Wydawnictwo: Sine Qua Non
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Michał Pol
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 299
Wayne Rooney jest młodym
piłkarzem, który osiągnął już naprawdę wiele w zawodowym futbolu. Na co dzień reprezentuje
Manchester United i reprezentację Anglii. Do tego pierwszego klubu mam niejaki
sentyment z powodu mojego narzeczonego, który od dawna mu kibicuje. Sama nie
przepadam za angielską piłką, jest dla mnie zbyt techniczna, a nawet momentami
nudna, jednak podziwiam poziom na jakim stoi większość drużyn z tego kraju i z
ciekawością obserwuję emocjonującą walkę o mistrzostwo oraz najlepiej
punktowane miejsca w tabeli (szansa na bezpośrednią grę w LM czy LE).
Wayne ma w tym momencie 27 lat, a
opisywana książka jest zaledwie jedną z pięciu autobiografii, które do tej pory
popełnił. Biorąc pod uwagę to, jak daleko we wszystkich rozgrywkach zazwyczaj zachodzi
MU, i o ile piłkarz zachowa formę, jest szansa iż powstanie jeszcze kilka tomów
jego historii. „Wayne Rooney. Moja historia” dotyczy czasów jeszcze sprzed
urodzenia małego Rooney’a, przez jego dzieciństwo, kibicowanie, a później gry w
Evertonie, z którego w niebyt miłej atmosferze odszedł do Manchesteru United. Piłkarz
pisze zarówno o swojej karierze, jak i o rodzinie oraz życiu osobistym. To,
czego dokonał do zaledwie 21 roku życia, naprawdę robi wrażenie. Niestety jego
młodość nie zawsze była tak radosna i piękna, jakby chciał, często to nawet on
sam był powodem swoich problemów. Czuje się jednak, że gra w piłkę, to jest to,
co Wayne chce w życiu naprawdę robić.
Podobnie jak w kilku innych
książkach wydawnictwa Sine Qua Non znalazłam wiele błędów: literówki,
powtórzenia, a nawet rzeczowe, że o interpunkcyjnych już nie wspomnę. Trochę
mnie to przeraża z racji tego, że tekstu naprawdę nie jest wiele, a objętość
książki „napędza” sztucznie większa niż w pozostałych ich publikacjach czcionka.
Sam tekst także nie jest dziełem literackim, ba, nie jest nawet bardzo dobrą
autobiografią, szczególnie pod względem technicznym. Dobrze by było, gdyby ktoś
poza autorem i samymi redaktorami na nią spojrzał – Rooney kilka razy w tekście
się powtarza, wraca do tych samych spraw, i niestety nie w postaci odnośnika,
ale ponownego opisania danej sytuacji ze wszystkimi szczegółami, co na tak
niewielkim obszarze tekstowym czytelnik bardzo łatwo zauważa. Nie jestem także
zwolenniczką pisania autobiografii na tak wczesnym etapie, szczególnie, gdy na
siłę jest ona rozciągana – niestety prawdopodobnie z uwagi na korzyści
finansowe.
Niemniej cieszę się z kolejnej
książki o tematyce piłkarskiej wydanej w Polsce, lubię czytać o piłce, może
trochę mniej niż ją oglądać, ale jednak zawsze to jakaś namiastka kontaktu z
ukochanym sportem. Fragmenty w całości dotyczące Evertonu, Manchesteru i
reprezentacji Anglii to najmocniejsze argumenty za tym, by sięgnąć po
autobiografię Rooney’a.
Wiesz, też lubię czytać o piłce, a już zwłaszcza o piłce, którą kocham. Wayne jest jednym z moich ulubionych piłkarzy i wyłuskałam z tej książki wiele ciekawostek, ale te powtórzenia, jakieś nudne wstawki, w komplecie z błędami polskiej redakcji sprawiają, że nie jest to zbyt dobra książka. Bardzo jestem ciekawa, co też Roo napłodzi w tych licznych kolejnych częściach. Poczekam chyba aż napisze tę, dotyczącą tego roku - na pewno będzie coś o Polsce :)
OdpowiedzUsuń