Wydawnictwo: Anakonda
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Dominika Lindner-Bogdaniuk
Ilość stron: 312
Rok wydania: 2013
„Hrabstwo ponad prawem” to
książka, która powstała w oparciu o prawdziwą historię dziadka autora – Matta Bonduranta.
I jest to bardzo ważne, zwłaszcza w odbiorze książki. Ja w jakiś sposób nie
zarejestrowałam tej informacji i przez długi czas nie mogłam „wbić” się w losy
braci Bondurantów. Dopiero gdy zrozumiałam, że powieść jest na faktach, moje zainteresowanie
wzrosło. Początkowo myślałam, że będzie szybko, lekko i przyjemnie, ale to
trochę inny typ literatury. Powieść jest „męska”, mocna i bardzo filmowa,
dlatego chcę jak najszybciej obejrzeć jej ekranizację („Gangster”).
Akcja powieści toczy się w
hrabstwie Franklin, na początku XX wieku. Trwa prohibicja, ale mieszkańcy
świetnie sobie z nią radzą produkując bimber i handlując nim bez najmniejszych
oporów. Wśród bimbrowników znani są zwłaszcza bracia Bondurantowie, z których
każdy ma własną historię do opowiedzenia. Niesie się za nimi zła sława, nawet
szeryfowie rzadko próbują z nimi zadzierać. Ich losy śledzi Sherwood Anderson –
dziennikarz i pisarz, który chce napisać relację z procesu przemytników – tym samym
akcja przedstawiana jest dwutorowo.
Trzeba przyznać, że Matt Bondurant
świetnie oddał nastrój z tamtego okresu, czułam się jakbym oglądała stary film.
Sceneria i postacie są niezwykle plastyczne, a wątki mocno rozbudowane. Oprócz
najważniejszego wątku dotyczącego procesu produkcji i przemytu „samogonu”,
autor przedstawia losy braci od ich dzieciństwa, przez młodość, aż do czasu,
gdy zaczęli „panować” w hrabstwie. Nie zabraknie wątków miłosnych, ale także
mocniejszych: bijatyk, morderstw i spektakularnych pościgów.
Książkę polecam przede wszystkim
mocno zainteresowanym „tematem”, a zwłaszcza mężczyznom, którzy prawdopodobnie
najszybciej odnajdą się w powieści i typowo męskiej narracji. Podejrzewam, że
pisanie tej powieści, było dla autora ciekawym przeżyciem, bo przecież niewiele
osób może pochwalić się tak barwną historią rodzinną. Z drugiej strony widać,
że pisarz nie ocenia swoich przodków, ale daje im możliwość „wypowiedzenia się”.
Nie podoba mi się tylko filmowa
okładka, ale co poradzić.
Hmm ja się chyba tutaj nie odnajdę.
OdpowiedzUsuńFil mam, ksiazki nie.
OdpowiedzUsuńFilm spodobał mi się, dlatego myślę, że warto byłoby również sięgnąć po książkę.
OdpowiedzUsuńFilm w porządku, a jak wiadomo książka zawsze lepsza :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała ta książka, teraz tylko pora na film. :) Mam nadzieję, że znajdę dla niego chwilę czasu, bo ostatnio cały czas siedzę z nosem w jakiejś książce i nic praktycznie nie oglądam. :)
OdpowiedzUsuńKsiążki raczej nie przeczytam, ale obejrzę film, bo uwielbiam patrzeć na Shię - normalnie, ciacho;)
OdpowiedzUsuń