Czyta: Marek Lelek
Język: polski
Czas trwania: 9 h 5 m
Format: mp3
Rok wydania: 2012
„Ostatni dzień lipca” Bartłomieja
Rychtera przesłuchałam jeszcze w sierpniu. Historia z powieści miała nawiązywać
do Powstania Warszawskiego, więc miałam nadzieję na skończenie jej w okolicach
1 sierpnia, lecz niestety mi się to nie udało. Byłam ciekawa, jak autor
przedstawił Warszawę z lat 40. XX wieku i samo Powstanie, zastanawiałam się czy
będzie ono jedynie tłem czy może jednym z głównych bohaterów powieści. Zapowiadał
się dobry kryminał, pełen akcji i realiów wojennych.
Akcja przebiega dwutorowo. Pierwszym
bohaterem jest Niemiec, Klaus Enkel, który chce rozwiązać zagadkę tajemniczego
samobójstwa swojego najlepszego przyjaciela. Druga historia dotyczy śmierci
młodej telegrafistki, która zginęła na oczach adwokata Antoniego Chlebowskiego.
W tym samym czasie do Warszawy wkracza Armia Czerwona, wśród Niemców wybucha
panika, a Polacy powoli odbijają kolejne
fragmenty stolicy. Obaj bohaterowie starają się w tym zamieszaniu walczyć o
swoje sprawy, jednak przełożeni obu stron nie tylko im nie pomagają, lecz nawet
skutecznie utrudniają dotarcie do prawdy.
Książka Rychtera z pewnością nie
jest czystym kryminałem, takim z definicji, książkowym można by rzec. Owszem,
jest śledztwo, dążenie do prawdy, morderstwa, ale nie jest to, przedstawione
tak, jak obecnie jesteśmy przyzwyczajeni. Za śledczymi goni śmierć – dosłownie
– a w około rozgrywają się przerażające wydarzenia na każdym kroku, jednak dla
nich rozwiązanie zagadek jest jakby ostatnią, najważniejszą misją i nieważne,
że mogą po drodze zginąć. Dla pozostałych bohaterów książki te dążenia dwóch
mężczyzn są irracjonalne, zwłaszcza, że na każdym kroku przecież ginęli inni ludzie.
Nie martwią się kolejnymi zmarłymi, boją się jedynie o swój los.
Niezwykle sugestywnie
przedstawione jest tło powieści: walcząca Warszawa. Słuchacz wręcz odczuwa ten
dym, proch, ciągły huk, wybuchy i okrzyki z każdej strony zrujnowanego miasta.
Rychter w bardzo prosty sposób buduje wrażenie, dzięki któremu czytelnik jest w
centrum wydarzeń. Nie przesadza z opisami, nie stara się oceniać, zwyczajnie
obserwuje i relacjonuje sytuacje, która z każdą chwilą jest coraz bardziej
zaogniona. Także wyrażenia, metody, którymi posługują się główni bohaterowie i
zachowania pozostałych osób, są dopasowane do przedstawianych czasów. Głos lektor
był bez zarzutów, świetnie wpisywał się w nastrój książki, chociaż początkowo
bałam się, że będzie zbyt „lekki”.
Jeżeli macie ochotę na pełną
akcji książkę, osadzoną w realiach Powstania Warszawskiego to polecam powieść
Bartłomieja Rychtera.
Może byćciekawe;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to tło historyczne, mimo że nie lubię takich rzeczy. Nie mnie jestem ciekawa jak to na serio wyglada, jak się tego słucha.
OdpowiedzUsuńRychter pisze znakomite książki! Odkryłam go, kiedy w Niemczech wyszła jego książka "Złoty wilk", która spotkała się z bardzo dobrymi opiniami. Potem wchłonęłam "Kurs do Genewy", a "Ostatni dzień lipca" tylko utwiedził mnie w przekonaniu, że to świetny pisarz...
OdpowiedzUsuń