środa, 10 lipca 2013

"Joyland" S. King - ebook

Recenzja bierze udział w konkursie portalu Zbrodnia w Bibliotece.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Tomasz Wilusz
Format: epub
Rok wydania: 2013



Czy kiedyś wspominałam, że kocham Stephena Kinga? Jeśli nie, to dziś się do tego otwarcie przyznaję. Jego książki czytam od lat, właściwie od czasu, gdy tylko w bibliotece pani przez palce zaczęła patrzeć na to, że wypożyczam książki, które jej zdaniem nie były przeznaczone dla nastolatków. Nie pamiętam czy bałam się tak, jak to nieraz wspominają osoby, które z mają do czynienia z twórczością Kinga, ale wiem, że dreszczyk emocji i uczucie niepokoju z pewnością towarzyszyły i mojej lekturze. Długo, bo ponad rok czekałam na coś nowego tego autora i jest „Joyland” – wbrew tytułowi, nie będzie to sama zabawa.

Tytułowy Joyland to wesołe miasteczko, w którym podczas letniego sezonu mogą znaleźć pracę duże grupy studentów, chcących sobie dorobić na czesne. Wśród takich osób znajduje się Dev, który wyjechał w celu zarobienia pieniędzy, a przeżył prawdziwą szkołę życia. 21-latek przeżywa swój pierwszy zawód miłosny, poznaje przyjaciół oraz wpada na trop morderstwa sprzed lat, które miało miejsce w Strasznym Dworze, jednej z atrakcji wesołego miasteczka. Brzmi banalnie? Przekonacie się, że tak nie będzie.

„Kiedy mowa jest o przeszłości, każdy pisze fikcję.”

Kingowi można przyznać jedno – nie musi straszyć dosadnie, by wciąż robić wrażenie. W „Joylandzie” strach, który przedstawia jest zupełnie innego rodzaju. Autor gra na uczuciach i zrobił wszystko bym przyzwyczaiła się do bohaterów, tak bardzo, że gdy odwróciłam ostatnią stronę miałam nadzieję na więcej. Z jednej strony zastanawiałam się nad kryminalnym wątkiem, dałam się prowadzić różnymi tropami w poszukiwaniu mordercy, a z drugiej śledziłam ten ważniejszy motyw przemiany młodzieńca w mężczyznę, którym pod koniec opowiadanej historii stał się Devin. Tym razem u Kinga jest bardziej nostalgicznie i poważnie, bo w końcu cała historia przedstawiona jest z perspektywy dorosłego mężczyzny, który po czterdziestu latach wspomina prawdopodobniej najważniejsze lato swojego życia.

Stephen King pokazał jak powinno się pisać wspaniałe historie. Przyznaję, może i jest pisarzem nierównym, ale jego ostatnie książki są bardziej dojrzałe i po prostu lepsze. Przemycają wartości, a to moim zdaniem zawsze powinno być wyznacznikiem dobrej literatury. W „Joylandzie” nie znajdziecie zbyt wiele z horroru, ale nie zarażajcie się tym. Mistrz z pewnością Wam to wynagrodzi. 

Warto zauważyć, że King po raz kolejny sięga do przeszłości i świetnie odzwierciedla lato z 1973 roku. Skupia się na życiu studentów, sezonowej pracy i atmosferze wesołego miasteczka, która jest bardzo wiarygodnie przedstawiona. Wpływa na to przede wszystkim język, swoisty żargon zarówno młodzieżowy, jak i kuglarski, ale też styl, w jakim King przedstawia bohaterów i ich historie. Wszystko to sprawia, że wydarzenia z „Joylandu” stają się jeszcze bardziej rzeczywiste i interesujące. 

King sprzedaję zabawę, chcesz trochę?
 

10 komentarzy:

  1. Aż dziwnie mi się zrobiło kiedy czytałam Twoją recenzję... Żadnej książki Kinga jeszcze nie czytałam! Koniecznie muszę nadrobić te zaległości. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że nie podzielam zachwytu Kingiem. To jeden z tych autorów, których książki bardzo lekko i szybko się czyta. Ale też jednym z tych, którego książki kompletnie nic nie wnoszą. Dlatego szkoda mi czasu na czytanie Kinga. W mojej biblioteczce czeka jeszcze tyle wartościowych,a nieprzeczytanych jeszcze książek, że szkoda mi na niego czasu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Łączę się z Tobą w uwielbieniu do tego pana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem fanką Kinga od Gry Geralda.
    Książki niekoniecznie muszą "coś wnosić". Wystarczy, że dobrze się spędza czas przy czytaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ wszyscy robią mi apetyt na jego powieści. Najpierw kolega, a teraz wy - Blogerzy. Mam za sobą jedynie "Miasteczko Salem", ale wiem, że na tym się nie skończy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. I ja go bardzo lubię, a "joyland" to nie pierwsza jego książka którą czytam.
    W "joyland" wydaje mi się, że skupil się na opisie życia i pracy bohatera, a to co mialo ns przerazić na mnie nie zadzialalo.

    OdpowiedzUsuń
  7. W te wakacje mam zamiar w końcu zapoznać się z tym autorem. Mam nadzieję, że Joyland też uda mi się przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham Kinga odkąd przeczytałam "Cujo" :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja poproszę trochę tej zabawy. Mi wstyd się przyznać, ale King'a znam jedynie z nazwiska i recenzji na blogu. Od kilku lat obiecuję sobie, że wreszcie po niego sięgnę, ale jak na razie bez skutku. Fabuła "Joylandu" bardzo mnie zaciekawiła i z chęcią bym przeczytała tę książkę...

    Pozdrawiam,
    Klaudyna

    OdpowiedzUsuń
  10. ja też, uwielbiam Kinga! Z tym, że nie miałam jeszcze możliwości "Joyland" przeczytać :(

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails