Reżyseria: Peter Jackson
Gatunek: fantasy, przygodowy
Czas trwania: 170 min.
Kraj / Rok produkcji: Nowa Zelandia, USA 2012
Na filmie „Hobbit: Niezwykła
podróż” byłam kilka dni po premierze. Zamojskie kino, ostatni seans, prawie
wszystkie miejsca zajęte. Nie miałam zbyt wielkiego wyboru, więc film
obejrzałam w 3D (niestety) i z napisami (z tego byłam bardzo zadowolona). Całe
zamieszanie z tymi okularami itd. miało jakiś wpływ na moje wrażenia, ale nie
aż takie, bym nie mogła z czystym sumieniem przyznać, że podobało mi się. Może
nie jestem specjalistką od fantastyki czy fanatyczką twórczości Tolkiena, ale
lubię stworzony przez niego świat, który miałam okazję poznać w jego książkach
czy wielokrotnie zobaczyć przy okazji ekranizacji.
źródło |
„Hobbit” jest ekranizacją
powieści Tolkiena. Akcja filmu toczy się 77 lat przed wydarzeniami, które znamy
z Trylogii Władcy Pierścieni. Podobnie jak tam, także i tu jest podróż
śmiałków, którzy po drodze muszą pokonać szereg niebezpieczeństw i
przeciwników. Celem jest odbicie Samotnej Góry, niegdyś należącej do
krasnoludów, a obecnie przejętej przez smoka Smauga. Czytelnikom i widzom,
którzy znają trylogię, nie trzeba przypominać, że „Hobbit” jest jakby wstępem
do późniejszych wydarzeń. Można powiedzieć, że szkoda, że ten film nie powstał
wcześniej, a dokładnie przed ekranizacją trylogii.
źródło |
Początkowo byłam mocno zdziwiona
decyzją o podzieleniu „Hobbita” na trzy części. Myślałam „taka krótka powieść,
a aż tyle godzin filmu?” Teraz cieszę się, że reżyser podjął taką decyzję.
Akcja filmu początkowo prowadzona jest wolno, spokojnie, ze wszystkimi
szczegółami i bez pomijania nawet tych mniejszych elementów. Mimo, że film trwa
prawie trzy godziny, to widz nie czuje się znudzony i nie ma wrażenia
rozciągania filmu na siłę. W pewnym momencie wszystko zostaje przyspieszone, a
odbiorcy będą obserwować walki z trollami, orkami i goblinami, spośród których
ta ostatnia jest najbardziej emocjonująca i zapadająca w pamięć.
Pięknie odtworzony świat z
wyobraźni Tolkiena po raz kolejny zachwyca i zapiera dech. Widz ma wrażenie
deja vu – Śródziemie w ogóle się nie zmieniło. Wszystkie postacie są takie, jakie
powinny być, a scenografowie zrobili kawał dobrej roboty. Pojawienie się elfów
wręcz rozjaśnia ekran, a ich ukryte królestwo jest nieodmiennie najpiękniejszym
miejscem.
źródło |
Prywatnie dodam, że jako kobieta
zachwyciłam się Thorinem Dębową Tarczą, którego grał Richard Armitage. Świetna
charakteryzacja, doskonały, głęboki głos, który sprawił, że zupełnie inaczej
spojrzałam na tego aktora, który normalnie nie zapadłby mi w ogóle w pamięć.
Nie mogę doczekać się kolejnych części „Hobbita”.
Ja też początkowo byłam zdziwiona podziałem na trzy kilkugodzinne części, ale podoba mi się kierunek, w którym poszedł reżyser. Świetne widowisko, genialna charakteryzacja i w ogóle piałam z zachwytu po obejrzeniu. Rzeczywiście nie warto przepłacać za 3D.
OdpowiedzUsuńWłaśnie chętnie bym nie przepłacała, ale opcja 2D i napisy była tylko o dziwnej przedpołudniowej porze.
UsuńByłam w kinie, namówiona przez chłopaka bałam się, że 3 godziny spędzę wgapiona w ekran znudzona jak mops! Nic podobnego film mnie zachwycił! Widać, że jest robiony z rozmachem, dodatkowo wszyscy aktorzy są tak świetnie dopasowani do ról, że nie sposób im się oprzeć. Film genialny! I też nie umiem się doczekać kolejnych części:))
OdpowiedzUsuńMnie też się Hobbit bardzo podobał i też miałam wątpliwości co do podzielenia tej krótkiej bajki na trzy filmy, ale Jacksonowi wszystko wyszło idealnie.
OdpowiedzUsuńCo do Richarda Armitage'a - widziałaś może mini-serial BBC North & South? Po tej produkcji Richard zapada w pamięć na baaardzo długo - polecam!
Nie widziałam i już lecę szukać :))
UsuńNo ja wręcz kocham Thorina :) A Richard spodobał mi się już od momentu, gdy zobaczyłam go w serialu Północ i Południe - polecam, jest doskonały (i serial i Rysiek)!
OdpowiedzUsuń