Wydawnictwo: Świat Książki
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 320
Debiut Rosamund Lupton jest
niezwykle obiecujący – czytelnicy otrzymali naprawdę dobry thriller
psychologiczny bazujący na rodzinnej tragedii, która dotknęła główną bohaterkę,
Beatrice. Nie jest to książka łatwa, która od pierwszego zdania potrafi
zawładnąć czytelnikiem i nie pozwolić mu, odłożyć się chociaż na chwilę, to raczej
powieść do której czytelnik przyzwyczaja się wolno, po kilka razy wracając do
pierwszych stron, by nie zgubić niczego z tej przedziwnej pierwszoosobowej
narracji. Ale gdy ten pierwszy szok minie, powieść pociąga go za sobą w głąb
tragicznej historii, pełnej smutku, miłości i wyrzutów sumienia, które
przyjmują całkiem realne postacie...
Sama oś wydarzeń to nic nowego:
zaginiona siostra głównej bohaterki została znaleziona martwa – jako przyczynę
policja podaje samobójstwo. Jednak Beatrice nie chce uwierzyć, że jej siostra
mogłaby się zabić i postanawia sama rozwiązać zagadkę – jak uważa – morderstwa swojej
siostry. Samo śledztwo nie jest jednak typowe. Kobieta chcąc dowiedzieć się
prawdy próbuje poznać ostatnie chwile swojej siostry: przenosi się do jej
mieszkania, zaprzyjaźnia z jej przyjaciółką, podejmuje pracę w tym samym
miejscu, co siostra. Ma nadzieję, że dzięki temu będzie bliżej niej i dowie się
o czymś, co jej pomoże w potwierdzeniu przypuszczeń. Sama jednak nie wie, jak
bardzo ryzykuje.
Warto zauważyć, że w powieści
jest także polski akcent: przyjaciółką zmarłej Tess jest Polka Kasia. Autorka
przedstawiła ją tak, jak prawdopodobnie wyobrażają sobie postać imigrantów
krajowcy na całym świecie: niezbyt dobrze znającą język obcy, ufną, źle ubraną –
ogólnie kogoś, kto nie radzi sobie w życiu i w obcym kraju próbuje odnaleźć raj.
A jednak to właśnie Kasia okazuje się jedną z najbardziej wartościowych osób,
które Beatrice spotkała na swojej drodze.
Z cech przypisywanych książce
przez wydawcę, moim zdaniem do powieści najbardziej pasuje „wzruszający
thriller” – bo emocji jest tam naprawdę wiele, to psychologiczne studium
cierpienia po stracie bliskiej osoby, związane z wyrzutami sumienia i myślą, że
tak naprawdę nie znało się tej drugiej osoby.
Mimo ciężkiej narracji to warta
uwagi książka.
Czytałam już "potem" tego autora, a po Twojej recenzji upewniłam się w przekonaniu, że i po "Siostrę" powinnam sięgnąć, bo widzę, że też skupia się na silnych emocjach .
OdpowiedzUsuńA ja ledwo dobrnęłam do końca i po kolejne książki tej autorki już nie sięgnę. :(
OdpowiedzUsuńWzruszający thriller... O rety. A ja się nastawiam na dobry kryminał;-)
OdpowiedzUsuńTermin thriller jest dla mnie w sumie niezrozumiały... Dla mnie to jednak dramat psychologiczny z elementami sensacji. Książką byłam absolutnie zachwycona:):)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam - ale najpierw "Potem" :)
OdpowiedzUsuńCoś jest z tą narracją, również uważam ją za bardzo toporną, trochę mnie ona do lektury zniechęcała. Na szczęście przełamałam się i słusznie, bo warto czytać tak naładowane emocjami książki. I masz rację co do Kasi - przedstawiono ją stereotypowo, ale i tak koniec-końców to najjaśniejszy punkt całej historii.
OdpowiedzUsuń