środa, 14 marca 2012

Top 10: ulubione bohaterki filmów i seriali

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.

Dziś przyszła pora na... Dziesięć ulubionych bohaterek filmów i seriali!

Dzisiaj przedstawiam Wam 10 ulubionych (tak mi się teraz wydaje) bohaterek filmów i seriali. Są to postacie, które wymieniłam bym od razu, bez większego zastanowienia. Pewnie po dłuższym czasie, mogły by być inne, ale po co coś zmieniać?


1. Blair Waldorf - jak książka mi nie podeszła, tak serial uwielbiam. W "Gossip Girl" najbardziej chyba właśnie Blair, humorzastą, zaskakującą, pełną pomysłów, które nie zawsze przystają królowej. I te jej miłości oraz wieczne kłótnie z przyjaciółmi. Uwielbiam.

2. Dorota Kishlovsky - polski akcent w serialu "Gossip Girl", bardzo lubię jej wtrącenia po polsku, których prawie nikt nie rozumie. Energia, szaleństwo i oddanie :) Myślę, że byłaby z niej dobra przyjaciółka.

3, 4, 5, 6. Emily Fields, Spencer Hastings, Aria Montgomery i Hanna Marin - przyznaję, wciągnęło mnie, bardzo lubię śledzić losy bohaterek serialu "Pretty Little Liars".

7. Marcy Runkle - zawsze gdy tylko pojawia się w odcinku od razu poprawia mi humor. Jest bohaterką serialu "Califonication", taka mała, żywiołowa kobietka, która bez hamulców mówi o seksie i innych sprawach.


8. I tu będzie problem, bo Meryl Streep lubię w bardzo wielu rolach i ciężko mi wybrać jedną, więc niech to będzie metafora jej każdej roli.

9. Amelia - magia i cudowna bohaterka, wszystko pięknie się łączy, a do tego jeszcze ta cała historia. Bardzo ją lubię.

10. Vianne Rocher - film widziałam chyba z 10 razy, więc niech to będzie odpowiedzią jak bardzo ją uwielbiam.


I udało się stworzyć mój TOP 10. Dzięki Klaudyna za super zabawę.


Źródła zdjęć: 1|2|3|4|5|6|7

wtorek, 13 marca 2012

"Zimne serca" G. Staalesen


Wydawnictwo: Słowo/Obraz Terytoria
Język oryginału: norweski
Tłumaczenie: Agata Beszczyńska
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 288


Moja słabość do skandynawskich kryminałów sprawiła, że gdy tylko na mojej półce pojawiło się nieznane mi dotąd nazwisko Gunnara Staalesena, nie mogłam się powstrzymać i zabrałam się za czytanie. Zbyt późno zorientowałam się, że „Zimne serca” są szesnastym tomem z serii o przygodach detektywa, choć w Polsce to dopiero trzecia przetłumaczona powieść norweskiego pisarza. Ciężko mi powiedzieć czy nieznajomość poprzednich książek, jakoś szczególnie wpływa na odbiór tego tytułu. Uważam, że „Zimne serca” są jakby zamkniętą całością, choć z pewnością przeczytanie całej serii dawałoby pełniejszy obraz życia detektywa Varga Veum. 

Do detektywa zgłasza się młoda prostytutka, która zleca mu odszukanie swojej przyjaciółki, która zaginęła kilka dni wcześniej. W trakcie rozmowy wychodzi na jaw, że zleceniodawczyni jest szkolną koleżanką syna Veum. Detektyw mimo innych problemów podejmuje się odszukania dziewczyny, w trakcie odkrywając dawno zapomniane tajemnice, skryte za drzwiami domów porządnych rodzin w Bergen.

Zadziwiające, jak mało znany w Polsce na tle innych pisarzy norweskich jest Gunnar Staalesen. Autor debiutował w roku 1970 i do tej chwili wydał już kilkanaście powieści, których bohaterem jest Varg Veum, w „Zimnych sercach” spotykamy go jako mężczyznę po pięćdziesiątce, mającego za sobą blisko trzydzieści lat pracy zawodowej, nie tylko jako detektyw. Dodatkowo, autor stosuje nietypowy chwyt, który rzadko występuje w norweskich kryminałach, a mianowicie narracje pierwszoosobową. 

W prowadzonym śledztwie Varg musi skorzystać z doświadczenia, jakiego nabył podczas pracy w opiece społecznej. Za jego pośrednictwem Staalesen rozprawia się ze zmową milczenia, jaka często występuje w małych społecznościach i rodzinach. Ukazuje, w jaki sposób patologia i piekło dzieciństwa ma wpływ na późniejsze życie człowieka. Książka skłania do przemyśleń, bo mimo oczywistego wątku kryminalnego przemyca tematy uniwersalne dla każdego społeczeństwa i ludzkiej zbiorowości. 

Z przyjemnością zapoznam się z pozostałymi wydanymi w Polsce książkami Gunnara Staalesena, jednocześnie mając nadzieję, że za jakiś czas polscy czytelnicy będą mogli poznać wszystkie losy Varga.

piątek, 9 marca 2012

Top 10: pisarze, którzy powinni wydać nowe książki

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.

Dziś przyszła pora na... Dziesięciu pisarzy, którzy powinni wydać nowe książki!


Dziś tak na szybko, mój TOP10 pisarzy, którzy powinni wydać nowe książki:
  • Marcin Pilis - świetna "Łąka umarłych", czekam na coś nowego.
  • Dorota Masłowska - zachwyca i jednocześnie przeraża, tym z jaką łatwością bawi się literaturą, dawno nic nowego nie wydała, mam nadzieje, że jeszcze wróci do literatury.
  • Witold Szabłowski - bardzo chętnie przeczytam nowy reportaż tego dziennikarza, bo "Zabójcę z miasta moreli [...]" przeczytałam bardzo szybko.
  • Mario Vargas Llosa - jeden z moich ulubionych pisarzy, myślę, że nie zawiedzie mnie i z pewnością napisze coś nowego w najbliższym czasie.
  • Marina Mayoral - bardzo lubię jej książki, chętnie przeczytam coś nowego.
  • Henning Mankell - mój prywatny król skandynawskich kryminałów, nie potrafię sobie wyobrazić, że to już koniec jego pisania o przygodach Wallandera.
  • J. K. Rowling - doszły mnie słuchy, że niedługo wyda coś nowego, ale i tak muszę o niej wspomnieć :) 
  • Stephen King - to pisarz, którego książki czytałam chyba najczęściej w swoim życiu, bo bardzo płodny jest i mam w czym wybierać, nowa książka nie zaszkodzi.
  • Paolo Giordano - jego nowa książka to jedno z moich marzeń literackich, niestety nigdzie nie natknęłam się na informacje, by miał w planach napisać coś nowego w najbliższym czasie. A wielka szkoda.
  • Marek P. Wiśniewski - po świetnym debiucie z "Rzeką szaleństwa", czas na coś nowego panie Marku :)

Oto moja lista, zabrakło na niej Zafona, bo jego książka już w kwietniu i paru innych pisarzy, których chciałam dodać, a tu nagle okazywało się, że niedługo ich nowe książki znajdą się na naszym rynku wydawniczym. Życzę sobie, chyba chociaż połowa z tych marzeń się spełniła. 

czwartek, 8 marca 2012

"A.B.C" A. Christie - audiobook


Czyta: Artur Dziurman
Język: polski
Czas trwania: 6h 22m
Format: mp3
Rok wydania: 2010


W tym roku postanowiłam odświeżyć sobie klasykę kryminałów, czyli książki Agathy Christie, a jako że kryminałów zawsze bardzo dobrze słuchało mi się w formie audiobooków, to odświeżanie miało przebieg słuchawkowy. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy aż czterokrotnie wracałam do angielskiego świata zbrodni i występku, a moja droga w każdym możliwym kierunku po wyjściu z domu nie oznaczała rozstania z lekturą. Tym razem ograniczę się do pierwszego w tym roku spotkania z kryminałem Christie, którym był „A.B.C”, a w roli głównej oczywiście Herkules Poirot.

W Andover zostało popełnione morderstwo, a na miejscu przestępstwa policja odnajduje rozkład jazdy pociągów, który potocznie nazywany jest „ABC” ze względu na alfabetyczny spis stacji. W tym samy czasie Herkules Poirot zaczyna otrzymywać od tajemniczej osoby, podpisującej się jako A.B.C kpiące wiadomości, ze wskazówkami, gdzie zostanie zamordowana kolejna osoba.  Poirot nie mając innego wyjścia podejmuje wyzwanie i wyrusza na poszukiwanie mordercy mając do dyspozycji swój umysł i wiadomości z listów. Słynny detektyw nie może narzekać na brak podejrzanych, których ilość zwiększa się z każdą kolejną ofiarą. Jednak czy wśród nich jest morderca? A może to tylko zręczny wybieg, by odciągnąć uwagę Poirota od prawdziwego zbrodniarza? Przekonajcie się sami.

Cieszę się, że zdecydowałam się po latach na powrót do kryminałów Christie, ponieważ wróciło uczucie prawdziwego zaciekawienia sprawą, wymieszania winnych i ofiar, tak, bym nie była w stanie odgadnąć mordercy przed Poirotem. Warto docenić także pomysł wybierania ofiar ze względu na porządek alfabetyczny, który dotyczył zarówno imienia i nazwiska, jak i miasta, w którym miała ona mieszkać. Znów poczułam dreszczyk emocji, który jest nieodłączny w żywym zaangażowaniu w sprawę taką jak ta.

Duże znaczenie, jak w każdym audiobooku, ma lektor, śmiem twierdzić, że Artur Dziurman poradził sobie znakomicie. U niektórych czytających, drażniąca była zmiana modulacji głosu w przypadku zmiany postaci, ale pan Dziurman nie miał z tym problemów i jego głos w każdym przypadku wydawał się raczej naturalny. Miło wspominam także oprawę muzyczną audiobooka, zwłaszcza przy rozpoczęciu i zakończeniu kolejnego rozdziału. 

Czytane kryminały Agathy Christie powinny przekonać osoby niezdecydowane do takiej formy przyswajania literatury. Są jednocześnie wciągające, krótkie i idealnie wypełniają czas, gdy sięgnięcie po książkę tradycyjną nie jest możliwe.
Related Posts with Thumbnails