Czyta: Andrzej Mastalerz
Język: polski
Czas trwania: 12 h 42 m
Format: mp3
Rok wydania: 2012
„Smuga krwi” to trzeci tom
olandzkiego kwartetu Johana Theorina. Autor kolejny raz zabiera nas na Olandię –
tym razem wiosenną, na chwilę przed Nocą Walpurgii, która przypada na noc z 30 kwietnia
na 1 maja. Jej magiczna otoczka sprawia, że nie bez powodu Theorin wybrał
właśnie ten moment, by przedstawić swoją historię. Powieść, podobnie jak dwie
wcześniejsze, oparta jest na podobnym schemacie, a osobą, która łączy cały cykl
jest tradycyjnie Gerlof – staruszek, który zostaje zamieszany w śledztwo.
Trzecia powieść Theorina jest
pełna legend i fascynacji magiczną stroną Skandynawii – nie zabraknie opowieści
o trollach i elfach, które wydają się być mocno wrośnięte w codzienność
mieszkańców Olandii. Przybliżenie tych podań wydaje się być bardzo dobrym
ruchem – autor tworzy w ten sposób coś nowego, sprawia, że powieść zyskuje nowy
charakter i staje się mniej schematyczna. Oczywiście wykorzystanie elementów
ludycznych nie jest niczym nowym, jednak wielu autorów, nie sięga po nie, może
w obawie przed rozbiciem gatunkowym swojej książki. Na szczęście Theorin tego
uniknął, chociaż jego książki już w założeniu nie są typowymi kryminałami
skandynawskimi.
Czytelnik śledzi wydarzenia z
poziomu Pera Mornera, który wraz z dziećmi postanawia spędzić Wielkanoc
w otrzymanym w spadku domu na Olandii. Prócz niego na wyspę powoli zjeżdżają inni
mieszkańcy do swoich domków letniskowych. Spokój mężczyzny burzy choroba córki
i nieoczekiwany telefon od jego ojca – byłego właściciela studia filmowego. Po
dotarciu do studia, Per zauważa ogień, na szczęście udaje mu się uratować ojca,
jednak następnego dnia w zgliszczach budynku policja odnajduje dwa ciała. Morner
rozpoczyna własne śledztwo i nieoczekiwanie dociera do zaskakujących
informacji. Czyżby przeszłość jego ojca znów dawała o sobie znać? Jednak w
świecie, w którym każdy używa pseudonimów odkrycie niebezpieczeństwa na czas
nie jest łatwe.
Johan Theorin znów świetnie
buduje tło społeczno-psychologiczne, postacie są rozbudowane, często poznajemy
ich pełne życiorysy i motywy, którymi kierowały się w poszczególnych momentach.
Dodając do tego wcześniej wspomniane elementy magiczne, powstała książka która
jest bardzo ciekawym doświadczeniem literackim. Na tle poprzedniczek wypada
nieco gorzej, lecz wciąż jest to bardzo dobra powieść. Szkoda tylko, że nie
było tak mrocznie i elektryzująco jak np. w „Zmierzchu”, z drugiej strony ta „lekkość”
może przypaść do gustu czytelnikom, którzy niekoniecznie polubili Theorina przy
pierwszym spotkaniu.
O lektorze napiszę tylko tyle, że
podobnie jak w przypadku pozostałych wysłuchanych przeze mnie audiobooków w
jego interpretacji, bardzo mi się podobało. Dobry, mocny głos, idealnie
wpisujący się w klimat książki. Nawet nie wiecie jakie było moje zaskoczenie,
gdy postanowiłam połączyć głos ze zdjęciem lektora – w życiu bym nie pomyślała,
że tak właśnie wygląda.
Zgadzam sie, nieco slabsza niz pozostale, ale to wciaz bardzo dobra ksiazka.
OdpowiedzUsuń