środa, 26 września 2012

"Pięćdziesiąt twarzy Greya" E.L. James


Wydawnictwo: Sonia Draga
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 608



„Pięćdziesiąt twarzy Greya” to powieść, o której słyszała chyba większość osób, mających chociaż minimalną styczność z portalami kulturalnymi. Reklamowany jako niesamowity, pełen seksu bestseller, który przywędrował do nas z Ameryki. Pierwotnie powieść powstała jako fanfik do słynnej sagi „Zmierzch” i przedstawiała związek głównych bohaterów w bardziej erotycznej i odważnej postaci. Później ewoluowała do formy ebook’a, a jakiś czas temu została wydana w wersji papierowej. Opis na okładce sugeruje raczej banalność fabuły z erotycznymi wstawkami. Czym, więc świat się tak zachwyca? Niestety ciężko mi znaleźć na to odpowiedź.

Spokojna, niczym niewyróżniająca się studentka ostatniego roku literatury angielskiej musi wyręczyć chorą koleżankę w zrobieniu wywiadu z bogatym dobroczyńcą ich uczelni. W ten właśnie sposób Anastasia Steele poznaje przystojnego i bardzo bogatego Christiana Greya. Ona dziewica, niedoświadczona w związkach z mężczyznami, on niejeden związek ma już za sobą, chociaż interesuje go tylko namiętność i erotyczne zniewolenie. Wbrew pozorom ci dwoje dogadują się idealnie i znajdują w tej sytuacji coś dla siebie: Anastasia początki seksualnych doświadczeń, a Christian kolejną chętną do łóżkowych igraszek. 

Główna bohaterka nie ma w obie nic ciekawego: jest bezbarwna, spokojna, cichutka i strasznie niezdarna, trochę bardziej rozkwita u boku bogatego przedsiębiorcy. Ale nawet wtedy jej sprzeciw czy nietypowe zagranie jest raczej elementem gry niż cechą kształtującego się charakteru. Tytułowy Grey to idealny mężczyzna, rodem z Harlequinów, zawsze przygotowany, z manierami i pieniędzmi oraz nigdy niezapominający o prezerwatywach, które ma chyba w każdym pomieszczeniu i ubraniu. Do tego ta „miłość”, dwa przeciwieństwa i nagle wielka wzajemna fascynacja. Hmm, czy tego już gdzieś kiedyś nie było? Pewnie, że było, nie raz i nie dwa. Autorka bowiem garściami czerpie z wcześniej powstałych powieści. 

Skąd więc te listy bestsellerów? Ta ogólna wariacja i wszechobecne „must have”? Ano stąd, że ludzi od wieków interesują tematy tabu, i pewnie niektórzy się zdziwią, bo przecież scen erotycznych teraz wszędzie pełno, więc co takiego może być tu. Moim zdaniem już dawno nie było we wszystkich mediach promowania książki za pomocą haseł: „erotyczna powieść”, „iskrząca seksem” czy „porno dla mamusiek”, i to najprawdopodobniej przyciąga czytelników do powieści. 

Samą książkę czyta się bardzo szybko, fabuła jest wciągająca, nie ma zbędnego przedłużania, skupia się raczej na konkretach, czyli seksualnej relacji głównych bohaterów. Opisów scen łóżkowych jest aż nadto, można by nimi obdzielić kilka innych książek, bez szkody dla „Pięćdziesięciu twarzy Graya”. Przeczytałam ją raczej z ciekawości, ponieważ dostałam ją w dniu premiery jako nagrodę w konkursie, sama bym nie wydała na nią prawie 40 złotych. Ciężko powiedzieć czy mi się podobało, bo to jednak z tych książek, które nie wymagają od czytelnika ruszania głową, a jedynie przewracania kolejnych kartek. 

Największy minus oprócz banalnej fabuły? Jest nim zdecydowanie wydanie powieści, a dokładnie papier, który jest okropnie cienki i w dotyku przypomina ten gazetowy oraz fatalne klejenie książki. Styl powieści także pozostawia wiele do życzenia, dużo więcej spodziewałam się po narracji studentki literatury angielskiej, zaczytującej się w powieściach klasycznych. Najgorzej jednak wspominam liczne, zupełnie niepotrzebne powtórzenia, np.: ciągłe wspominanie o przygryzaniu wargi przez główną bohaterkę czy fragmenty z „moją wewnętrzną boginią”. 

Ta książka to raczej ciekawostka, z gatunku tych, które mają za zadanie odprężyć i rozbawić.Raczej nie znajdziecie tu nic, co mogłoby Was jakoś mocno zaskoczyć.

15 komentarzy:

  1. Po przeczytaniu kilkudziesięciu recenzji mam ochotę strzelić Greyowi w twarz. :) Nic mnie nie przekona do przeczytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, jakie g...o! Za przeproszeniem:P Ja już się wyleczyłam z amerykańskich 'bestsellerów'. Jedyny, który przeczytałam i mi się podobał to były "Służące", które czytałam na długo przed filmem i które w Polsce jeszcze tym mianem określane nie były. Cała reszta, nie dziękuję. I wkurza mnie naiwność ludzi, którym wystarczy powiedzieć 'amerykański bestseller' i już ląduje ta książka na pierwszym miejscu sprzedaży w Polsce! A przecież nie jest tego warta!:/

    OdpowiedzUsuń
  3. A ludzie jak kupowali, tak kupują... Naprawdę tego nie pojmuję, rozumiem że na początku była reklama ale teraz, jakim cudem ten stwór nadal okupuje polskie listy bestsellerów... Ręce opadają...

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli kolejny raz sprawdza się to, że im więcej reklam i szumu w mediach, tym większy chłam i klapa totalna ;) Mimo tego wciąż noszę w sobie niezdrową ciekawość i masochistyczne pragnienie poznania jej na własnej skórze, choć z drugiej strony, nie wiem czy chce mi się męczyć przez ponad 600 stron z takim "czymś" ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeglądałąm ebooka i wiem że nie wydam czterech dych na coś takiego. WOlę już czytać fanfiki. To raczej nie jest ksiażka dla mnie, o wiele bardziej przypadł mi do gustu Zmierzch...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna druzgocąca recenzja tej pozycji, a ludzie i tak podchodzą do półek z bestsellerami i ją kupują. Ja podziękuję. Już dawno nie czytałam tyle złego o jednej książce :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W przypadku tej książki sprawdza się zasada, że nieważne jak mówią, byleby mówili. Ostatnio pełno tej książki wszędzie, w księgarniach wyeksponowana w widocznym miejscu, w działach z prasą też, co jak co, ale reklamę to ma świetną :)
    Sama nie kupię tej książki, ale jeśli bym ją dostała, przeczytam z najczystszej ciekawości. W końcu dobrze wiedzieć, o czym ludzie gadają ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja przeczytałam w oryginale, jeszcze za nim została u nas wydana i umarłam ze śmiech przy każdym "Holly Molly" innych głębokich przemyśleniach. To, że książka jest żenadą, to mało powiedziane. Ale myślę, że jej popularność tkwi nie tylko w temacie tabu, który porusza, ale właśnie w prostocie języka. W końcu większość ludzi nie czyta książek, bo nie rozumie ich treści. A w tym przypadku, nie dość, że prosto, to jeszcze o seksie. Takie mamy porno, jakie czasy:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie ta książka w ogóle nie powinna być wydana. Nie ze względu na tematykę, ale przez styl! Przecież "Pięćdziesiąt twarzy..." to istna językowa tragedia! A wczoraj dodatkowo "dobił" mnie fakt, że zachwycają się nią osoby, które z racji wykształcenia na literaturze powinny się znać! Ten świat coraz bardziej mnie dobija.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiele już się pisało o tej książce i chyba odniosła ona większy sukces marketingowy niż literacki. Moją szczegółową opinię na jej temat oraz kolejnego tomu, który miałem już okazję przeczytać znajdziesz na moim blogu, na który serdecznie zapraszam :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Tytuł tyle razy obił mi się o uszy, że miałam wrażenie, jakby był na rynku wydawniczym już od lat. I wciąż pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to "Portret Doriana Greya". nie mogłam się uwolnić od tych skojarzeń, aż do momentu przeczytania twojej recenzji. Wyleczyłaś mnie chyba z tej książki, tym bardziej, że ma tyyyle stron i tak mało istotnej treści jednocześnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tyle druzgoczących recenzji zebrała ta książka...a ja mimo to chciałabym ją poznać. Przekonać się na własnej skórze o jej marności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie siła takich książek ;) przyznaję też, że mimo tego, co napisałam nie wykluczam, że jeżeli wpadnie mi w ręce druga część, przeczytania kontynuacji, chociaż sama na pewno nie wydam na nią pieniędzy.

      Usuń
  13. Nie mam zamiaru czytać, nawet gdyby była za darmo

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam podobne zdanie co Ty. Straszna książka, sięgnęłam z ciekawości. Ja niestety pożyczyłam z pracy i niefortunnie oblałam sokiem, więc będę musiała na nią wydać 40 zł. Trudno ;)
    Jakbyś miała chwilę zapraszam do siebie: http://przeczytaneprzezmunioze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails