się czytelnikom. „Rubinowe czółenka” z pewnością są bardziej melancholijne i smutne, ale może przez to bardziej rzeczywiste i wciągające.

6 komentarzy:

  1. Obie książki są godne polecenia:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie czytałam nic Joanne Harris, ale poluję właśnie na jej książki :-) 'Czekoladę' oglądałam - cudowna...

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka chyba raczej nie dla mnie...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe, ciekawe! Oby można było dostać nie tylko w antykwariatach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety w "Rubinowych czółenkach" mi właśnie zabrakło tej magii, którą można było poczuć w pierwszej części historii o Vianne i Anouk. Ja także bardzo lubię "Czekoladę"- książkę i film, chociaż oba znacząco się od siebie różnią, ale mają ten specyficzny klimat, którego dla mnie w "Rubinowych czółenkach" zdecydowanie zabrakło.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails